Kiedy tylko się spakowałam, skierowałam się w stronę stołówki.
Co ja sobie myślałam całując go?! Cassie głupia idiotko!
Byłam na siebie wkurzona, chociaż w głębi mnie czułam się szczęśliwa z tego powodu.
Rozglądałam się do około siebie czując na sobie czyjeś spojrzenie. Pod drzewami zauważyłam mojego przyjaciela satyra Nirev'a.
-Nirev! -krzyknęłam podbiegając do chłopaka.
-Hej Cas! -pomachał do mnie.
-Co tam u ciebie? Poznałaś Jasona? Słyszałem, że wyruszacie na misję. To prawda? -zadawał pytania z prędkością światła, a ja próbowałam na nie odpowiedzieć.
-U mnie wszystko dobrze. Poznałam dużo ludzi. -na samo wspomnienie dzisiajszego wydarzenia zarumieniłam się. -Tak, poznałam Jasona. I tak wyruszamy na misję.
Porozmawiałam jeszcze chwilę z satyrem, po czym poszłam do wielkiej stołówki.
Znajdowali się tam centaur Chejron, Piper oraz Leo. Reszta zapewne jeszcze spała.
-Dzień dobry! -krzyknęłam do tych osób.
Z tego co pamiętam była 6, więc za godzinę wszyscy się zbiorą, a my wtedy odlecimy. Mimo paru dni w obozie polubiłam to miejsce i nie chciałabym go opuszczać... Ale mówi się trudno... nie mam wyboru.
Zamówiłam wodę z cytryną i mięta oraz kanapki z truskawkowym dżemem. Podeszłam do ogniska i wrzuciłam jedną kanapkę. Poprosiłam o szczęśliwe zakończenie podróży i powróciłam do stolika.
Po skończonym posiłku nie miałam co robić, więc skierowałam się w stronę plaży. Po paru minutach doszłam do wielkiej piaskownicy i usiadłam pod drzewem. Patrzyłam się na wielkie jezioro, a wiatr delikatnie wprawiał w ruch moje włosy.
Nagle poczułam jak ktoś się do mnie dosiada. Obejrzałam się w tę stronę i zobaczyłam, że obok mnie siedzi Annabeth.
-Hej. -uśmiechnęłam się słabo do dziewczyny.
-Cześć. Co się stało? -zapytała dziewczyna z troską w głosie.
-Oh... to nic takiego. -zaczęłam szybko starając się zakończyć temat.
-Jasne, jasne. -zaśmiała się dziewczyna. -Córki Ateny nie oszukasz.
Kompletnie zapomniałam, że jej mamą jest Atena.
-Ugh... no dobra. -zaczęłam niechętnie. -Bo zrobiłam głupotę... i to wielką.
Dziewczyna pokazała znak, żebym kontynuowała.
-Pocałowałam Nico'a...
Dziewczyna popatrzyła się na mnie po czym szeroko się uśmiechnęła.
-To cudownie! W końcu kogoś poznał! -ucieszyła się dziewczyna. -A teraz Piper i Percy są mi winni 5 drahm.
-Jak to? -zapytałam nie rozumiejąc o co jej chodzi.
-Założyłam się z nimi, że na początku wakacji pozna kogoś, a oni zakładali, że to będzie pod koniec wakacji.
Pokiwałam głową na znak, że rozumiem.
-Chyba musimy się zbierać. -oznajmiła dziewczyna wstając z piasku.
Uczyniłam to samo i skierowaliśmy się do wielkiego statku.
-A co jeśli tak naprawdę nic do mnie nie czuje i coś sobie ubzdurałam? -palnęłam do blondynki.
-To wtedy mamy problem.
-A-Ale... przysięgnij na Styks, że nikomu nie powiesz.
Annabeth po wygłoszeniu "przysięgam na Styks " weszła na statek, a ja tuż za nią.
Wchodząc na pokład usłyszałam krzyki.
-Oddaj mi go patafianie! - krzyknął ktoś.
-Przyznaj się! -krzyknął jakiś chłopak.
-Ja go nie wzięłam! -oznajmiła Piper.
To co zobaczyłam było dziwne. Jason stał nad Piper, a ta próbowała zabrać lusteko z rąk mojego brata.
-Co tu się dzieje? -zapytałam.
-Ktoś mi zabrał moją broń i nie mogę jej znaleźć! A ostatnio ty ja trzymałaś.
Lamentował chłopak, a z rogu pomieszczenia usłyszałam chichot. Nico oparty o ścianę najwidoczniej miał ubaw z całej tej sytuacji. Uśmiechnął się szeroko do mnie, przez co oblałam się rumieńcem. Gestem pokazał, żebym spojrzała na komodę. Obejrzałam się w tamtą stronę i moim oczom ukazał się miecz Jasona.
-Um... Jason? -zachichotałam. -Jest na komodzie.
NA PAS HEFAJSTOSA LUDZIE JESTEŚCIE WSPANIALI! DZIĘKUJĘ ZA 880 WYŚ, 75★ I 30 KOM!!!!!
CZYTASZ
Percy Jackson: Historia Nieznana || Zakończone
FanfictionŻycie pół boga jest trudne. Jeśli myślisz, że pała z matematyki, czy kara na telefon to tragedia, to zobacz co przechodzi dziecko boga. Oto moja historia... Najwyższe notowanie : #3 miejsce w Fantasy (10.02.2016)