10. Na Styks? Na Styks.

6K 502 79
                                    

Kiedy tylko się spakowałam, skierowałam się w stronę stołówki.

Co ja sobie myślałam całując go?! Cassie głupia idiotko!

Byłam na siebie wkurzona, chociaż w głębi mnie czułam się szczęśliwa z tego powodu.

Rozglądałam się do około siebie czując na sobie czyjeś spojrzenie. Pod drzewami zauważyłam mojego przyjaciela satyra Nirev'a.

-Nirev! -krzyknęłam podbiegając do chłopaka.

-Hej Cas! -pomachał do mnie.

-Co tam u ciebie? Poznałaś Jasona? Słyszałem, że wyruszacie na misję. To prawda? -zadawał pytania z prędkością światła, a ja próbowałam na nie odpowiedzieć.

-U mnie wszystko dobrze. Poznałam dużo ludzi. -na samo wspomnienie dzisiajszego wydarzenia zarumieniłam się. -Tak, poznałam Jasona. I tak wyruszamy na misję.

Porozmawiałam jeszcze chwilę z satyrem, po czym poszłam do wielkiej stołówki.

Znajdowali się tam centaur Chejron, Piper oraz Leo. Reszta zapewne jeszcze spała.

-Dzień dobry! -krzyknęłam do tych osób.

Z tego co pamiętam była 6, więc za godzinę wszyscy się zbiorą, a my wtedy odlecimy. Mimo paru dni w obozie polubiłam to miejsce i nie chciałabym go opuszczać... Ale mówi się trudno... nie mam wyboru.

Zamówiłam wodę z cytryną i mięta oraz kanapki z truskawkowym dżemem. Podeszłam do ogniska i wrzuciłam jedną kanapkę. Poprosiłam o szczęśliwe zakończenie podróży i powróciłam do stolika.

Po skończonym posiłku nie miałam co robić, więc skierowałam się w stronę plaży. Po paru minutach doszłam do wielkiej piaskownicy i usiadłam pod drzewem. Patrzyłam się na wielkie jezioro, a wiatr delikatnie wprawiał w ruch moje włosy.

Nagle poczułam jak ktoś się do mnie dosiada. Obejrzałam się w tę stronę i zobaczyłam, że obok mnie siedzi Annabeth.

-Hej. -uśmiechnęłam się słabo do dziewczyny.

-Cześć. Co się stało? -zapytała dziewczyna z troską w głosie.

-Oh... to nic takiego. -zaczęłam szybko starając się zakończyć temat.

-Jasne, jasne. -zaśmiała się dziewczyna. -Córki Ateny nie oszukasz.

Kompletnie zapomniałam, że jej mamą jest Atena.

-Ugh... no dobra. -zaczęłam niechętnie. -Bo zrobiłam głupotę... i to wielką.

Dziewczyna pokazała znak, żebym kontynuowała.

-Pocałowałam Nico'a...

Dziewczyna popatrzyła się na mnie po czym szeroko się uśmiechnęła.

-To cudownie! W końcu kogoś poznał! -ucieszyła się dziewczyna. -A teraz Piper i Percy są mi winni 5 drahm.

-Jak to? -zapytałam nie rozumiejąc o co jej chodzi.

-Założyłam się z nimi, że na początku wakacji pozna kogoś, a oni zakładali, że to będzie pod koniec wakacji.

Pokiwałam głową na znak, że rozumiem.

-Chyba musimy się zbierać. -oznajmiła dziewczyna wstając z piasku.

Uczyniłam to samo i skierowaliśmy się do wielkiego statku.

-A co jeśli tak naprawdę nic do mnie nie czuje i coś sobie ubzdurałam? -palnęłam do blondynki.

-To wtedy mamy problem.

-A-Ale... przysięgnij na Styks, że nikomu nie powiesz.

Annabeth po wygłoszeniu "przysięgam na Styks " weszła na statek, a ja tuż za nią.

Wchodząc na pokład usłyszałam krzyki.

-Oddaj mi go patafianie! - krzyknął ktoś.

-Przyznaj się! -krzyknął jakiś chłopak.

-Ja go nie wzięłam! -oznajmiła Piper.

To co zobaczyłam było dziwne. Jason stał nad Piper, a ta próbowała zabrać lusteko z rąk mojego brata.

-Co tu się dzieje? -zapytałam.

-Ktoś mi zabrał moją broń i nie mogę jej znaleźć! A ostatnio ty ja trzymałaś.

Lamentował chłopak, a z rogu pomieszczenia usłyszałam chichot. Nico oparty o ścianę najwidoczniej miał ubaw z całej tej sytuacji. Uśmiechnął się szeroko do mnie, przez co oblałam się rumieńcem. Gestem pokazał, żebym spojrzała na komodę. Obejrzałam się w tamtą stronę i moim oczom ukazał się miecz Jasona.

-Um... Jason? -zachichotałam. -Jest na komodzie.

NA PAS HEFAJSTOSA LUDZIE JESTEŚCIE WSPANIALI! DZIĘKUJĘ ZA 880 WYŚ, 75★ I 30 KOM!!!!!

Percy Jackson: Historia Nieznana  || ZakończoneOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz