22. Gdzie jest Cassie?!

3.8K 313 40
                                    

Dzisiaj śnił mi się okropny sen.

-Panie. Apollo otruty zgodnie z planem. -usłyszałam głos starca.

-Doskonale. -w jego głosie czuć było ogromną satysfakcję.

-Panie. Oni są blisko. -przeraził się mężczyzna. -W Grecji ten Klucz nie jest bezpieczny. Prędzej czy później go namierzą.

Porfyrion wydawał się obojętny.

-Kierują się do Rzymu. Szybko nie zdobędą informacji o Kluczu.

-Oczywiście mistrzu. -starzec ukłonił się nisko i zapytał giganta. -Kto następny?

Gigant chwilę pomyślał i uśmiechnął się bezczelnie.

-Ares.

Następna część snu była na Olimpie.

Przede mną, na tronie siedział mój ojciec. Do okoła były zajęte dziewięć miejsc. Wszyscy mieli zmartwione miny, tylko Zeus miał obojętną minę, lecz czułam, że także był zaniepokojony.

-Zeusie, ktoś tu jest. -odezwała się dwunastolatka z łukiem i sarną u boku. Zgaduje, że to Artemida.

-Pokaż się! -zagrzmiał, a po chwili pojawiłam się przed moim ojcem i resztą olimpijczyków.

-Ojcze. -uklękłan przed mężczyną, słysząc szepty wokół siebie.

-Cassie. Co cię tu sprowadza?

Opowiedziałam mu całą historię razem z fragmentem, w którym była mowa o Aresie.

-Mnie nie da się przechytrzyć! -zbulwersował się bóg wojny. -Czemu mamy wierzyć tej małolacie?

-Bo byłam tam, straciliście stratega i uzdrowiciela, a zapewne niedługo wojownika.

Ares usiadł wściekły, nie odzywając się.

-A więc to Porfyrion... Mogłem się tego spodziewać!

Zagrzmiał, a w oddali zaczęło grzmić.

-Ojcze... -zaczęłam niepewnie, czując, że wkraczam na niebezpieczny teren. -Co to znaczy, że jestem inna?

Mężczyzna westchnął po czym wyprosił resztę olimpijczyków.

-Jesteś bardziej bogiem niż pół bogiem... -oznajmił. - Twoja matka była pół bogiem. Dzieckiem rzymskiej osobowości Aresa, czyli Marsa.

Tutaj obudziłam się zlana potem.

Jak to... Moja matka była córką Aresa? To znaczy Marsa?!

Postawiłam nogi na podłodze, a mnie przeszedł dreszcz. Podeszłam do szafy, jednocześnie analizując słowa starca.

"W Grecji ten Klucz nie jest bezpieczny"

O jaki klucz chodzi? Mam przeczucie, że ma związek z przepowiednią...

Wzięła dużą torbę i zaczęłam pakować ciuchy.  Gdy spakowałam już wystarczającą ilość ubrań, spakowałam klucz od Afrodyty, ambrozję oraz nektar, apteczkę i parę innych rzeczy.

Napisałam jeszcze list i na palcach wyszłam z pokoju. Skierowałam się na górny pokład i podeszłam do krawędzi. Nie leciałam jeszcze tak długo, ale czas spróbować. Poleciałam dół i na chwilę owładnął mnie strach.
Jednak opanowałam się i zawładnęłam powietrzem.

Kurs Grecja!

POV Nico

Ranek.

Jak mogłem jej to zrobić?! jak mogłem ją zdradzić?! Kochałem ją... A raczej nadal kocham! Ale o Reyny też coś czuje...

Klepnąłem się w policzki, aby się rozbudzić, ubrałem się w mój standardowy strój i wyszedłem z pokoju.

Zawahałem się, czy wejść  na góre, ale postanowiłem, że przeproszę Cassie. Należy jej się to... Ale czy mi wybaczy?

Zapukałem trzy razy. Cisza. Ponowiłem pukanie, ale nikt nie otwierał. Nacisnąłem klamkę, a drzwi cicho się otworzyły. Nikogo nie było!

Szybko podeszłem do łóżka, ale tam też nic. Kątem oka zauważyłem kartkę na stoliku obok lampki.

Podeszłem do niej i zacząłem czytać.

Kochani,
Przykro mi, ale musiałam to zrobić. Uciekłam, bo wiem co może nam pomóc. Jest nim klucz. Ale nie mam pojęcia do czego nam jest potrzebny... Nie martwcie się. Odezwe się do was jak wyląduje...
Czyli nie wiem kiedy.

Kocham Was,
Cassie.

Pod nią leżała koperta zaadresowana do mnie. Szybkim ruchem ją otworzyłem. W środku znajdowałam się list.

Nico,
Myślałam co ci napisać, ale spróbowałam.

Jestem na ciebie cholernie wściekła. Zakochałam się w Tobie, a ty mi złamałeś serce. Nigdy Ci tego nie wybaczę...

Mimo wszystko kocham Cię, ale sądzę, że to nie ma sensu. Idź do Reyny i bądźcie szczęśliwi.

Cassie.

Po policzku zaczęły lecieć mi łzy. Opuściła mnie i resztę załogi. Poleciała na pewną  śmierć. Gdzie ona jest? Gdzie jest Cassie?!

Szybko wybiegłem, zabierając list ze sobą. Wbiegłem do każdego pokoju informując, żeby byli za 5 minut na stołówce.

-Co jast TAK WAŻNE, że nas zwołałeś? -zapytał chłodno Jason.

Piper próbowała uspokoić go czaromową, co było dobrym pomysłem.

-Cassie uciekła.

Po tej wiadomości w sali zapadła głucha cisza.

Percy Jackson: Historia Nieznana  || ZakończoneOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz