Po godzinie zeszłam na dół do kajut. Musiałam porozmawiać z dziewczynami. NATYCHMIAST!
Dopiero po chwili doszło do mnie co się stało. Całował się z Luke'iem. Moim przyjacielem z dzieciństwa.
Zapukałam w drzwi do pokoju Annabeth i po chwili otworzyła mi blondynka.
-Na piorun Zeusa! Co ci się stało?! -krzyknęła Piper.
Dziewczyny wciągnęły mnie do środka i nalały mi herbaty. W międzyczasie spojrzałam się na lustro. Makijaż spłynął razem z łzami, zostawiając czarne smugi.
-Co się stało?-ponowiła pytanie Piper.
Opowiedziałam im całą historię, zaczynając od wyjścia z pokoju, a kończonc na kajucie Annabeth.
Dziewczyny były zdenerewowane całą historią.
-A to dupek! - nie wytrzymała blondynka.
Zerwała się z miejsca i wybiegła z pokoju. Razem z Piper, jak najszybciej pobiegłyśmy za dziewczyną.
Muszę powiedzieć, że bardzo szybko biega!
Po chwili dobiegliśmy do stołówki, gdzie wszyscy tam zebrani patrzyli się na Annabeth z otwartymi buziami. Na podłodze leżał skulony Nico, kurczowo trzymając się za jajka, klnąc przy tym po starogrecku.
-Co tu się stało?
Percy popatrzył się na mnie i oznajmił.
-Wleciała i przywaliła mu lewym sierpowym i kopniakiem a klejnoty.
Przez chwilę postałam tam patrząc się na nich, ale wyszłam ze stołówki.
Po chwili dogonił mnie mój brat, żądając wyjaśnień.
-Zdradził mnie.
Chłopak słysząc to przytulił mnie.
Nagle do pokoju wbiegł Nico, czerwony z gniewu.
-Zostaw nas samych. -powiedziałam do Jasona, a ten wyszedł bez słowa.
-O co ci chodzi? -zapytał.
Deja vu po prostu.
-Zdradziłeś mnie. -rzuciłam.
-Nie zdradziłem cię!
-To kim jest Reyna?!
Chłopak popatrzył się na mnie jak na wariatkę, a po chwili zrobił się cały czarwony.
-Słyszałaś to?
Dobiegł mnie sens jego słów. Nie próbował zaprzeczać ani się bronić.
-Nico... -podeszłam chłopaka, a po chwili zaczęłam płakać. -P-powiedz, że to nie prawda. Nico!
Osunęłam się na kolana i zaczęłam płakać. Nigdy w życiu tak nie płakałam.
Musiałam długo tak siedzieć, gdyż poczułam jak ktoś podchodzi so mnie. Szybko odsunęłam się od tajemniczej osoby.
-Cassie Aurelio Lighting. -zagrzmiał głos podobny do tego z mojej głowy.
Przede mną majaczył kształt, podobny do czarnej mgły.
-Porfyrion.
Gigant zaśmiał się i oznajmił.
-Nie wiem czy wiesz, ale moja propozycja jest ciągle aktualna.
Skrzywiłam się i powiedziałam głosem przesiąkniętym jadem.
-Nie dołącze do ciebie.
Po chwili gigant uśmiechnął się i powiedział oschłym tonem.
-Jeszcze zobaczymy.
Zniknął. Ponownie zaczęłam płakać.
Nico mnie zostawił. Zdradził mnie...
-Hej Cassie. Co się stało? -usłyszałam głos Luke'a.
-To prawda. -wyszeptałam. -On mniw zdradził.
Ponownie zaczęłam płakać, ale chłopak dalej mnie przytulał.
-Co z tym robimy?
Chwilę pomyślałam po czym powiedziałam.
-Ucieknę.
Chłopak odsunął się ode mnie i zdziwiony patrzył się na mnie.
-A-Ale jak to?
-Normalnie. Uciekne stąd.
Chłopak pociągnął mnie do mojego pokoju. Akurat byliśmy blisko więc już zaraz tam byliśmy.
Kiedy tylko tam doszliśmy przygwoździł mnie do ściany i zaczął całować.
Odwzajemniłam pocałunek, ale po chwili się odsunęłam.
Chłopak popatrzył się na mnie nie rozumiejąc mojego zachowania. Ja zaś poszłam do drzwi i je zamknęłam, a on podszedł do mnie i mnie przytulił.
-Nie opuszczaj mnie. -wyszeptał do mojego ucha.
Spuściłam głowę.
-Ja tu nie wytrzymam. -byłam bliska łez.
-Ja bez ciebie nie wytrzymam. Dopieto teraz zdałem sobie sprawe...
Przytuliłam się mocniej do chłopaka, a ten zaczął głaskać mnie po głowie.
-Ucieknijmy razem. -oznajmił głosem nieznoszącym sprzeciwu. -Po misji, którą doprowadzimy do końca zabiorę cię w najpiękniejsze miejsce na ziemi.
Kiwnęłam głową i wzięłam głęboki oddech.
-Luke... Porfyrion... -zaczęłam. -Jest coraz silniejszy... Mam przeczucie, że uśpił kolejnego Boga.
Jak na zawołanie przed nami pojawił się iryfon.
-Cassie, świetnie, że cię widzę. Posłu... -zaczął, ale gdy zobaczył Luke'a zamilkł. Był zdezorientowany. -Luke?
Chłopak kiwnął głową.
-Jakim cudem ty żyjesz? -zapytał się.
-To teraz nieostotne. -oznajmił poważnie. -Co się stało?
Chejron jeszcze chwilę patrzył się na syna Hermesa, po czyn zwrócił się do mnie.
-Apollo został otruty, a jego dzieci straciły zdolność leczenia.
Patrzyłam się na Chejrona z otwartymi oczami.
-Czyli obóz stracił uzdrowicieli i niech zgadnę... strategów? -zapytał Luke.
Chejron kiwnął głową, chwilę pogadaliśmy o misji, a po chwili rozłączył się.
-To zorganizowana akcja. -zauważyłam. - Bez uzdrowicieli i strategów nie mamy szans.
Siedziśmy na moim łóżku rozmawiając o tym, co się działo w obozie.
Moje myśli krążyły wokół Nico'a. Dalej nie mogłam uwierzyć o tym co się stało.
Może czas wziąźć sprawy we własne ręce?
CZY TYLKO DLA MNIE LUKE JEST PODEJRZANY?
#TeamLussie czy #TeamNissi?
CZYTASZ
Percy Jackson: Historia Nieznana || Zakończone
FanfictionŻycie pół boga jest trudne. Jeśli myślisz, że pała z matematyki, czy kara na telefon to tragedia, to zobacz co przechodzi dziecko boga. Oto moja historia... Najwyższe notowanie : #3 miejsce w Fantasy (10.02.2016)