19. Co ty zrobiłaś?!

4.2K 338 65
                                    

Przez cały ten czas płakałam. Czemu on chciał przejąć nade mną kontrolę?

To okropne uczucie. Jakbyś wkładał sobie igły do buzi. Masakra...

Płacz musiał mnie wymęczyć, gdyż po chwili udałam się do Krainy Morfeusza.

-Hero, co ty zrobiłaś?! -krzyknął ktoś.
Znowu byłam na Olimpie, ale był dzień więc wszystko widziałam.

Nigdy nie byłam w tak pięknym miejscu! Ściany wykonane ze złota, dwanaście tronów, każdy inny. Jeden z sową, zaś inny z wędką na oparciu. Jednak w oczy rzucił mi się największy tron. Na oparciu spał orzeł, a na nim siedział wysoki mężczyzna. Miał on długą brodę przypruszoną siwizną, czarne włosy oraz oczy koloru nieba, w których tańczyły błyskawice. Nawet z tej odległości można było dostrzec, że jest wściekły. Domyśliłam się, że to mój ojciec.

-Odebrałam jej pamięć. Cudowne prawda? -zaćwiergotała bogini.

Zeus przejechał ręką po twarzy, po czym zapytał się Hery.

-Po co to zrobiłaś?

-Dlatego, że była tutaj, kiedy Apollo próbował obudzić Atene. Teraz zniknął Apollo... -zacięła się.- Namówiłam Afrodytę. Była mi coś winna. -orzekła obojętnym tonem- Ona jest inna i dobrze o tym wiesz. Stanowi zagrożenie. Jestem Hera i nie pozwolę, żeby zniszczyła wszystko!

Jej słowa... O co jej chodzi? Jestem zagrożeniem?

-Dobrze wiesz, co o tym myślę. -orzekł surowym tonem. - Jest moją córką. To n...

-To wybryk natury, beztalencie. -przerwała mojemu ojcu, jednocześnie wyliczając na palcach wyzwiska. -Krowa do potęgi!

Byłam wkurzona. Chociaż nie! Gorzej niż wkurzona! Nie mogłam siedzieć cicho, gdy ta bogini na mnie gadała. Ojciec też był wściekły. W oddali słychać było grzmoty.

Nie wytrzymałam i krzyknęłam.

-Jak śmiesz! -krzyknęłam wychodząc z ukrycia. Podeszłam zdecydowany krokiem do Hery, wprawiając ich w osłupienie i wykrzykując co o niej myślę. -Jesteś podła, nikczemna!

W moich oczach zbierały się łzy bezradności. Otrząsnęłam się i szybko zatrzepotałam oczami żeby pozbyć się cieczy z moich oczu.

-Cassie spokojnie. -uspokajał mnie mój ojciec. Hera zniknęła z pomieszczenia, zostawiając nas samych.

Odetchnęłam, uspokojona.

-Możesz mi to wyjaśnić? -zapytałam sucho. -O co jej chodziło?

Zeus odetchnął głośno, po czym odezwał się do mnie.

-Miałaś cudowną matkę. A raczej dalej masz. Była niezwykła. -uśmiechnął się bóg. - Hera wpadła w złość, a teraz jeszcze bardziej, ponieważ jesteś potężna. Nie jesteś zwykłym półbogiem. Jesteś...

Obudziłam się, gdy tylko usłyszałam, jak ktoś wchodzi do pokoju. Zerwałam się z łóżka, co nie było dobrym pomysłem, gdyż zachwiałam się. Upadłabym, ale złapały mnie czyjeś ręce.

-Spokojnie Cassie. -zaśmiał się chłopak.

-Luke... -szepnęłam. -J-Jak?

Syn Hermesa postawił mnie na ziemię, a sam ustał.

-Jestem synem boga złodziei. Sztukę włamywania mamy we krwi. -rzucił jakby od niechcenia.

-Co z resztą? -zapytałam przerażona.

-Mają się dobrze. Gdyby nie Leo i Malia nie pomógłbym ci.

-Co to była za złota mgiełka na około ciebie?

-Błogosławieństwo Hermesa.

Chwilę jeszcze pogadałam z Luke'iem, a po chwili poszedł spać na sąsiednim łóżku.

***

-Cześć wszystkim! -powiedziałam schodząc na śniadanie.

Przyjaciele odpowiedzieli mi wesołym cześć i ponownie zaczęli jeść. Praktycznie wszyscy jedli tosty, jednak Percy delektował się niebieskimi tostami z syropem klonowym.

-Co ty masz z tym kolorem? -zapytałam dosiadając się do nich.

-Pfuj ulufiony molor. -oznajmił z buzią pełną naleśników.

Pokręciłam głową i zrobiłam sobię zieloną herbatę.

-Dzisiaj mi się coś śniło. -oznajmiła Annabeth.

Wszyscy spojrzeli w jej stronę, oczekując odpowiedzi.

-Artemida powiedziała, że musimy udać się do Włoch. W Rzymie znajdziemy kogoś, kto nam pomoże.

Rozejrzałam się dookoła. Wszyscy mieli zamyślone miny. Nigdzie jednak, nie zauważyłam Hazel i Frank'a.

-Gdzie Hazel i Frank?

-Polecieli parę godzin temu. -oznajmił Jason.

Pokiwałam głową.

Zaczęłam myśleć nad moim śnie. Rozmowa z Zeusem, kłótnia z Herą oraz Olimp. Co mój ojciec chciał powiedzieć przez to, że jestem inna?

Uśmiechnęłam się gorzko. Upiłam łyk herbaty, ale po chwili zorientowałam się, że jest zimna. Wstałam od stołu i skierowałam się na pokład, aby potrenować.

***

Trenowałam od pół godziny. Nie czułam zmęczenia, ale cały czas byłam wściekła na Herę.

-Zaraz go zabijesz.-zaśmiała się Annabeth.

-To tylko manekin. -powiedziałam beznamiętnym tonem.

Dziewczyna podeszła do mnie i dotknęła mojego ramienia.

-Coś się stało? -zapytała z troską.

Westchnęłam i zamieniłam broń w pierścionek.

-Miałam sen. Głównie o pewnej bogini. -skrzywiłam się. - Dowiedziałam się, że jest inna niż wszyscy. Nakrzyczałam na Herę. Cudowny dzień.

Przewróciłam oczami i odwróciłam głowę.

-Spokojnie. Ja też jej nienawidzę. Zabrała pamięć Percy'emu i Jason'owi i zamieniła ich obozami.

Uśmiechnęłam się smutno.

-To nie Afrodyta zabrała mi pamieć. Nie z własnej inicjatywy. To Hera.

Dziewczyna przytuliła mnie.

-Co ty na to, żeby zrobić sobie przerwę? Spędzić wieczór z Nico?-zapytała.

Spięłam się na tę propozycje. Nie zamierzam ryzykować życia innych. Zwłaszcza po wczorajszym "incydencie".

Jesteś inna. Dobrze o tym wiesz.

Skrzywiłam się. Znowu tu jest.

-Wiesz... Chyba odpocznę sobie.

Dziewczyna uśmiechnęła się i sama zaczęła trenować.

Masz racje, jestem inna. A teraz odwal się ode mnie. -pomyślałam.

Oni cię nie rozumieją... Dołącz do mnie Cassie. Razem podbijemy świat.

Mam nadzieję, że podoba się Wam ten rozdział ;* Buziaki!



Percy Jackson: Historia Nieznana  || ZakończoneOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz