Dziękuje Wam za wszystko! Pozdrowienia dla @Merybery13 , która miała trafne spostrzeżenie :)
Leciałam już cały dzień. Plecak ciążył mi, ale nie poddawałam się. Musiałam dotrzeć do Grecji o zachodzie słońca. Taki był mój plan.
Po moich policzkach leciały łzy. Zostawiłam ich. Nie chciałam napisać im gdzie lecę, ponieważ polecieliby za mną, a muszą lecieć do Rzymu. Nie mogę na to pozwolić, aby misja się nie udała.
Dziewczynka słabnie?
Usłyszałam wstrętny głos w mojej głowie. Próbowałam go zablokować, lecz czułam, że moje wysiłki idą na marne.
Spadaj. -Syknęłam.
Ani mi się śni, z każdą chwilą rosnę w siłę, a ty jesteś świetnym żywicielem.
Poczułam jak przez moje ciało przechodzi prąd, a ja straciłam panowanie nad powietrzem. Zaczęłam lecieć w dół.
To mój koniec. Zginę w odmętach oceanu.
Próbowałam ponownie przejąć kontrolę nad potwietrzem, ale daremnie.
Gdy byłam blisko wody, poczułam czyjeś silne ramiona. Delikatnie otworzyłam oczy i zobaczyłam... Luke'a?!
-Luke, co ty tutaj robisz? -zapytałam zaskoczona.
-Leciałem za tobą, bo przez przypadek mnie obudziłaś. -zaśmiał się.
Zarumieniłam się.
-Czekaj chwilę. -powiedziałam, a chłopak się zatrzymał.
Moja trzecia próba zapanowania nad wiatrem i w końcu to zrobiłam. Ponownie unosiłam się w powietrzu.
-Dokąd lecimy? -zapytał mnie lecą obok mnie. Dopiero teraz zauważyłam, że jego buty mają skrzydła.
-Grecja. -mruknęłam w odpowiedzi.
Przez chwilę lecieliśmy cicho, aż w końcu zapytałam się go.
-Mogę o coś zapytać?
Luke kiwną głową.
-Czemu mnie wtedy pocałowałeś?
Chłopak chwilę się zamyślił, a po chwili odpwiedział mi.
-Nie wiem. -westchnął. -Zawsze chciałem to zrobić. Odkąd pierwszy raz cię zobaczyłem, wtedy w szkole, postanowiłem, że muszę cię poznać.
Zrobiłam się cała czerwona. Wiedziałam, że mu się podobam, ale ja nadal czuję coś do Nico'a.
-Luke... -westchnęłam. -Nadal kocham Nico'a. Był moim pierwszym chłopakiem.
Luke pokiwał głową ze zrozumieniem, po czym krzyknął, pokazując na coś przed nami.
-Ląd. -szepnęłam.
Pięć minut później postawiliśmy swoje nogi na ziemi porośniętą trawą.
Rozejrzałam się dookoła, zachwycona widokiem. Właśnie zachodziło słońce, dookoła nas rosły drzewa oliwne, a na szczycie góry wybudowana była piękna świątynia. Zgaduję, że to Świątynia Ateny.
-Um... To gdzie mamy iść? -zapytał, przejeżdzając ręką po włosach.
Poprawiłam torbę na ramieniu, po czym oznajmiłam zgodnie z prawdą.
-Nie wiem.
Zaczęłam iść po kamiennej drodzę w stronę świątyni, ale Luke złapał mnie z ramię, każąc patrzeć się na niego.
-Jak to nie wiesz?
Wzruszyłam ramionami.
-Normalnie. -powiedziałam, a po chwili odwróciłam się do Luke'a. -Jeśli chcesz się na coś przydać, to szukaj czegoś na kształt klucza.
Szukaliśmy jakieś dziesięc minut, aż wkońcu usiadliśmy na podłodzę. Chłopak wyjął jedzenie i wodę, za co byłam mu wdzięczna.
Ciszę miedzy nami przerwał Luke.
-Co jest między nami? -rzucił prosto z mostu.
Zakrztusiłam się kanapką lecz po chwilu doporowadziałam się do porządku. Zaskoczył mnie tym pytaniem.
-Nie wiem, ty mi powiedz. -powiedziałam.
Chłopak popatrzył się na mnie z bólem wypisanym na twarzy.
-Nadal czujesz coś do Hadesiątka. Ja cię kocham, zaś ty nie jesteś pewna swoich uczuć. Zapewne jesteś gotowa mu wybaczyć, ale nie jesteś pewna. Będzie ci trudno zaufać drugiej osobie, ale proszę, zaufaj mi. Kocham cię.
Patrzył się na mnie, a ja na niego. Jego błękitne oczy przyciwko moich.
-Ale z ciebie psycholog-mruknęłam. -Masz rację. Trudno mi będzie zaufać drugiej osobie. Nie jestem pewna, czy mu wybaczę. Nadal go kocham, ale zranił mnie.
Miłość jest trudna, pomyślałam.
Po chwili Luke zamknął oczy, przechylił głowę i skrzywił się.
-Wszystko okay? -zapytałam się.
Przez chwilę w jego oczach dostrzegłam cień, ale wszystko wróciło do normy. Pewnie mam jakieś omamy.
Siedziałam parę metrów od Luke'a, rysując coś patykiem na piasku. Czułam, że dzieje się coś złego. Tylko nie wiem co...
Nagle poczułam, jak pode mną trzęsie się ziemia, a ja ustałam gotowa do walki. Luke także się podniósł.
Obok nas powstałam dziura, a z niej jak majestatyczny król lub rycerz wyszedł... Nico.
Miałam ochotę rzucić mu się na szyję, ale gdy zobaczyłam chęć mordu w jego oczach, wolałam nie podchodzić.
-Zostaw. Moją. Dziewczynę. -wysyczał przez zaciśnięte zęby Nico.
Luke patrzył się na niego okrutnym spojrzeniem.
-O co ci chodzi koleś? -zapytał.
-O to, że bajerujesz MOJĄ dziewczyne. I nie myśl, że nie wiem kim jesteś.
O czym on mówi?!
-Brawo Nico di Angelo. Ta Cassie nie jest tak bystra jak ty, ale... Co poradzisz? -westchnął teatralnie mężczyzna, po czym zaśmiał się szyderczo .
Zrobiłam krok w tył bojąc się Luke'a. Poczułam lodowate zimno, a wokół syna Hermesa zawirowała czarna mgła. Chwilę później, zamiast Luke'a, stał gigant.
-Porfyrion. -szepnęłam.
-Zgadza się skarbie. -zaczął podchodzić do mnie.
-Zostaw ją! -krzyknął Nico, a po chwili rzucił się między nas.
Gigant chwilę z nim powalczył i o chwili walnął nim o filar świątyni.
-Nico! -krzyknęłam pełna bólu. -Dosyć tego!
Wokół nas rozpętało się piekło. Lecz tamtem widząc czołgającego się Nico'a, podszedł do niego i już miał go złapać, ale ręka złapała mnie.
Nie mogłam uciec. Nie teraz. Ja go nadal kocham.
CZYTASZ
Percy Jackson: Historia Nieznana || Zakończone
FanfictionŻycie pół boga jest trudne. Jeśli myślisz, że pała z matematyki, czy kara na telefon to tragedia, to zobacz co przechodzi dziecko boga. Oto moja historia... Najwyższe notowanie : #3 miejsce w Fantasy (10.02.2016)