Po usłyszeniu imienia giganta, wstałam z prędkością Hermesa, co było złym pomysłem, gdyż od razu rozbolała mnie głowa.
Rozejrzałam się po pokoju. Byłam w swoim pokoju. Całe szczęście!
Spróbowałam przypomnieć sobie co się stało. Pamiętam, że zaatakowały nas erynie, jedna chciała zaatakować Percy'ego, więc pobiegłam mu na ratunek obrywa...
Szybko dotknęłam swojego brzucha w poszukiwaniu zadrapania. Podniosłam bluzkę i zobaczyłam, że mam tam bliznę po czterech pazurach. Ugh... jak tylko spotkam tę nietoperzycę, porachuje ją, tak że własny Hades ją nie pozna!
-Cassie! -usłyszałam po czym ten ktoś mocno mnie uścisnął.
-Valdez! -uśmiechęłam się do chłopaka, po czym odwzajemniłam uścisk.
-Nie rób mi tego więcej! -zauważyłam jak spłynęła po jego policzku pojedyncza łza.
Sama także zaczęłam płakać.
-Myślałem, że cię straciłem. -oznajmił.
Poklepałam go po ramieniu.
-Jesteś dla mnie jak siostra, której nigdy ni w miałem.
Nie wiedziałam co powiedzieć.
-Um... Leo... -zaciełam się - Nie wiem co powiedzieć.
-Kocham cię -oznajmił, przez co zaniemówiłam. -Tak jak siostrę.
Uśmiechnięłam się słysząc to. Na szczęście nie lubi mnie w inny sposób.
Po chwili Leo wyszedł z mojego pokoju, zostawiając mnie samą. Postanowiłam się ubrać. Ubrałam się w obozową koszulkę i krótkie szorty, po czym wyszłam z pokoju.
Zaczęłam analizować mój sen, jednak myślenie nie jest moją dobra stroną, więc udałam się do Annabeth.Cicho zapukałam do drzwi, a słysząc znajome "proszę", weszłam do pokoju.
Dziewczyna siedziała w pokoju szukając czegoś na laptopie.-Mózg ci się przegrzeje. -skomentowałam z rozbawieniem.
-Cassie? -bardziej oznajmiła niż zapytała.
Dziewczyna podbiegła do mnie po czym mnie przytuliła.-Obudziłaś się! -ucieszyła się, a w jej oczach tańczyły wesołe ogniki.
-Zauważyłam. -odpowiedziałam. -Posłuchaj. Mam złe wieści...
Po opowiedzieniu całej historii, blondynka przez parę minut nic nie mówiła. Zaczęłam się martwić, jednak niepotrzebnie.
-Ja też mam ci coś do powiedzenia. -oznajmiła poważnie dziewczyna. -A raczej całej załodze.
Wszyscy zebraliśmy się na górnym pokładzie. Siedzialiśmy w koło, a na środku kręgu leżał laptop Annabeth.
Przed naradą przywitałam się ze wszystkimi, jednak nie z Nico. On zdecydowanie mnie unikał, tylko nie wiem czemu...Było mi bardzo smutno z tego powodu. Nie dośc, że miałam go za przyjaciela, to jeszcze zaczynałam coś do niego czuć...
-Posłuchajcie! -krzyknęła dziewczyna. -Mam parę ogłoszeń. Po pierwsze tym gigantem z naszych snów był Porfyrion. -oznajmiła ponuro. -to on "Zagłady Olimpu próby dokona".
-To ma sens -odezwał się Percy, który siedział obok mnie.
-Oczywiście, że ma Glonomóżdżku. -przewróciła oczami blondynka.
Teraz zwróciła się do Leo'a.
-Leo, mam zadanie dla ciebie. -uśmiechnęła się. - Z powodu tego, że "Podróż rozpocznie się w mieście miłości ". To kieruj się na wschód... Lecimy do Paryża!
*-*
Po naradzie postanowiłam, że coś zjem. Zeszłam na dół pokładu i po chwili doszłam do pomieszczenia. Z początku myślałam, że nikogo tam nie ma. Jakież było moje zaskoczenie kiedy zobaczyłam Nico'a opierającego się o lade, pijącego wodę. Gdy tylko mnie zobaczył, odstawił szklankę i skierował się w stronę drzwi.
Przechodząc obok mnie złapałam go za rękaw kurtki, zatrzymując go.
-Nico... -powiedziałam błagalnym głosem.
Chłopak na chwilę się ugiął, ale szybko wróciła mu maska złości.
-Czego? -zapytał sucho.
-Porozmawiajmy. -poprosiłam. -O co ci chodzi?
-O co mi chodzi? O CO MI CHODZI?! -podniósł głos Nico. -"Kocham cię Cassie" -udał głos Leo'na.
-O to ci chodzi?! -krzyknęłam. -Nie lubię Leo'na w ten sposób! Nie jego!
-A kogo?-zapytał.
-Ciebie idioto! -podniosłam głos, a po chwili poczułam wargi chłopaka na swoich.
O Bogiowie xd ten rozdział w do mnie jest bez sensu, ale... jest okay prawda? *oczy kota w butach*
CZYTASZ
Percy Jackson: Historia Nieznana || Zakończone
FanfictionŻycie pół boga jest trudne. Jeśli myślisz, że pała z matematyki, czy kara na telefon to tragedia, to zobacz co przechodzi dziecko boga. Oto moja historia... Najwyższe notowanie : #3 miejsce w Fantasy (10.02.2016)