-To mamy ustalone. -powiedziała Thalia, kiedy wychodziliśmy ze zbrojowni. Leo nam ją "pożyczył", chociaż niechętnie. To jego "święte miejsce".
-Cassie, możemy porozmawiać? -zapytał Jason. Kiwnęłam głową i poszłam za nim do jego pokoju.
Gdy tylko przekroczyłam próg jego pokoju, zauważyłam sterty ciuchów na podłodze i... O zgrozo! Bokserki... Na pizzy... Chciałam się zaśmiać, ale byłam zbyt zdziwiona.
-Co mi chciałeś powiedzieć? -zapytałam ciekawa.
Chłopak przeczesał swoje włosy i westchnął.
-Nie jestem przekonany, co do twojego pomysłu. -powiedział od razu. -Dobrze wiesz, jak może się to skończyć!
Spuściłam głowę i powiedziałam smutno:
-To jedyny sposób. - westchnęłam. - Nie damy rady inaczej go pokonać.
-Dobrze wiesz, że to zły pomysł. -oznajmił sucho chłopak. -Ale ty jesteś uparta i nie zmienisz zdania, nie?
Kiwnęłam głową i uśmiechnęłam się.
-Jak ty mnie dobrze znasz. -podeszłam do niego i go przytuliłam. - Uważajcie na siebie.
Chłopak objął mnie tak, jakby już więcej miał mnie nie zobaczyć. Może miał racje?
-Muszę już iść. Jak się nie uda... -powiedziałam prawie płacząc. -Powiedz Nico'wi, że przepraszam...
Chłopak jeszcze mocniej mnie przytulił i pokręcił głową.
-Ja mu tego nie powiem. Uda się i wrócimy do obozu. Wszyscy.
Akcentując ostatnie słowo, wyszedł z pokoju, zostawiając mnie samą.
Pociągnęłam parę razy nosem i wyszłam. Zahaczyłam o kajutę Nica. Spał, a ja poczułam narastające poczucie winy. Może mnie stracić... Kolejną ważną osobę...Wyszłam szybko z jego pokoju i poszłam do swojego. Wzięłam pierwszy lepszy plecak, ambrozje, nektar i "biżuterię wojenną".
Wyszłam na górny pokład i, uważając żeby nikt mnie nie zobaczył, wyszłam ze statku.
-Gdzieś się wybierasz? -zapytała Piper.
-Ja... Nie? -odpowiedziałam zdenerwowana.
Dziewczyna zeszła z barierki, podeszła do mnie. Zaśmiała się i powiedziała:
-Cas, nie umiesz kłamać. Gdzie idziesz?
Westchnęłam. Jak nie powiem jej prawdy, wyczuje to i użyje czaromowy... Lepiej powiem jej.
-Idę walczyć... Z Porfyrionem. On chce mnie, nie was! Nie mogę was narażać na to...
Piper podeszła do mnie i mnie przytuliła.
-Idę z tobą. - powiedziała dobitnie.
-Znowu użyłaś czaromow. - pokręciłam głową.
Dziewczyna zachichotała i wyprzedziła mnie.
-Idziesz czy będziesz tu tak stała?
Przewróciłam oczami i poszybowałam do góry, łapiąc dziewczynę za rękę. Na pytający wzrok Piper, odpowiedziałam:
-Będzie szybciej.
Leciałyśmy na północ do siedziby Porfyriona - Rzymu. Po pół godzinie drogi, nad horyzontem widniał Nowy Rzym.
-Gdzie dokładnie się znajduje? -zapytała dziewczyna.
-Szczerze? -zapytałam rozglądając się dookoła. -Sama nie wiem.
Patrząc się na dolinę na dole, nie zauważyłam płynącej kuli ognia, która leciała prosto na nas.
-Uważaj! -krzyknęła Piper.
Szybkim ruchem poleciałam na dół, lądując w lesie. Poczułam zapach spaleniny i zobaczyłam, że plecak jest u góry przypalony.
-Pięknie. -powiedziałam wkurzona, wyjmując rzeczy z torby. Sam plecak zanurzyłam w wodzie. Gdy góra torby przestała się tlić, ponownie wpakowałam tam rzeczy.
-Cassie! Wyjdź albo umrzesz! -krzyknął ktoś. Zgaduje, że to Porfyrion. - Wyjdź i walcz!
Powoli skierowałam się do końca lasu, gdzie widniał wkurzony gigant. Rzucał się dookoła i rzucał drzewami gdzie popadnie. Z dala było widać szeregi wojsk z Nowego Rzymu, przygotowane na obronę.
-Cassie ty zawiado...
-Nie. -ucięłam jej. -To moja bitwa. To ja mam go zabić. Nie mogę ryzykować, że was stracę.
-Dobrze wiesz, że żeby go pokonać potrzeba siedmiorga herosów!
Dziewczyna powiedziała to trochę za głośno, przez co gigant nas zauważył.
-Pięknie. Dwie heroski? A gdzie reszta waszej wesołej kompanii? -zaśmiał się Porfyrion.
Milczałam. Nie mogłam mu nic powiedzieć.
-Ach tak? -powiedział wkurzony. - Więc walcz sama, córko Zeusa.
Kiedy gigant zamachnął się ręką, poczułam, jakby ktoś odrzucał mnie do tyłu. Potem usłyszałam krzyk i coś co uderzyło obok mnie.
Otworzyłam oczy i zobaczyłam jak obok mnie leży Piper.
-Nie, nie! -powiedziałam bliska łez. -Nie zabierzesz mi już nikogo!
-A może potrzebujez pomocy? -usłyszałam z góry.
-Nico?
Chłopak ze statku, zmaterializował się obok mnie. Potem na linie zjechała reszta "wesołej kompanii".
-Nie mów, że sama chciałaś walczyć, a nam pozwoliłabyś umrzeć z nudów? - zapytał Leo.
Uśmiechnęłam się i zamieniłam biżuterię na broń.
-Do bitwy. -usłyszałam obok siebie.
-Piper. Dasz radę? -zapytałam, widząc jak trzyma się za bok. Piper kiwnęła głową i na znak wszyscy razem rzuciliśmy się na giganta.
Razem z Jasonem podlecieliśny do jego głowy, chcąc zaatakować z góry, oddziały z Nowego Rzymu atakowały dół, Nico przyzywał wojowników, a reszta atakowała gdzie mogła. Tylko nigdzie nie zauważyłam Leo.
-Uważaj! -krzyknął Jason i w ostatniej sekundzie uchyliłam się przed ostrzem miecza.
Przywołałam błyskawicę, a ta trafiła w jego głowę.
-Trafiony! -zaśmiałam się.
Niestety... Nie wygraliśmy. Gigant wstał i zaczęła się prawdziwa bitwa.
Było za dużo zamieszania, nic nie widziałam. Moje pole widzenia było ograniczone. Poczułam jak ląduje na ziemi. Jęknęłam i dotknęłam lewej ręki, która była wygięta pod nienaturalnym kątem.
-Cassie! -krzyknęła Piper, która zmaterializowała się obok mnie. Rzuciła się i odtrąciła mnie na bok. Niestety... Nie miała takiego szczęścia i ręką giganta uderzyła w dziewczynę. Piper poleciała do tyłu, uderzając w drzewo. Gdy spadła z niego, nie ruszała się.
-Ty! - krzyknęłam i popędziłam do giganta, unosząc klimgę miecza w górę.
Tato, pomóż mi go zniszczyć. Nie pozwól, aby zabił kogoś jeszcze.
Myśląc to, nad gigantem pojawiły się czarne chmury. Uśmiechnęłam się i poleciałam prosto przed jego głowę.
-Myślisz, że taki mały herosek jak ty, da radę mnie pokonać?
-Nie. -uśmiechnęłam się. -Ale wszyscy razem, z Zeusem, damy radę. Teraz!
Krzyknęłam do pozostałej drużyny, a gdy wszyscy skoncentrowali swoje moce, z nieba wystrzeliła najjaśniejsza błyskawica. Uderzyła w giganta, a ten zamienił się w proszek.
CZYTASZ
Percy Jackson: Historia Nieznana || Zakończone
FanfictionŻycie pół boga jest trudne. Jeśli myślisz, że pała z matematyki, czy kara na telefon to tragedia, to zobacz co przechodzi dziecko boga. Oto moja historia... Najwyższe notowanie : #3 miejsce w Fantasy (10.02.2016)