Rozdział 8 #3/3

4.8K 341 40
                                    

*Summer*

Spacerowałam z Justin'em już po parku jakąś godzinę, w ciszy i nie, nie była to tak krępująca cisza, tylko tak przyjemna cisza, gdzie dwie osoby cieszą się swoją obecnością w cudownej, pięknej ciszy. W pewnym momencie blondyn ją przerwał.

- Dobra skoro ty mi zaufałaś i opowiedziałaś tą historię z Luke'iem to ja ci opowiem swoją z moją byłą dziewczyną, okey? - widać było w jego oczach, że samo wspomnienie o niej go boli.

- Okey, słońce. - uśmiechnęłam się do niego i chwyciłam jego dłoń. Usiedliśmy na pobliskiej ławce, a ja nadal trzymałam jego rękę.

- Rok temu spotykałem się z taką jedną Seleną. Zakochałem się w niej po uszy. - zaczął.

- To dlaczego napisałeś mi, że jeszcze nigdy nie byłeś zakochany? - zapytałam.

- Wstydziłem ci się powiedzieć o tym, bo jest to dla mnie bardzo drażliwy temat. - odparł. - Ale wracając. Spędzaliśmy ze sobą dość sporo czasu. Selena była osobą, której były tylko imprezy w głowie, ale po mimo wszystko i tak ją kochałem. Po pewnym czasie zaczęła się robić oziębła w stosunku do mnie i wogóle traktować jak jakiegoś swojego niewolnika. Rozkazywała mi, a ja musiałem robić wszystko tak jak ona chciała. W końcu nie wytrzymałem i wszystko jej wygarnąłem, a ona nakrzyczała na mnie i powiedziała, że nigdy mnie nie kochała i, że zależało jej tylko na kasie, ponieważ była w ciąży ze swoim prawdziwym chłopakiem. Gdy mi to powiedziała serce złamało mi się na małe kawałeczki. Może i byliśmy ze sobą tylko 2 miesiące, ale ja naprawdę zdążyłem się w niej zakochać. A ona odeszła do swojego chłopaka i ostatnio nawet widziałem ją jak idzie z jakimś gościem za rękę, a w wózku mieli jakieś półroczne dziecko.

- Nie podeszła do ciebie, czy coś?

- Podeszła. - posłał mi krzywy uśmiech. - Przeprosiła mnie za to jak mnie potraktowała i, że naprawdę żałuje. Zobaczyła to dopiero, gdy sama została mamą. - powiedział, a ja widziałam, że ledwo powstrzymuję łzy.

- Nie płacz. Napewno masz dużo ludzi, którym na tobie zależy.

- Tylko rodzinę. - odpowiedział, a po jego policzku spłynęła samotna łza.

- A przyjaciele, znajomi, nic? - zapytałam zamrtwionym głosem.

- To prawda mam znajomych, ale nie przyjaciół. Miałem jednego, ale pokłóciłem się z nim o Selenę. On twierdził, że ona mnie oszukuję, a ja byłem tak nią zaślepiony, że pokłóciłem się z nim i tak zakończyła się nasza przyjaźń. - powiedział smutny i starł swoją ręką ostatnią samotną łzę.

- Hej, nie przejmuj się. Zawsze masz mnie. - uśmiechnęłam się do niego szczerze.

- Dziękuję. - przytulił mnie.

- Za co? - zapytałam zdziwiona i wtuliłam się w niego bardzo mocno.

- Za to, że jesteś. - uśmiechnął się pokazując swoje piękne, śnieżnobiałe uzębienie.

- I będę. Zawsze. Nie zostawię cię. - wtuliłam się w niego najmocniej jak potrafiłam.

- Ale jeśli będziesz to robić, bo ci mnie żal po tym co usłyszałaś. To lepiej zostaw mnie. - odparł, spuszczając głowę.

- Nie mam zamiaru cię zostawiać, bo cię strasznie polubiłam. I naprawdę mi zaczyna na tobie zależeć. A nie dlatego, że mi ciebie żal. - teraz to on wtulił się we mnie, a głowę schował w zgięciu mojej szyi.

- Jeszcze raz dziękuję.

- Jasne. A teraz wracajmy już, bo się ściemnia, a ja muszę być w domu, bo Cler moja współlokatorka się wścieknie. - zaśmialismy się oboje.

- Okey. To chodźmy. - Justin chwycił mnie za rękę i wyglądał jakby nie miał zamiaru jej puszczać.

*******

Całą drogę spędziliśmy pochłonięci rozmową. Blondyn tak jak mi się wydawało nie miał zamiaru jej puszczać.

Nawet nie wiem, kiedy znaleźliśmy się pod budynkiem, w którym mieszkam.

- To pa. - powiedział Justin. - Naprawdę świetnie się dzisiaj bawiłem i mam nadzieję, że naprawdę tą całą historią się do mnie nie zraziłaś. - powiedział ze zdenerwowania przeczesując swoje blond włosy.

- Ja też się świetnie bawiłam. I już ci mówiłam Justin, że nie mam zamiaru odwracać się od ciebie przez jakąś debilkę. Okey?

- Okey. To dobranoc. - powiedział, przytulając mnie do siebie, a ja do niego przylgnęłam.

- Dobranoc. - pocałowałam go w policzek, odklejając się od blondyna. Posłałam mu uśmiech, który również zagościł na jego twarzy.

I ruszyłam w kierunku drzwi wejściowych. Odkluczyłam drzwi, weszłam po schodach, a później do mieszkania.

Weszłam, rozebrałam sweter i buty, a torebkę położyłam na komodzie pod lustrem. Udałam się do salonu i to co zobaczyłam... Jedyne o czym teraz marzyłam to być jak najdalej stąd.

*******

I jak myślicie co lub kto będzie w salonie? Czy tylko mi się teraz zrobiło żal Justin'a?

Dodaję dzisiaj choć nie miało być, ale jest ,bo was bardzo kocham,

xx


Messages II {l.h}Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz