Rozdział 42 #2/2

3.5K 269 11
                                    

*Summer*

- Możesz mi wyjaśnić tą sytuację Luke? - zapytałam, a blondyn przełknął głośno ślinę.

- To ja was zostawię samych. - stwierdziła Liz.

Blondynka wyszła z pomieszczenia, zamykając za sobą drzwi, a ja i blondyn zostaliśmy sami w pomieszczeniu. Patrzyliśmy sobie w oczy, a ja czekałam, aż Hemmings się odezwie, ale widziałam po jego minie, że szybko to nie nastąpi. Westchnęłam głośno z rezygnacją.

- Nie jestem zła Lu. Kocham cię, ale powiedz mi po co jedziecie do Los Angeles? - mówiąc to podeszłam do niego i przytuliłam, zarzucając mu moje dłonie na kark, na co blondyn wtulił się w moją szyję.

- Coś związane z następną trasą. Sam jeszcze do końca nie wiem, bo dokładniej dowiemy się wszystkiego na miejscu. - powiedział w moją szyję. - I też cię kocham, nawet nie wiesz, jak bardzo. - poczułam, jak się uśmiecha, na co ja sama nie powstrzymywałam swojego.

- Ale na 100% Sylwestra spędzimy razem? - padło pytanie z moich ust.

- Tak kochanie na 1000% nawet. - zaśmiał się, odrywając się od mojej szyi, patrząc mi teraz w oczy.

- To okey. Pozwalam ci jechać, ale obiecaj, że znów się nie pokłócimy, nie zerwiemy i co najważniejsze mnie nie zdradz... - przyłożył mi palec do ust, uciszając mnie tym gestem.

- Nie zrobię tego. Kocham cię i wszystko będzie dobrze myszko. - odparł.

- Dobrze. Wierzę ci. A kiedy masz samolot? A ja tu zostaje, wracam do domu, czy jak? - zapytał.

- Ty tu zostajesz, ponieważ obiecałem mamie, że spędzimy Święta wszyscy razem, a ja muszę lecieć, wiec pomyślałem, że Sylwestra i Nowy Rok też spędzimy tu, okey?

- Jasne, czemu nie. Kocham cię.

- Ja ciebie też skarbie, a co do twojego drugiego pytania to samolot mam o 11:20. - uśmiechnął się słodko.

- Ale Luke to za półtorej godziny. - westchnęłam. - A ty nawet spakowany nie jesteś. Idziemy. Już! - oderwałam się od niego i popchnęłam w kierunku schodów.

Pociągnęłam go po schodach do jego pokoju, a Hemmings tylko mi to utrudniał i jęczał pod nosem, że nie chce. Ale ja miałam to gdzieś. Wparowałam do jego pokoju, popchnęłam go na łóżko, a sama podeszłam do jego szafy i zaczęłam przeglądać ubrania. Wrzuciłam kilka koszul i par czarnych spodni z dziurami, ale też bez. Pare koszulek i T-shirtów z logami zespołów. Podeszłam jeszcze do szafki z bielizną. Wrzuciłam mu masę skarpetek i bokserek. Zamknęłam szafkę i rzuciłam się na miejse obok Luke'a.

- Idź sobie spakować kosmetyki. - powiedziałam zmęczona.

Hemmings przewrócił się na brzuch, podpierając łokciami. Spojrzał na mnie i wydął dolną wargę, spuszczając wzrok. Szybko się do mnie przesunął i wtulił głowę w moją klatkę piersiową. Objęłam go swoimi ramionami i zaczęłam bawić się jego końcówkami włosów, ciągnąc za nie lekko, na co blondyn mruczał z zadowolenia.

- Luke idź spakować sobie kosmetyki, mówię jeszcze raz. - zaśmiałam się, na minę Luke'a, gdy pokręcił przecząco głową i znów położył ją w zagłębieniu pomiędzy moimi piersiami.

- Nie chcceee... - jęknął przeciągle.

- Idź! - krzyknęłam rozbawiona.

Niebieskooki wstał, robiąc minę szczeniaczka, ale grzecznie zrobił to o co go prosiłam.

*******

Przepraszam Was za to, że obiecałam tydzień z rozdziałami i niestety na drugi dzień rozdziału już nie było. Niestety miałam małe problemy osobiste. Mam nadzieję, że mi to wybaczycie.

Ostatnio zauważyłam, że strasznie opuściłam się jeśli chodzi o Wattpada. Chcę to zmienić i postaram się przez to, że mam już ferie to zmienić.

Naprawdę bardzo mocno Was za to przepraszam. Nie zdajecie sobie sprawy, jakie ja mam teraz wyrzuty sumienia. Jeszcze raz bardzo mocno przepraszam.

Kocham Was strasznie mocno i cieszę się, że jeszcze ze mną mimo wszystko jesteście.

xx

-Nat 

Messages II {l.h}Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz