Rozdział 45 #2/2

3.4K 276 16
                                    

*Summer*

Nawet nie wiem ile czasu minęło od wiadomości z Luke'iem, a z mojego letargu wyrwało mnie lekkie pukanie do drzwi.

Odkryłam się i usiadłam na łóżku, nadal mając nakryte nogi, do pasa.

- Proszę. - wyszeptałam płaczliwy głosem, starając się by zabrzmiał normalnie, ale niestety nie udało mi się to.

Drzwi powoli się otworzyła, a w nich pojawiła mi się znajoma postać Liz. Od razu zaczęła badać mnie wzrokiem, w którym widziałam dużo zmartwienia. Weszła do środka i zamknęła za sobą drzwi od pokoju. Podeszła do łóżka i usiadła na skraju, blisko mnie. Ujęła moją dłoń w swoją i pogłaskała ją delikatnie, posyłając mi pocieszający uśmiech.

- Wiem co się stało. Luke do mnie dzwonił, bo nie odbierałaś. - westchnęła, a ja przysunęłam się do niej i mocno w nią wtuliłam, co ona szybko odwzajemniła.

- Wiem, że dzwonił, bo słyszałam, ale po tym co napisał nie chcę z nim rozmawiać. - wyszeptałam, a ja znów zaczęłam płakać, tym razem w bluzkę blondynki.

- To co zrobił Luke było okropne, ale po części go rozumiem, czemu się tak zachował. - powiedziała.

- Tak wiem to twój syn Liz i zawsze będziesz po jego stronie, rozumiem to, ale... - uciszyła mnie, przykładając mi palec do ust.

- Nie jestem po stronie Luke'a. Jestem po niczyjej stronie. Po prostu staram się dostrzec, gdzie oboje popełniliście błąd, żeby było dobrze. - uśmiechnęła się do mnie ciepło.

- Tylko dlaczego on napisał mi takie coś? - wyszeptałam złamanym, płaczliwym głosem.

Blondynka milczała, nie wiedząc, jak zacząć. Widziałam, jak kilka razy zbiera się w sobie, żeby coś powiedzieć, ale później spoglądała na mnie i wzdychała głośno. Sytuacja powtórzyła się kilkakrotnie.

- Jemu naprawdę jest trudno pogodzić się z tym, jaką krzywdę ci wyrządził. Naprawdę nawet nie zdajesz sobie sprawy, jak on tego strasznie żałował i żałuję do dzisiaj. A ty dodatkowo nie ułatwiasz mu tego i przypominasz o wszystkim. Niestety Lukey też ma tu swoją winę. Nie potrzabnie pisał ci, że żałuję, że się o ciebie starał. To było okropne zachowanie z jego strony, ale ani ty, ani on nie jesteście bez winy, kochanie. Porozmawiaj z nim słoneczko, dobrze? - zapytała troskliwie Liz.

- Dobrze. Postaram się, żeby było dobrze, ale nie wiem, jak Luke.

- Luke cię kocha i przesprosi i wybaczy, bo jesteś dla niego najważniejsza. Pierwszy raz widzę mojego synka tak zakochanego, a gdy jeszcze zauważam te błyski w jego oczach, gdy na ciebie patrzy... jak on szybko dorósł. - wyszeptała pani Liz, bliska płaczu.

Przytuliłam ją bardzo mocno do siebie i zaczęłam nas kołysać w przód i tył.

- Nie przejmuj się Liz. On tak szybko nie dorósł skoro ma 15-letnią dziewczynę. - zaśmiałam się, a pani Hemmings wraz ze mną.

- Może i masz 15 lat, ale i tak jesteś dojrzalsza, niż cała trójka moich synów razem wzięta. - dodała, a mi na sercu zrobiło się ciepło. Akceptują mnie.

- Coś w tym jest. - zachichotałam.

- Okey, ale my tu tak gadu, gadu, a ty rybko musisz pogodzić się z Lukey'iem. Dasz radę, mówię ci. - uśmiechnęła się szczerze w moim kierunku.

Podniosła się z łóżka i podeszła do drzwi. Wychodząc, posłała mi swój cudowny, pocieszający uśmiech.

Westchnęłam głośno, rzucając się plecami na łóżko. 'Muszę z nim się pogodzić i wreszcie musimy naprawdę zacząć się starać i nie wypominać sobie błędów z przeszłości.' - pomyślałam.

*******

Kocham Was,

xx

-Nat


Messages II {l.h}Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz