Rozdział 44

3.5K 277 61
                                    

Mam prośbę, czy moglibyście skomentować i napisać co sądzicie o tym opowiadaniu i o tej historii. To bardzo dla mnie ważne. Mam nadzieję, że chociaż Wasza część mi pomoże. 

*******

*Summer*

Otworzyłam powoli powieki, siadając na łóżku i rozglądając się po pokoju. Luke'a nie było. Strasznie mi go brakuję, a dopiero teraz orientuję się, jak jestem od niego uzależniona. Wstałam grzecznie z łóżka i podeszłam do szafy, w której były ubrania i moje i blondyna. Wyciągnęłam z niej moje szare, ulubione dresy i do tego jedną, czarną koszulkę Lukey'a. Nałożyłam to szybko na siebie i zeszłam na dół.

Jak zwykle po kuchni krzątała się Liz.

- Dzień dobry. - uśmiechnęłam się.

- Dzień dobry kochanie. - zaświergotała radośnie.

Odkąd nie ma blondyna, ja i Liz strasznie się do siebie zbliżyłyśmy. W końcu dużo rozmawiamy i spędzamy ze sobą nasz wolny czas.

Usiadłam przy stole i spojrzałam na zegarek wiszący na ścianie. Jest 8:21. Westchnęłam. Kolejny długi dzień bez Luke'a.

- I jak się spało skarbie? - zapytała.

Usiadła na krześle obok mnie, kładąc kubek kawy przed sobą, a mi podając drugi. Zaciągnęłam się zapachem świeżo zaparzonej kawy. Ogólnie nie jestem jakąś wielką miłośniczką, ale jak już mam to wypije. Natomiast zapach świeżej kawy jest obłędny.

- Dobrze. Bez Lukey'a trochę pusto, ale okey. - zaśmiałam się.

- No właśnie Luke wraca wcześniej. Dzwonił jak spałaś i kazał mi ciebie specjalnie nie budzić, ale wraca rano 30 grudnia. - uśmiechnęła się szeroko.

- Naprawdę? To super. Pójdę do niego zadzwonić. - również szeroko się uśmiechałam, bo zobaczę mojego skarba dzień wcześniej. - Zaraz wracam Liz.

- Okey. Nie śpiesz się maluchu. - powiedziała i podniosła się z siedzenia. - Usmarzę naleśniki, mogą być? - zapytała, zerkajac w moją stronę.

- Jasne. - odparłam radośnie.

Wstałam od stółu i zasunęłam grzecznie za sobą krzesło. Wyszłam z kuchni i wspięłam się po schodach, kierując do pokoju niebieskookiego. Otworzyłam drzwi, wchodząc do środka i znów je za sobą zamykając. Rozejrzałam się po pokoju, szukając wzrokiem telefonu. Była na łóżku, zakopany w pościeli. Wzięłam go do ręki i szybko weszłam w ostatnie rozmowy. Wybrałam numer Luke'a i usiadłam na parapecie okna, przypatrując się widokom na zewnątrz. Po trzech sygnałach chłopak odebrał.

[L]-Dzień dobry kocie.

[S]-To prawda, że wracasz wcześniej o jeden dzień? - zapytałam na wstępie.

[L]-Ta kotek to prawda. - zaśmiał się do słuchawki z mojej bezpośredności.

[S]-A czemu tak? Przecież miałeś być do Sylwestra?

[L]-Nie podoba ci się, że wrócę jeden dzień wcześniej? - zapytał udając smutnego, bo dało wyczuć się w jego głosie rozbawienie.

[S]-Nie o to chodzi, po prostu jestem ciekawa. - zaśmiałam się do słuchawki.

[L]-Wracamy wcześniej, bo zdążymy wcześniej wszystko załatwić. - mogłam sobie wyobrazić, jak w tym momencie się uśmiecha.

[S]-To dobrze, bo nawet nie wiesz, jak strasznie za tobą tęssssknnnnię. - odpowiedział, przeciągając ostatnie słowo, na co po drugiej stronie usłyszałam słodki chichot blondyna.

[L]-Ja też kocie, ale widzimy się już za 3 dni, więc wiesz, będzie okey. - powiedział. - Dobra słoneczko, ja muszę już lecieć, bo zaraz mamy spotkanie, okey?

[S]- Okey. Kocham cię.

[L]-Ja ciebie też. Pa.

[S]-Pa.

Rozłączyłam się i odłożyłam telefon na poprzednie miejsce. Westchnęłam siadając na łóżku, przecierając oczy dłońmi.

'Tak bardzo za nim tęsknię' - pomyślałam.

Zebrałam się w duchu i podniosłam z siedzenia, kierując się do Liz, z którą spędzam ostatnio cały, wolny czas.

*******

Jeśli ominęliście to spójrzcie na prośbę do góry. 

Kocham Was,

xx

-Nat :*

Messages II {l.h}Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz