Rozdział 33

3.6K 272 33
                                    

*Summer*

Po prysznicu postanowiłam, że pójdę na to spotkanie. Nie będę tu patrzeć na Luke'a, który mi nie ufa, choć powinien, ale mniejsza o to. Justin jest tylko przyjacielem i nikim więcej, bo moje serce należy do Luke'a, ale skoro on tego nie docenia to idę się spotkać z Bieber'em.

Zeszłam na dół do kuchni by coś zjeść. Przez cały dzień nie wpadłam na Hemmings'a i mam nadzieję, że nie wpadnę na niego przez te pół godziny. Jest godzina dokładnie 15:13, więc do wyjścia jeszcze jakieś 30 minut. I mam nadzieję, że przeżyję i go nie spotkam.

Weszłam do kuchni, ale nikogo tam nie było, bo Cler i Cal wyszli gdzieś razem, a ja i Luke zostaliśmy. Widząc puste pomieszczenie, odetchnęłam z ulgą. Wyjęłam z lodówki butelkę wody niegazowanej. Odkręciłam i pociągnęłam pożądny łyk, gdy do kuchni wszedł niebieskooki, a ja przeklnęłam w myślach. Zakręciłam butelkę i chciałam wyjść z pomieszczenia, ale usłyszałam głos Hemmings'a.

- Czyli teraz będziesz mnie unikać. - powiedział z kpiną w głosie i chamskim uśmieszkiem na twarzy, a mnie zakuło w klatce piersiowej.

- A kto pierwszy zaczął? - zapytałam, krzyżując ręce na klatce piersiowej i opierając się o futrynę drzwi.

- A jak myślisz dlaczego? - zapytał i było widać, że w każdej chwili może wybuchnąć, ale jak narazie się powstrzymywał.

- Wiem dlaczego. - odparłam ze smutkiem w głosie.

- To dlaczego? - jego zirytowanie zniknęło, a zastąpiło je ten kpiący, chamski uśmieszek.

- Dlatego, że po prostu mi nie ufasz. - odparłam cicho, spuszczjąc wzrok, bo moje łzy chciały wyjść na zewnątrz.

- Co?! - spojrzałam na niego i szok był wymalowany na jego twarzy.

- To.

- Dlaczego tak myślisz? - nadal był zszokowany, a jego otwarte szeroko oczy o tym świadczyły.

- Gdybyś mi ufał pozwoliłbyś mi tam iść, bo wiedziałbyś, że Justin jest tylko przyjacielem, a to ty jesteś moim chłopakiem.

- Ufam ci. - odparł.

- Tssa... widać. - odparłam sarkastycznie.

- Bo tak jest. - pokiwałam kpiąco głową. - Tobie ufam, ale nie Bieber'owi o to chodzi. Nie chcę, żeby ci coś zrobił. - powiedział spokojnie.

- No jasne. - parsnęłam sarkastycznie. - On jest przyjacielem i nic mi nie zrobi, okey? - zapewniłam.

- Skąd możesz to do cholery wiedzieć?! - krzyknął zły.

- Bo go znam i co, jak co, może i kłamie i robi inne złe rzeczy, ale nigdy by mnie nie skrzywdził. - powiedziałam

- Skoro on cię nigdy nie skrzywdzi, to może sobie do niego wróć i znów bądzcie razem!!! - krzyknął wściekły i nie ukrywajmy ja też już byłam wściekła.

- Może tak zrobię!!! - wydarłam się na cały głos i ostatnie co zobaczyłam to zaskoczenie i smutek jednocześnie na twarzy blondyna.

Wybiegłam z mieszkania, zatrzaskując za sobą drzwi. Chciało mi się płakać, ale wiedziałam, że nie mogę. Zaczęłam głęboko i głośno oddychać, by łzy nie wydostały się wolność. Odepchnęłam się od ściany, o którą byłam oparta i skierowałam się schodami na dół, do wyjścia z budynku.

*******

Taki na dobranoc...

Uprzedzam zanim ktoś coś powie (a tak właściwie to napisze), Sam i Bieber już nigdy nie będą razem i są tylko i wyłącznie przyjaciółmi. A tą co powiedziała Summer na końcu było w złości. To tak w ramach wyjaśnień.

Kocham was,

xx


Messages II {l.h}Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz