Rozdział 35 #1/2

3.4K 276 11
                                    

*Summer*

Weszłam do mieszkania, zdjęłam buty i kurtkę. Poszłam do kuchni, gdzie na blacie leżała biała kartka. Odwinęłam ją i zaczęłam czytać pochyłe pismo Clarissy.

'Hejka Sam,

wiem jesteś na spotkaniu z Justin'em. Ale muszę ci napisać, żebyś wiedziała gdzie nas tak nagle wcięło. Więc tak ja i Cal pojechaliśmy na Święta do moich rodziców, a ty i Hemmings zostaliście sami w domu. Choć i tak długo tam nie będziecie, bo jutro lecicie do Sydney.

A i jakby Hemmings'a nie było w domu, jak wrócisz to on też gdzies wyszedł.

Kocham Cię,

Cler

Ps. Nie naróbcie dzieci, nie chcę być jeszcze ciocią ;)'

Tssa... na Święta do Sydney, jeśli Luke będzie jeszcze chciał. ale gdzie mógł wyjść Luke? Przynajmniej to tłumaczy dlaczego w całym domu jest tak ciemno.

Poszłam do salonu, żeby poglądać coś w telewizji i żeby szybko zleciał mi czas. Ale gdy weszłam do pokoju widok jaki zastałam był dla mnie totalnym szokiem. Luke leżał na kanapie w dziwnej pozycji, a na podłodze obok sofy leżała pusta butelka whisky. Przeraziłam się nie na żarty, bo w domu nie mieliśmy żadnego alkoholu, co musi znaczyć, że Luke to kupił i sam wszystko wypił.

Podeszłam do kanapy i szturchnęłam Hemmings'a ręką.

- Luke, Luke obudź się. - potrząsałam jego ramieniem.

Budzenie go zajęło mi trochę czasu, a udało mi się to zrobić dopiero po 15 minutach stania nad nim i szturchania go.

- Co się stało? - wychrypiał pijackim głosem.

- Luke czy ty tą butelkę wypiłeś sam? - zapytałam, podnosząc ją z podłogi i wskazując na nią drugą ręką.

- Ta-Tak. - zaczkał.

- Luke powaliło cię. Czemu? - zapytałam. - A teraz idziemy spać. Już. - powiedziałam rozkazującym tonem, a blondyn nawet nie zareagował tylko wlepiał we mnie te swoje niebieskie ślepia. - No

dalej, Luke. Pomóż mi. - westchnęłam i spróbowałam go podnieść.

Całe szczęście Hemmings pomógł mi trochę i za 4 razem udało mi się go podnieść. Zarzuciłam jego rękę na swoje ramię i zaczęłam prowadzić go do pokoju na górze. Po schodach poszło szybciej niż myślałam, bo Luke wkładał w to też dużo wysiłku i starał się jak tylko mógł, choć i tak praktycznie na mnie wisiał.

Weszliśmy do jego pokoju i rzuciłam go na łóżko, a on tylko jęknął z bólu.

*******

Wiem krótki, ale następny rozdział pojawi się jeszcze dzisiaj.

Kocham was,

xx


Messages II {l.h}Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz