**W głośnikach zabrzmiała dobrze znana mi piosenka. Boże kocham ją! Leo odwrócił się w moją stronę, a ja przesunęłam się na sam koniec łóżka,opierając się o szarą ścianę. Muzyka pieściła moje bębenki sprawdzając, że uśmiech sam wdarł się na moją twarz. Męczyło mnie tylko jedno.
~ Nie będzie im to przeszkadzać? - pokazuję na drzwi do pokoju.~Ten pokój jest dźwiękoszczelny- puszcza mi oczko, podchodząc do drzwi. Zatrzymuje się przy nich tyłem do mnie,przekręca kluczyk odwracając się z zadziornym uśmiechem. Czy on coś knuje?
Nie mogłabym się nie uśmiechnąć. Jest idealnie. W głośnikach rozbrzmiewa refren piosenki,idealnie wpasowując się do sytuacji, w której utknęłam.~What do you mean? - pytam z uśmieszkiem, widząc jak zbliża się do łóżka. Robi to bardzo powoli,jak gdyby chciał bym zaczęła się niecierpliwić. W pełni mu się to udaje. Jeszcze rok czy dwa lata temu nie mogłabym pomyśleć o tym ,co teraz rzuca się na moją myśl.. Nie teraz, kiedy Leo ma 17 lat. Śmieję się przez jego śmieszny wygląd. Przepraszam. Przepraszam. To nie to określenie!Przez jego seksowny wygląd. Perfekcyjnie. Wdrapuje się na łóżko, a ja pękam ze śmiechu, kiedy przygryza szarmancko wargę. Na zewnątrz pękam ze śmiechu w środku ,będąc rozszarpywana przez niecierpliwość.
~Leo nie rób tak, bo zacznę się rumienić! - karcę go ,roniąc łzy śmiechu.
~ Właśnie o to mi chodzi - zatrzymuje się centymetr ode mnie. Tak strasznie chcę go pocałować. **
~Alex? Pytałem o coś?
~ Co - co? - potrząsam głową, widząc zdezorientowanego chłopaka - Przepraszam, co mówiłeś? - Boże. Czy ja właśnie sobie to wszystko wyobraziłam? Jezu. Jak ja tak mogłam.
~Pytałem czy lubisz tą piosenkę ,czy puścić coś innego - mówi ,rozkładają ręce ze zdziwienia.
~Ah tak!Wiedziałam, że o to pytałeś - krzyczę - Znaczy tak, uwielbiam! - Mam ochotę zapaść się pod ziemie. Jaki wstyd. Chcę do domu!!!
~Okay - wzrusza ramionami siadając na łóżku.
Siadam niezręcznie obok niego. Boże jak mogłam to sobie wyobrazić. - Co będziemy robić? - dziękuję mu w duszy, że nie pozwala mi o tym myśleć.~ Nie wiem. Mi to obojętnie. Wymyśl coś - ląduję na plecach,tępo gapiąc się w sufit. Moje myśli ciągną mnie do tamtego niegrzecznego Leo. Moja wyobraźnia znów zaczyna pracować na największych obrotach ,dając mi kontynuację tamtej chwili.
~Doskonały pomysł. Leżmy na łóżku i gapmy się tępo w sufit - ląduje tuż obok mnie. Okay Alex miło było, ale wracamy do rzeczywistości.
~Trochę lipnie - przekręcam się na bok, opierając głowę na ręce .-Mam lepszy pomysł... - oj o wiele lepszy. Uśmiecham się jednoznacznie.Niestety ktoś psuje mi piękny moment.
~Leo!
~Alex!
Ktoś zaczyna krzyczeć z dołu. Zrywamy się na równe nogi, wybiegając z pokoju. Kilka sekund i stajemy w salonie .
~Leo musimy jechać. To pilna sprawa - kobieta mówi do syna ,przewiązując szal przez szyję.
~Alex zbieraj się! - krzyczy moja mama, energicznie zapinając swoje botki.
O kurcze musiało stać się coś ważnego.
~Nie! - słyszę krzyk Leo po chwili czując jego ciepłą dłoń na mojej.
~ Odwiozę ją potem. Obiecuję, że całą i zdrową. - przyciąga mnie do siebie. Staję przy nim, zakładając ręce na jego bark. Dziwna sytuacja moi drodzy ,bo jego ręką owija moją talię. - A wy już mykajcie - puszcza mamie oczko. Czy on chce je spławić?~ Błagam was dzieciaki... Nie spalcie domu - mówi pośpiesznie brunetka. Mój wzrok wędruje jednak na moją rodzicielkę. Wygląda jak gdyby właśnie dowiedziała się, że zostanie babcią. Wzruszam ramionami, posyłając jej promienny uśmiech. Kiwa potajemnie głową. To ma oznaczać "czy zostaję?". Kiwam na tak.
~Do potem słońca - mówi z lekkim uśmiechem. Boże. Nie widzę często mamy uśmiechniętej.To naprawdę święto.
~Papa - wypadają z domu ,zostawiając nas samych. No prawie samych...
~ Ooo stary... - odwracamy się w stronę schodów ,nie zmieniając swojej pozycji. Zdesperowany, a raczej zaskoczony Charlie przemawia z góry ,patrząc na naszą dwójkę.
Patrzę na niego, nie wiedząc co ma na myśli.
~Wy... Wy?-plącze słowami automatycznie chwytając Mel w ten sam sposób ,w jaki trzyma mnie Leo.
Pokazuję mu środkowy palec ,odsuwając się od szatyna.
~Ejjj! - piszczy oburzony blondyn, wpadając w śmiech. - To było niegrzeczne.
Uśmiecham się jak małe dziecko ,wzruszając beztrosko ramionami.
~ I o to chodziło - uśmiecham się diabelsko.
___________________________________
Taka sytuacja moi mili .
Hahhha ah te nasze marzenia.
Mam nadzieję że rozdział się podoba. Pisząc go miałam doskonały humor :)
Liczę na wasze opinie. gwiazdki, komentarze.
COKOLWIEK ludzie.
Muszę wiedzieć czy jest sens pisać dalej i czy ktoś to, w ogóle czyta x
Do zobaczenia wkrótce moje ktośki :*+ Moi Mili nie mogłoby zabraknąć "What do you mean"
CZYTASZ
Mamo poznaj córkę swojej koleżanki //L. D #1
FanfictionLeondre Devries Charlie Lenehan Alex Colden