Rozdział 2

27.3K 1.3K 149
                                    

Właśnie oglądam kreskówki, gdy nagle usłyszałam trzaskanie drzwi od mojego domu.

- Hejka laska ! - słyszę na co nie chętnie wyłączam telewizor i kieruje się do przedpokoju.

- Hejka bracie po innym tacie ! - witam się z moim przyjacielem buziakiem w policzek, po czym siadam na podłodze i ubieram buty. Niestety nie mogę delektować się ciszą, ponieważ mój przyjaciel zaczyna się śmiać. - Masz coś do mnie, albo do sposobu w jaki ubieram buty?

- Hmm, poza faktem, że ubierasz buty tak jakbyś miała 2 lata to nie - mówi nie przestając się śmiać.

- Kretyn - podsumowuje zachowanie Willa. - Gdzie jedziemy najpierw?

- Do warsztatu, tam powinni już czekać na nas David i Jay. Czas coś wygrać bo ostatnio stan naszych zabawek się nie zmienia. - powiedział robiąc "smutną minę".

- Nie smutaj. Przecież dzisiaj jedziemy trochę się rozerwać i coś wygrać. Przyjechałeś czymś, czy muszę ciebie zawieść? - zapytałam z uśmiechem na ustach.

- Nie przyjechałem tutaj samochodem, bo jeszcze byś się podnieciła na jego widok.

- Po zawodach biorę cię do dobrego psychiatry - powiedziałam kręcąc głową, po czym udaliśmy się do garażu, gdzie znajduje się mój jeden z bardziej ulubionych pojazdów -.zielonoczarne Kawasaki ninja zx 300. Zakładamy kaski i w ciszy kierujemy się do warsztatu, gdzie już powinni czekać na nas nasi kumple.

Kiedy weszliśmy do środka, naszym oczom ukazał się widok całujących siebie Davida i Jaya. Pokazałam Willowi, aby siedział cicho i podeszłam do nich od tyłu. Widząc jak bardzo byli zajęci sobą wzięłam butelkę z wodą i wylałam im na głowę, robiąc kilka kroków w tył, by mnie nie złapali za szybko. Ich miny były bezcenne.

-Lia ! - usłyszałam donośny głos moich kupli.

- Ładnie mam na imię, tak wiem - mówię uśmiechając się niewinnie.

- Na mózg ci padło ? - zapytał David, bo to na niego poleciała większość zwartości butelki.

- Mówisz tak jakbyś o tym nie wiedział - mruknął przez śmiech Will.

- Dobra dzieci, kto z kim jedzie ? - powiedziałam od razu przechodząc do konkretów .

- Ja z Davidem możemy wziąć samochód Willa, a wy pojedźcie Lamborghini. Spotkamy się na miejscu. - mówi Jay, chwytając za rękę swojego chłopaka.

- Jeżeli po drodze ubrudzicie mi czymkolwiek tapicerkę to zabije - powiedział Will patrząc na chłopaków. David postanowił go zignorować i przeszedł do kolejnej ważnej rzeczy.

- A i mała jakby jakiś dupek miał czelność się do ciebie dobierać to pamiętaj, aby do nas przyjść - odpowiedział mi David na co Jay i Will zgodnie pokiwali głowami. - Nie chcemy powtórki z rozrywki - powiedział to smutnym głosem.  

- Tak wiem tato. A jak jakieś dziewczyny będą się do was kleić mam was przed nimi ochronić. - Powiedziałam ten sam teks, który mówię przed każdymi zawodami.

- Kochana jesteś - powiedzieli równo chłopacy po czym pożegnali się ze mną krótkim buziakiem w policzek i próbowali dogonić Willa, ale ten sumiennie im uciekał. Zaśmiałam się pod nosem i usiadłam na miejscu pasażera, gdyż nie lubiłam się denerwować ograniczeniami jakie daje nam miasto.

Po 15 minutach jazdy dotarliśmy na miejsce. Już sporo osób się zebrało i jeszcze więcej nowych samochodów do wygrania. Zapowiada się bardzo ciekawy wieczór.

- Dobra ja idę zapisać siebie i Lie, a wy w tym czasie rozejrzyjcie się za czymś ciekawym - odpowiedział Will, a my zgodnie pokiwaliśmy głowami i poszliśmy się rozejrzeć. Po kilku minutach moją uwagę przykuło niebieskie Lamborghini Mursielago. Uwielbiam Lamborghini. Sama mam tylko Awentador'a, dlatego chętnie bym wygrała jeszcze jedną zabawkę.

- Podoba ci się ? - usłyszałam za sobą ten dawno nie słyszany głos - Moge cię nim przenieść jeżeli chcesz - powiedział "uwodzicielskim" głosem.

- Oczywiście, ładny jest. Akurat nada się do mojej małej kolekcji - odpowiedziałam zadziornie Matowi. Ehh Will miał rację,  zachowuje się jak małe dziecko.

- A nie chciałabyś się może ze mną przejechać jak już dostanę tytuł króla ulicy? - spytał się podchodząc do mnie jeszcze bliżej.

- Słuchaj Matt, mało ci było upokorzenia jak ostatnio się do mnie dobierałeś?

- Nie zrobisz tego ponownie - uśmiechnął się poprawiając kurtkę, czym dał mi do zrozumienia, że ma przy sobie broń. Ponownie zrobił krok w przód , a ja jak to ja oczywiście nie cofam się tylko próbowałam nawiązać kontakt wzrokowy z którymś z chłopaków. Ten palant ma czelność mi grozić, w dodatku na moim terenie! Na szczęście zauważył mnie Jay i czym prędzej podszedł w moją stronę.

- To jak? - zapytał Mat ze swoim uśmieszkiem, którego już znążyłam znielubić.

- Hej kochanie - usłyszałam głos za sobą co wywołało na moich ustach uśmiech, a na twarzy Mata zdziwienie i zaskoczenie.

- Hej Jay - powiedziałam, dałam mu buziaka w policzek i złapałam za rękę.

- My się chyba nie znamy - powiedział Jay wystawiając rękę do Mata - Jay miło mi

- Matt - powiedział trochę podejrzliwie, ale i tak uścisnąl rękę Jaya.

- Lia chodź już, bo za kilka minut masz wyścig - powiedział chłopak po czym pociągnął ją w stronę jej samochodu - ten facet nic ci nie zrobił ?  -popatrzył na nią z zmartwieniem na twarzy, ponieważ wiedział jak to się kiedyś skończyło.

- Nic się nie stało. Przyszedłeś w samą porę - powiedziałam z lekkim uśmiechem na twarzy - za ile mam wyścig ?  -zapytałam chcąc jak najszybciej zmienić temat.

- Za jakieś 3 minuty.

- Cholera przmlecież nie zdążę przyprowadzić samochodu - powiedziałam i przyspieszyłam krokum

- Spokojnie, David już ci go przyprowadził - powiedział uśmiechnięty chłopak - Powodzenia - uśmiechnął się do mnie, po czym pocałował mnie w czoło.

- Uczestników proszę na miejsca - rozległ się głos informacyjny - powitajmy królową ulicy, która przyjechała bronić tytułu! Na linii mety pojawiła się jakaś tleniona blondynka w różowym Nissanie. Ja się zastrzelę.

Kiedy wsiadłam do samochodu wydawało mi się, że widziałam Natana.

*******
I jak podobają się rozdziały?  - proszę o opinię w komentarzach.
Miłego wieczoru :)


Bad Girl Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz