Rozdział 4

24.5K 1.2K 115
                                    

Kolejny dzień. Przez to, że gliny zjawiły się wczoraj w środku imprezy to niestety nie zdążyliśmy wybrać króla ulicy. Termin będzie zapewne przesunięty o kilka dni i wysłany sms-em na telefony, aby gliny się trochę uspokoiły.

Dziś jest drugi dzień szkoły, a ja już najchętniej bym nie szła. Na szczęście mam na 9, dlatego mogę sobie jeszcze trochę poleżeć. Kiedy ponownie wtuliłam się wygodnie w poduszkę, to od razu zaczęłam zasypiać, jednak moje lenistwo nie mogło potrwać zbyt długo, ponieważ usłyszałam dzwonek do drzwi. Wiedziałam, że jeżeli nie będzie to nic ważnego to ta osoba zaraz zginie. Otwarłam drzwi z impetem tak jak mam to w zwyczaju i już chciałam się wydrzeć, aż do momentu kiedy zobaczyłam osobę za nimi stojąca, dlatego tak szybko jak je otwarłam to też zamknęłam.

Pobiegłam jak najszybciej do mojego pokoju, wzięłam telefon z półki i pobiegłam do pokoju Alice, aby sprawdzić czy wszystko jest w porządku. Gdy już się tam znalazłam i miałam pewnośc, że nic jej nie jest to drżącymi rękami wybrałam numer do Willa.

-Hallo - usłyszałam zaspany głos mojego przyjaciela.

- Will - powiedziałam cicho roztrzęsionym głosem. Chłopak szybko się ogarnął, dlatego, że ja nigdy nie traciłam zimnej krwi.

- Lia skarbie co się dzieje? - powiedział Will nie wyraźnie co oznaczało, że się ubiera.

- Joseph jest pod moimi drzwiami - powiedziałam szeptem, aby nikt mnie nie usłyszał, chociaż wiedziałam, że to i tak jest przynajmniej niemożliwe.

- Kurwa - usłyszałam donośny głos mojego przyjaciela - nic ci nie zrobił?- w jego głosie można było bez problemu usłyszeć, że się martwi.

- Jeszcze nie. Zabierz go stamtąd jak najdalej, proszę... - powiedziałam drżącym głosem do telefonu.

-Nie martw się zaraz będę. -Usłyszałam po czym bez słowa pożegnania rozłączyłam się.

Po krótkiej chwili usłyszałam głosy kłócących się Willa i Josepha. Ze strachu pzed nim schowałam się pod łóżko razem z Alice. Dziewczynka przez te krzyki się obudziła. Kiedy wszelkiego rodzaju odgłosy ucichły, usłyszałam pukanie do drzwi i spokojny głos mojego przyjaciela. Drżącymi rękoma z Alice na rękach otworzyłam jemu drzwi i od razu byłyśmy w jego objęciach. Szeptał mi na ucho kojące słowa i gładził rękoma moje plecy.

Kiedy już byłam w miarę moich możliwości spokojna to postanowiłam, że nie pójdę do szkoły i zostanę w domu. Will zaoferował się, że zajmie się Alice, abym mogła odpocząć od tego wszystkiego. Jemu ufałam najbardziej na świecie z osób jakie kiedykolwiek poznałam. Dlatego nie miałam żadnego problemu z zostawieniem jemu dziewczynki. Chłopak zaoferował się, że przypilnuje ją dzisiaj do ok. 20 za co byłam mu bardzo wdzięczna.

Kiedy usłyszałam odgłos zamykanych drzwi wejściowych, to pierwsze co zrobiłam, to pozamykałam wszystkie drzwi i okna. Można było pomyśleć, że wpadam w paranoję, ale ja po prostu bardzo dobrze znam tego człowieka. Następną rzecz jaką zrobiłam po wyjściu Willa i Alice było posprzątanie całego domu. Moja matka nigdy się nie przejmowała porządkiem jaki panował w domu, może dlatego, że przebywała tutaj tylko wtedy, gdy nie było żadnego pijanego faceta z którym mogła by się przespać.

Po posprzątaniu wszystkiego postanowiłam, że pooglądam kreskówki. Kiedy byłam pochłonięta zagadką, która rozwiązywał Scooby Doo i jego przyjaciele usłyszałam dźwięk mojego telefonu informujący mnie o nowej wiadomości. Warknęłam niezadowolona pod nosem i sprawdzałam wiadomość.

Od Will:

Jak się masz mała? Jestem z Alice u Davida i Jaya. Mała nie daje im spokoju od pół godziny jeździ na plecach biednego Davida. Mam to nagrane jak wrócę to ci to pokażę :D

Uśmiechnęłam się pod nosem i już po chwili odpisałam.

Do Will:

Trzymam się nie najgorzej. Wyobraziłam ich sobie :))

Wysłałam wiadomość i już nie dostałam odpowiedzi. Miałam zamiar kontynuować oglądanie bajki, kiedy usłyszałam dobijanie się do moich drzwi. Na początku moje myśli powędrowały w najgorszym kierunku, z myślą o tym, że to może być Joseph. Tak cicho jak tylko potrafiłam podeszłam do drzwi i spojrzałam przez wizjer. Na moje szczęście to nie był Joseph, tylko Natan. Przybrałam na twarz jak najbardziej obojętny wyraz twarzy, na jaki było mnie stać i otworzyłam drzwi chłopakowi.

- Czego ty się tak dobijasz do mnie?! - wydarłam się, ale zamiast usłyszeć jakąś sensowną odpowiedź poczułam jego ręce oplatające moją talię. Zdziwiona i zaskoczona na ten gest przez chwilę stałam w bezruchu, lecz po chwili się ogarnęłam i także obiełam rękoma jego postać. Kiedy chłopak się ode mnie oderwał usłyszałam jego głos:

-Dlaczego nie było ciebie w szkole? - zapytał tak jakby z wyrzutem.

- Bo szkoła to dno i nikt normalny nie wytrzyma w niej dłużej niż jeden dzień - powiedziałam z uśmiechem i wpuściłam chłopaka do mojego domu.

- Ej ja wytrzymałem - powiedział zdejmując buty na korytarzu i kierując się prosto do salonu.

- Chcesz coś do picia ? - zapytam kierując się w stronę kuchni.

- Kawę jak jest - odpowiedział na co ja tylko mruknęłam ciche potwierdzenie i poszłam przygotować dwie kawy. Kiedy wróciłam do salonu to zastałam chłopaka pochłoniętego kolejną zagadką brygady detektywów. Zaśmiałam się na ten widok i podałam mu gorący napój. Na rozmowie spędziliśmy dużo czasu, aż do momentu, gdy usłyszałam szczeknięcie zamka w drzwiach oznajmiającego przybycie Willa i już po chwili usłyszałam głos mojego przyjaciela.

- Wróciliśmy! - powiedział Will zdejmując swoje buty.

- Mamo ! Jus jestem! Wies jak supel było z wujkiem Fillem i Dafitem i Jajem?? - usłyszałam szczęśliwy głos mojej córki.

- Mamo ? - usłyszałam zaskoczony głos Natana.


........

Bam bam bam spodziewał się ktoś takiego zakończenia? Proszę o gwiazdki i komentarze z opiniami :)) i chciałam was powiadomić o tym, że teraz rozdziały będą pojawiały się raczej rzadziej, ponieważ mam rękę w usztywnieniu i pisanie nie jest już takie łatwe :/




Bad Girl Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz