- Mamo! - krzyknęłam w chwili, gdy jej martwe ciało upadło na podłogę. Później mój wzrok pada na osobę stojącą przede mną - Ty chuju jak mogłeś?! - pytam nie panując nad głosem.
- Jak mogłem co? Być w Kalahari i jednocześnie u Cienia? To proste, wystarczyło tylko, aby twój brat mi zaufał, a reszta poszła jak po maśle. Zdajesz sobie sprawę z tego, jaką odegrałem rolę w twoim życiu, a ty nawet o tym nie wiedziałaś? - spytał mnie z uśmiechem psychopaty, a ja nie wykonałam żadnego ruchu - Może po kolei? Pamiętasz śmierć swojego brata? Przecięty kabel z płynem hamulcowym. Zastanawiałaś się kto z obcych dałby radę dojść do samochodu niezauważony. Jednak nie pomyślałaś o tym, że kiedy ja chciałem zrobić „ostatni przegląd" - tu zrobił cudzysłów palcami - przeciąłem ten kabel. Dobrze myślisz to ja zabiłem twojego brata. Kilka miesięcy później zostałaś zgwałcona. Długo zastanawiałaś się jakim cudem wszedł do twojego domu, a ja przyjechałem po fakcie. Nie pomyślałaś o tym, że to ja dałem jemu klucze i powiedziałem mu w jakim czasie ma się zmieścić zanim przyjadę? Kiedy próbowałaś popełnić samobójstwo, a ja cię ratowałem pewnie pomyślałaś, że to dlatego bo tak zachowują się przyjaciele. Nic bardziej mylnego. Uratowałem cię tylko, dlatego ponieważ twoja kochana rodzinka chciała sama się tobą zająć. Jak myślisz, dlaczego się rozpłakałem, kiedy wpadłaś w śpiączkę? Nie myśl sobie, że nagle zrobiło mi się ciebie szkoda, bo to nie prawda, po prostu jestem bardzo dobrym aktorem, tak jak już pewnie zauważyłaś. Myślisz, że skąd oni wiedzieli, gdzie jest baza w Nowym Yorku, a później w Los Angeles? Tak, masz racje to moja zasługa. Josh zaczął coś podejrzewać, dlatego codziennie podawałem mu leki rozżarzające krew. Łatwo poszło, a ty i tak się nie skapłaś - Skończył swój monolog, a po mojej twarzy zaczęły spływać ciężkie słone łzy.
- A Mike? Nadia? Też są stąd? - zapytałam nie panując nad drżeniem głosu. Chcieli zniszczyć mnie psychicznie i im się to udało.
- Nadia o niczym nie wie. Gdyby wiedziała, pewnie tobie też by o tym doniosła - mruczy pod nosem, a ja gdzieś w głębi duszy jestem szczęśliwa, że chociaż jedna osoba mi została, a Al została w dobrych rękach - natomiast Mike - tu moje serce zaczęło bić szybciej, bo nie wiedziałam czy chce usłyszę odpowiedź - Mike jest wierny tobie i ojcu i to właśnie jego wiara go zgubiła - mówi, a ja marszczę brwi w niezrozumieniu - Kocha cię, dlatego nigdy ciebie nie zdradził, przez co wciąż jest w śpiączce - kończy śmiejąc mi się w twarz.
- Nie jest. Obudził się - mówię podnosząc wzrok na niego. Z moich oczy nie płyną łzy, a jego słowa odnośnie Mike'a podniosły mnie na duchu. - Mike żyje i pewnie już tu jedzie - odpowiadam z dumą w głosie.
- Nie wierzę ci - komentuje moją poprzednią wypowiedź, a w jego głosie nie słychać niedowierzania, tylko zdecydowanie.
- Tak? W takim razie niech mój kochany braciszek cię o tym powiadomi - po moich słowach Will spogląda na niego, a Natan prawie niezauważalnie przytakuje, na co uśmiecham się zwycięsko.
- Z resztą czy to ważne? Nie? Też tak myślałem, ale skoro już i tak tutaj jesteś w dodatku żywa, a to przydałoby się to zmienić. Myślisz, że tylko ty możesz czerpać przyjemność z zadawania bólu innym? Mylisz się. Ten koleś - powiedział pokazując mężczyznę w średnim wieku - jest wstanie zapłacić grubą forsę, za możliwość torturowania ciebie , a my w tym czasie pójdziemy na kawę. - odparł, a ja zostałam sama z tym psychopatą.
Cholera.
Widziałam jak położył na stół, skrzynkę z której po chwili zaczął wyciągać różnego rodzaju noże, sekatory i skalpele, a wyjmując piłę mechaniczną przeszedł samego siebie. W chwil, gdy podszedł do mnie ze skalpelem w dłoni i przykładając go do mojego uda, popatrz na mnie zamglonym wzrokiem, przed pociągnięciem ostrza, wzdłuż mojej nogi, powstrzymało jego skrzypnięcie otwieranych drzwi, przez które wszedł Joseph.
- Szef powiedział, że możesz zrobić z nią co chcesz, ale za godzinę jak przyjdzie ma być żywa. - powiedział i wyszedł, a mężczyzna stojący przede mną powrócił do czynności którą mu przerwano, a mianowicie rozcinanie skóry na mojej nodze. Starałam się nie wydać z siebie żadnego odgłosu, co na szczęście mi się udało. Mojemu oprawcy nie przypadło to do gustu, ponieważ już po chwili przyszedł ze sekatorem, niebezpiecznie spoglądając na moją dłoń, jednak po chwili już wiedziałam dlaczego - uciął mi dwa palce u prawej dłoni, na co nie mogłam powstrzymać krzyku, co widocznie go usatyskwianowało. Następnie zauważyłam, że staje kilka metrów przede mną i bierze do ręki noże, po czym czuję mocny ból w prawej nodze, potem w lewej, a później dwa mocne uderzenia w brzuch, przez co zaczęłam krztusić się krwią. Otworzyłam oczy i ujrzałam mężczyznę odkładającego noże, zagryzłam wargę i spojrzałam w dół, na moje ciało: na brzuchu był widać dwie spore dziury, z których powoli wylatywały wnętrzności, a moje uda były całe zalane krwią, jednak bardziej bałam się przenieść spojrzenie na moją dłoń w której ujrzałam brak dwóch palców. Czułam, że zaraz zemdleję i miałam nadzieję, że to się stanie jednak nadzieja matką głupich, bo już po chwili poczułam wiadro wody na twarzy, które skutecznie mnie obudziło.
- Godzina minęła! - usłyszałam wesoły głos Natana.
Poczułam jedynie jak ktoś wrzuca mnie do samochodu nie zważając na ból jaki przy tej czynności mi zadał. Nie wiem jak długo jechaliśmy, jednak po około godzinie poczułam jak zostaje wyrzucona poza samochód. Otworzyłam oczy mając nadzieję, że zostałam wyrzucona, gdzieś przy drodze w środku lasu, lecz nic bardziej mylnego. Jestem pod szpitalem. Zaskoczona tym, wbrew wycieńczeniu organizmu starałam się rozpoznać, gdzie się znajduje. Okazało się, że jestem w Los Angeles. Jestem pod szpitalem w którym przez ostatnie pół roku znajdował się Mike. W tamtej chwili zrozumiałam, dlaczego jestem akurat tutaj: moją obecnością chcieli zniszczyć jego psychikę! Po chwili poczułam silne ramiona oplatające moje ciało i usłyszałam tak bardzo wytęskniony przeze mnie głos.
- Lia trzymaj się, wyjdziesz z tego.
- Mike, kocham cię - powiedziałam i jedyne co pragnęłam usłyszeć to te same słowa.
- Ja też cię kocham mała, przeżyjesz - usłyszałam jak przez mgłę jego płaczliwy głos. Po mimo jego słów od których mogłabym się rozpłynąć, nie zapomniałam o najważniejszym.
- Will jest zdrajcą, to on zabił Michaela, on informował o wszystkich Gang Cienia. To on zabił moją matkę - powiedziałam a z moich oczu popłynęła słona ciecz
- Zabije go - warknął przez zęby.
- Mike, zajmij się Alice. Powierzam ci wszystko co dla mnie najważniejsze, bo moje serce już dawno ci oddałam - kończę i zapadam w nicość.
****
Ten rozdział, nie przypadł mi do gustu :/ a wam?
wiecie, że to już jest ostatni rozdział, a w tej części będzie jeszcze tylko epilog?
I szukam kogoś, kto mógłby zrobić mi okładkę do drugiej części. Ktoś chętny? :)))

CZYTASZ
Bad Girl
Teen FictionTo jest moja debiutancka powieść, dlatego proszę o wyrozumiałość :) Ciekawe rozdziały zaczynają sie po 8 rozdziale, dlatego proszę o niezniechęcenie się początkiem :)) #13 miejsce w kategorii dla nastolatków 14II 2016r. -Postanowiłem ci jednak zauf...