Rozdział 23

11K 812 41
                                    


Kilka miesięcy później

Pov. Lia

Nic już nie będzie takie jak dawniej. Nadia nie dała rady zająć się Mikem, dlatego musieliśmy zawieźć go do szpitala. Tam się nim zajęli, przeżył, ale... No właśnie zawsze musi być jakieś "ale". Mike popadł w śpiączkę. Jestem w szpitalu codziennie i spędzam przy nim kilka godzin, najczęściej opowiadając mu jak minął mi dzień lub po prostu patrząc na niego w ciszy.

Po tym jak rozwaliłam tymczasową bazę, Gangu Cienia nikt ich nie widział. Na wyścigach można usłyszeć pogłoski są o tym, że wszyscy zginęli. Nie wierzę w nie. Znam mojego ojca i wiem, że on nie dałby się zabić tak łatwo. Zapewne od razu po tym jak się domyślił, że to ja stoję za odbiciem Mike'a uciekł jak jakiś tchórz. Zawsze martwił się tylko o siebie. Z resztą przy tym domku było tylko kilkanaście, kilkadziesiąt ludzi. Zapewne teraz gang mego ojca zbiera swoje siły, aby uderzyć ponownie i wiem, że tym razem jego celem będę ja. Mimo to jakoś mało mnie to obchodzi. Najważniejsza jest Alice i Mike leżący w szpitalu.

Co do Natana, to po 4 miesiącach od naszego zakładu, nikt się nie zakochał, dlatego uznaliśmy, że zakład zostanie zerwany. Mimo wszystko nie zerwaliśmy ze sobą kontaktu. W gangu przejęłam funkcje Mike'a, dopóki nie będzie mógł sam ich wypełniać. Jednym z jego obowiązków było wtajemniczenie Natana w gangu. Przez prowadzone przeze mnie obserwacje, jestem w stanie stwierdzić, iż radzi sobie bardzo dobrze, a najlepiej wychodzi mi strzelanie z dalekiej odległości. Byłby świetnym snajperem.

***

W tej chwili siedzę w szpitalu i kolejną już godzinę patrzę na zamknięte oczy Mike'a. Tak dawno nie widziałam ich pięknej niebieskiej barwy. Później mój wzrok spada na usta, na których nie ma śladu uśmiechu. To Mike był tym, który najwięcej się śmiał. Następnie oglądam jego długie, smukłe palce, które bez trudu potrafią tak płynnie poruszać scyzorykiem. Na samym końcu zjeżdżam wzrokiem na jego klatkę piersiową w którą tak bardzo lubiłam się wtulić. Bardzo tęskniłam za jego unikatowym zapachem cytrusów. Może i dziwnie to brzmi, ale taka jest prawda.

Dokładnie pamiętam chwile, gdy nie miałam zamiaru się zakochać. Jak byłam mała, to wzór prawdziwego mężczyzny widziałam w moim tacie. Był dla mnie bardzo ważny. Jednak mimo to jak bardzo go kochałam , zostawił nas, nawet się nie żegnając. Mama ciągle płakała, a później popadła w wir pracy i alkoholizm. Próbowała zapomnieć o swoim mężu sypiając z każdym napotkanym mężczyzną. Moje poglądy na temat szczęśliwej rodziny zostały naruszone. Jednak później Michael próbował je naprawić i przez pewien czas mu się to udawało, do czasu, aż zginął w wypadku samochodowym. Nie chciałam wtedy ufać chłopakom. Mój brat obiecał, że będzie zawsze przy mnie, a mnie opuścił. Nie chciałam dopuścić do siebie myśli, że już nigdy nie wróci, że nie będę mogła na niego spojrzeć i kłócić się z nim o wynik meczu. Nie chciałam dopuścić do siebie myśli, że go straciłam i nic na to nie poradzę. Co prawda Will zawsze był przy mnie, jednak wtedy, gdy zostałam zgwałcona wiara w mężczyzn runęła jak domek z kart.Nigdy nikomu nie powiedziałam o tym, że nie ufałam chłopakom, a w szczególności Willowi, bo uważał by, że to jego wina.

W czasie, gdy pierwszy raz przekroczyłam próg starego budynku nie sądziłam, że ponownie zaufam jakiemuś chłopakowi. W chwili, gdy Josh przedstawił mi swojego syna i powiedział, że ma mnie oprowadzić nie byłam zadowolona. Jednak z czasem zauważyłam, że mogę mu ufać. Udowodnił mi, iż w życiu miałam cholernego pecha oraz, że nie wszyscy mężczyźni są tacy za jakich ich postrzegałam. Obiecał mi pomoc, którą nie chętnie przyjęłam. Myślałam, że będzie chciał wysłać mnie na jakąś terapię lub coś takiego. Myliłam się. Przychodził do mnie codziennie, gotował, rozśmieszał, pomagał zajmować się Alice. Chciał pokazać mi, iż mogę mu ufać. Udało mu się to. Po kilku miesiącach zgodziłam się na poznanie kilku wspólnych znajomych Mike'a i Willa. W ten sposób poznałam Jaya, Davida oraz Ashtona. Po dłuższej chwili naszej znajomości, uświadomiłam sobie jak bardzo go potrzebuję, mimo to nigdy mu tego nie powiedziałam.

Jednak teraz patrząc już kolejny raz na nieruchome ciało Mike'a, mam ochotę wykrzyczeć całemu światu, jak bardzo go kocham i ile bym dała za to, abym znowu mogła spojrzeć w jego piękne oczy. Dzięki niemu odzyskałam wiarę w ludzi i za to mu dziękuję.

*****

Rozdział, bez żadnego dialogu, tylko sam opisowy :/ Brak weny się nasila, dlatego jest taki krótki.

Gwiazdkujcie i komentujcie bo to bardzo pomaga :))

Bad Girl Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz