Zdjęcie u góry przedstawia Natana (ten chłopak tak samo się nazywa ^^)
Rozdział nie sprawdzony, mimo to mam nadzieję, że wam się spodoba. Miłego czytania :)
Powoli otworzyłam oczy czując pulsujący ból z tyłu głowy. Co ja tutaj robię, a co najważniejsze, gdzie jestem? Nic nie pamiętam. Po chwili mój wzrok przyzwyczaja się do panującej ciemności, przez co zauważam postać siedzącą przede mną. Chciałam otrzeć twarz, jednak łańcuchy przytrzymujące moje nadgarstki skutecznie mi to uniemożliwiły. Po chwili tajemnicza osoba podchodzi, a mi zapiera dech w piersi. Pierwsza odzywam się ja.
- Natan? Co ty tu do cholery robisz? - chłopak zamiast mi odpowiedzieć uśmiecha się kpiąco - rozwiąż mnie do cholery - burczę. On jednak ignoruje moje słowa.
- Pójdę po szefa, pewnie się ucieszy na to co dla niego mam. - mówi i wychodzi. W mojej głowię kłębią się różne myśli. Gdzie ja jestem? Przez kogo zostałam porwana? Natan jest zdrajcą, jeżeli tak to jakim cudem tego nie zauważyłam? Kim jest jego szef? Nie potrafię złączyć dwóch faktów ze sobą, jedyne co mogę zrobić to czekać. Po chwili chłopak wchodzi, a ja niedowierzam własnym oczom, przede mną stoi mój ojciec. W pierwszej chwili mam ochotę rzucić się na niego i go przytulić ze wszystkich sił i powiedzieć jak bardzo za nim tęskniłam, jednak kiedy przypomnę sobie zmasakrowane ciało mojego przyjaciela, wszystkie pozytywne uczucia znikają jak mydlana bańka, a zastępuje ją jedynie chęć mordu.
- No co? Nie uściskasz tatusia? - pyta rozkładając ręce.
- Dla mnie nie istniejesz - burczę pod nosem i widzę jak Natan podchodzi do mnie i uderza z pięści w brzuch. Nie wydaję z siebie żadnego odgłosu, mimo to, że uderzenie było bardzo mocne. Z trudem się prostuje i przybieram na usta jak najbardziej znudzony wyraz twarzy - Nie potrafisz mocniej? - pytam z kpiną w głosie i widząc jak ponownie się zamachuje napinam mięśnie brzucha, jednak ból nie nastaje.
- Spokojnie Natan, nie bij siostry - mówi, a ja zachłysnęłam się powietrzem na informacje jaką przed chwilą usłyszałam. Nie panując nad głosem powiedziałam.
- Siostry? Przecież ty podobno miałeś trzech braci, którzy nie żyją! - wykrzykuje mu w twarz.
- Oj Lia jaka ty jesteś naiwna - mówi uśmiechając się kpiąco. - Mam jednego brata i siostrę. Pewnie jak zauważyłaś to moją siostrą jesteś ty, a moim bratem jest Joseph - odpowiada, a ja ponownie zachłysnęłam się powietrzem. Czy własny brat mnie zgwałcił? Jednak chłopak jakby czytając mi w myślach szybko odpowiedział - Joseph nie jest twoim bratem. Ja z tobą mamy jednego ojca, a Joseph innego. Mnie z nim łączy jedna matka, a z tobą jeden ojciec. Zabawne co? - pyta uśmiechając się psychopatycznie.
- Jak chcesz to katuj mnie, ile chcesz tylko zamilcz. - powiedziałam patrząc na mojego ojca.
- O nie. To by było za proste. Myślisz że ja nie wiem, iż jesteś bardzo odporna na ból? Jedyne co masz słabe do psychikę i właśnie na niej mam ochotę się zabawić. - odparł i poszedł usiąść na krzesło stojące przede mną. Ja niestety ciągle stałam co moje łydki już zaczęły odczuwać. Jednak nie dałam im takiej satysfakcji i po chwili wyprostowałam się na bolących nogach. - Od czego by tu zacząć, hmm, a już wiem! - krzyknął wstając z krzesła, tylko po to aby znów na nie opaść.
- Tylko nie zanudzaj - mruknęłam, co spowodowało uśmiech na jego twarzy.
- Co tam u mamy? - nie odpowiedziałam - zapewne masz ją za pracoholiczkę, alkoholiczkę i w dodatku dziwkę hm? - miał rację bo tak właśnie było - To wiesz co? Zaskoczę cię. Jedyne co się zgadza to, to że jest pracoholiczką. Zapewne nie wiesz czy się zajmowała, ale nie martw się powiem ci - uśmiechnął się kpiąco - Twoja matka, była twoim osobistym ochroniarzem. Chroniła cię przede mną. Pamiętasz jak na początku roku, podczas wyścigu zjawiła się policja? Zawiadomiła ją, ponieważ dowiedziała się o tym, że chcemy cię porwać. Pamiętasz jak za każdym razem jak szłaś spać nie było jej w domu? Nie chodziła tam, ponieważ bała się, że dowiem się gdzie mieszkasz. Pamiętasz jak ostatnio zbyła ciebie, jak zapytałaś się czy zajmie się twoją córką? Jeden z moich ludzi ją postrzelił, a nie chciała cię tym martwić. Pamiętasz jak po śmierci Michaela nie przychodziła do domu? Opłakiwała całymi dniami śmierć swojego syna, przy okazji szukając mordercy. A pamiętasz jak powiedziałaś jej, że ją nienawidzisz? Rozdarłaś jej serce na milion kawałków, bo przecież chciała dobrze, a jej własna córka, ją nienawidzi. A pamiętasz jak... - nie skończył, bo mu przerwałam.
- Przestań! Zamknij się nic nie mów! - krzyczałam próbując zatkać sobie uszy rękoma, jednak łańcuchy skutecznie mi to nie umożliwiały, wbijając się jeszcze bardziej w moje nadgarstki, na których zostały otarcia. Mimo to i tak nie płakałam. Nigdy nie zauważyłam, że z moją matką jest coś nie tak. Jaka ja byłam głupia! Ben i Natan widząc moje szarpanie, zaczęli się niekontrolowanie śmiać, a ja w tej chwili miałam ochotę zabić obydwóch.
- Uspokoiłaś się? - zapytał Natan powstrzymując śmiech.
- Spierdalaj - warknęłam przez zaciśnięte zęby.
- Świetnie. W takim razie Natan pójdź po naszego gościa - odpowiada mój ojciec, po czym chłopak opuszcza pomieszczenie. Po kilku minutach wraca, ale nie sam. Przede mną ledwo stoi cała pobita moja matka. Widząc w jakim stanie się znajduje nie powstrzymuje jęku jaki wyszedł z moich ust.
- Mamo... - nie dane było mi dokończyć, bo rozległ się strzał, a moja mama padła martwa na ziemię.
To nie Natan wykonał strzał.
To był Will.

CZYTASZ
Bad Girl
Novela JuvenilTo jest moja debiutancka powieść, dlatego proszę o wyrozumiałość :) Ciekawe rozdziały zaczynają sie po 8 rozdziale, dlatego proszę o niezniechęcenie się początkiem :)) #13 miejsce w kategorii dla nastolatków 14II 2016r. -Postanowiłem ci jednak zauf...