Rozdział 20

11.4K 731 109
                                    

Zdjęcie na górze przedstawia Mike'a.

Pov. Mike

Obudziłem się z silnym bólem głowy. Co ja wczoraj robiłem? Próbuję wstać, jednak coś mi przeszkadza. Na moich nadgarstkach, tak jak i na moich kostkach są łańcuchy. Chce się ruszyć, jednak jestem przykuty do ściany. Cholera.

- Witaj Mike - słyszę głos dochodzący z najciemiejszej strony pomieszczenia.

- Kim jesteś? - pytam, a właściciel głosu podchodzi do bardziej oświetlonej części pokoju. Po ujrzeniu jego twarzy mam ochotę rzucić się na niego.

- Joseph - sycze jego imię.

- Mi też cię miło widzieć - uśmiecha się do mnie chytrze. - Szef będzie zadowolony z naszej zdobyczy. - mówi i odchodzi.

Widząc, że jest tutaj Joseph wiem, iż zostałem porwany przez gang cienia. Nie mam pojęcia kim jest szef tej grupy. Z naszego gangu nikt o nim nic nie wie. Moje rozmyślania przerwało skrzypnięcie drzwi. Po chwili do środka wchodzi mi obcy człowiek, jednak rysy jego twarzy wydają się bardzo znajome. Po przeskanowaniu jego twarzy, wiem kogo mi on przypomina.

- Jesteś ojcem Lii? - Nawet nie wiem kiedy to zdanie opuszcza moje usta.
- Znasz moją córkę? To dobrze, może się na coś na dasz.

- Lia tu jest? - pytam, choć nie wiem co wolałbym usłyszeć.

- Ta mała suka? - przesadził, zaczynam się szarpać chcąc jak najszybciej mu zajebać - Wybrała swojego brata. Może to i dobrze? Nie miałem kuli u nogi.

- Nie waż się tak o niej mówić - sycze przez zaciśnięte zęby.

- A co może się zakochałeś? - nie odpowiadam - Świetnie. Przygotuj się na wieczór. Będzie małe przesłuchanie. - śmieje się jak psychopata, po czym wychodzi.

***

- Mike, to jest Lia, oprowadzisz ją po siedzibie? - do mojego pokoju przyszedł mój tata, a za nim stała drobna blondynka.

- Jasne - powiedziałem z uśmiechem i podszedłem do dziewczyny - Jestem Mike.

- Lia. - wbrew moim oczekiwaniom jej głos był zdecydowany i bez cienia strachu.

- Ile masz lat? - zapytałem chcąc jakoś rozpocząć rozmowę.

- 14, a ty?

- 17 - odparłem z dumą. - Tutaj masz sale do trenowania sztuki walki. - informuje ją, kiedy mijaliśmy daną sale.

- Mike, gdzie jest łazienka? - pyta, w chwili gdy staje się cała blada.

- Na końcu korytarza po lewo - mówię, a dziewczyna pędem biegnie w danym kierunku. Nie myśląc wiele biegnę za nią. Muszę stwierdzić, że biega bardzo szybko. Po chwili widzę jak dziewczyna klęczy przed toaletą i zwraca śniadanie. Patrząc na nią przytrzymuje jej włosy, aby było jej łatwiej. Po chwili kończy i przeplukuje usta.

- Źle się czujesz? - pytam z troską w głosie.

- To przez ciążę - odpowiada, a moje oczy robią się trzy razy większe niż zwykle.

- J-jak to?  - jąkam się, ponieważ pierwszy raz jak ją ujrzałem wydawała mi się delikatna.

- Zostałam zgwałcona. Nie chce o tym mówić - uśmiecha się do mnie lekko, a ja nie wiem co czuć. Ulgę, że nie daje dupy na lewo i prawo? Czy cholerną złość bo w tak młodym wieku została zgwałcona, a teraz jest jeszcze w ciąży?

***

- Wstajemy śpiąca królewno! - słyszę i czuję jak ktoś wylał na mnie wiadro wody.

- Czego chcesz? - pytam od niechcenia.

- Dowiedzieć się kilka informacji. Jak myślisz, kiedy twój kochany tatuś przyjdzie po ciebie? Stęskniłem się za Joshem.

- Pewnie nigdy. No chyba, że ma zrobić wam paroma aktivi.

- Josh nie żyje? - pyta z nadzieją w głosie.

- Jak widać.

- Kto jest jego zastępcą?

- Najlepszy zabójca jakiego poznałem. - nie chce mówić imienia Lii. Już i tak dużo wiedzą.

- Doprawdy? W takim razie, gdzie macie teraz główną bazę? Te z Nowego Jorku znamy, a tą stąd?

- Tam, gdzie jej nie dosięgniesz - mówię uśmiechając się.

- Nie o taką odpowiedź mi chodziło. - mówi podchodząc do mnie i uderzając z pięści w brzuch. Nie wydaje z siebie żadnego odgłosu co jeszcze bardziej go irytuje.

- Kto jest szefem gangu. Imię i nazwisko. - milcze przez co znowu obrywam.

- Ilu macie ludzi? - nie odpowiadam, przez co dostaje kolejne uderzenie.

- Nie wyciągnę z ciebie nic? W takim razie popatrz na to. - mówi i odchodzi, tylko po to, aby po chwili wrócić. Niestety nie sam.

- Zdrajca! - krzyczę w stronę chłopaka, który przyszedł tu wraz z ojcem Lii. Nie był skuty, ani przez nikogo prowadzony - Ona ci zaufała! Jak mogłeś?!

- Jaki zdrajca? - Natan uśmiecha się do mnie chytrze - Odkąd pamiętam to ja tutaj należę. Lia jest dość naiwna nie uważasz? - patrzy mi w oczy bawiąc się scyzorykiem.

- Nie mów tak o niej - krzyczę i w chwili, gdy chłopak podszedł na odpowiednią odległość, uderzam go z kolana w czuły punkt.

- Pożałujesz kutasie! - krzyczy zwijajac się z bólu. - Zajmij się nim. - mówi do jakiegoś osilka, który podchodzi do mnie z paralizatorem.

Cholera.

Po chwili czuje jak przykłada mi to do brzucha i włącza. Przez całe moje ciało przechodzi prąd powodując spazmy bólu. Tym razem nie jestem w stanie powstrzymać krzyku. Po minucie, a może godzinie oddala to gówno od mojego ciała, przez co staram się unormować oddech.

- Będziesz z nami współpracować? - tym razem głos zabiera Joseph.

- Pierdol się - mówię i pluje mu pod nogi.

- Jest twój - informuje faceta, po czym wszyscy wychodzą. Widzę co niesie. O nie. O nie. O nie. Po chwili znowu czuję ból przechodzący przez całe moje ciało i znów krzyczę. Czuję jak opadam z sił i mam nadzieję na to, że zemdleje, a ból się skończy. Jednak mój kat nie ma takiego zamiaru.

To będzie bardzo długi wieczór.

****
Na dzień dzisiejszy mamy"
20 rozdziałów
10.4 K odsłon
930 vote
102 komentarze
Dziękuję za to 💕💕

Bad Girl Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz