21.

969 64 1
                                    

W mojej głowie kłębiło się tysiące myśli. Gdzie jest Patryk. Już dochodziła 7:00. Postanowiłam zadzwonić do Adriana. Może on coś wie.
Odebrał za drugim razem.

-Adrian? Jest z tobą Patryk?

-Yyy...no nie do końca...

-Jak to nie do końca? Jaja sobie robisz?Za 6 godzin jest ślub. Czekam już na niego z 2 godziny więc nawet mi nie mów że nie jest z tobą! Jest z tobą czy nie?!

-Nie. Balowaliśmy razem i powiedział że idzie się odlać. Później zniknął i nigdzie nie mogłem go znaleźć więc pomyślałem że pewnie wrócił do domu.

-Czyli nie wiesz gdzie on jest?

-Nie mam zielonego pojęcia

Wziąłam głęboki oddech a następnie schowałam twarz w dłoniach.Boże pomóż mi. Gdzie on jest.

-Dzięki za informacje

Rozłączyłam się. Poszłam do pokoju Jasia i usiadłam przy jego łóżeczku. Zacząłam cicho szlochać. Byłam tak bardzo bezradna.Nie mogłam zgłosić jego zaginięcia bo nie upłynęło wystarczająco czasu. Nie wiedziałam co mam zrobić.
Dlaczego gdy wszystko idzie dobrze musi się coś spieprzyć.
Chwilę później usłyszałam dźwięk otwieranych drzwi. Wyszłam z pokoju synka i ruszyłam w stronę salonu.
Zamarłam.
Na kanapie leżał Patryk. Spał. Skąd to wiedziałam? W całym domu było słychać jak chrapie.
Podeszłam do niego i go szturchnęłam. Nie zareagował.

-Patryk...kochanie,proszę obudź się... Za kilka godzin jest nasz ślub... Proszę cię,nie rób mi tego.

Usiadłam obok niego i schowałam twarz w dłoniach.
Co ja mam zrobić? To miałbyć najpiękniejszy dzień mojego życia a mój przyszły mąż sobie śpi w najlepsze. Ruszyłam do łazienki,nalałam do miski wody i poszłam z nią do salonu. Wylałam zawartość na chłopaka a ten aż podskończył.Zerwał się na równe nogi i spojrzał na mnie zdezorientowany.

-Co się stało?-spytał.

-Czekam na ciebie od prawie trzech godzin.Nie odbierasz telefonu,wysyłasz jakaś głupią wiadomość wracasz prawie o ósmej rano ,na dodatek śpisz sobie w najlepsze i jeszcze się pytasz co się stało?!-wyrzuciłam z siebie jednym tchem.

Spojrzał na mnie zdziwiony a ja posłałam mu gniewne spojrzenie.

-Patryk...proszę cię, za 5 godzin jest nasz ślub... Masz 5 godzin aby się wyspać i wyszykować.

-Dobrze kochanie- mruknął.
A dostanę chociaż całusa?

-Chyba kopa w dupę!! Marsz spać a potem się szykować a nie!

-No dobra,dobra...spokojnie królewno...złość piękności szkodzi.

-Zaraz moja pięść zaszkodzi twojej twarzy!

Zamilkł i wrócił do spania na kanapie.Ja natomiast udałam się do sypialni i wyjełam przepiękną, białą, koronkową,suknie. Suknia była bardzo długa,bez ramiączek a cały dół był zrobiony z halki natomiast na górze sukni było dużo brokatu.Była cudowna. Do tego długi biały,welon i białe szpilki na niezbyt wysokim obsasie. Położyłam ubrania na łóżku a sama ruszyłam do łazienki zrobić lekki makijaż.
Miałam jeszcze dużo czasu na przygotowanie się więc zdecydowałam się wykonać parę telefonów aby upewnić się że wszystko jest gotowe na ślub.
* * * 5 godzin później * * *
Nadeszła pora...Siedze w przepieknej białej limuzynie. Kierowca jedzie do kościoła a ja patrzę na świat za szybą. Przez chwilę zastanawiałam się czy napewno chce wyjść za Patryka... Będziemy razem na zawsze,do końca naszego życia, puki śmierć nas nie rozłączy.Owszem Patryk bywa totalnym kretynem,lecz mimo wszystko go kocham i mamy razem dziecko. Ale to jak zachował się przez ostatnie godziny...nie poznawałam go.
Nigdy taki nie był. A może zawsze taki był tylko ja po prostu tego nie widziałam lub nie chciałam widzieć. Dla mnie Patryk zawsze był ideałem choć popełnił wiele błędów i bardzo mnie zranił. Wracam do rzeczywistości gdy kierowca parkuje.Wysiadam niepewnie z pojazdu i ruszam w stronę kościoła. Przed kościołem czeka na mnie tata. Przytula mnie na powitanie,bierze pod rękę i mówi:

Zakochać się IIOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz