"Życie to rozwidlenie dróg, na którym drogowskazy to nasi przyjaciele" ~by meCZYTASZ=KOMENTUJESZ ♥
Stoję na środku sali treningowej i uderzam pięściami w twardy worek. Z każdym kolejnym ciosem czuję się coraz pewniej. Pot lśni mi na karku, kiedy biorę spory łyk wody. Wracam do treningu. Po chwili drzwi się otwierają, a do sali wchodzi Eric. Przez jego twarz przebiega cień zaskoczenia, nasze spojrzenia krzyżują się, ale on zaraz odwraca wzrok. Podchodzi do tablicy i pisze coś skrzypiąc przeraźliwie kredą.
Wzdrygam się i uderzam w worek kolejny raz. Ukradkiem zerkam na tablicę, są tam wypisane imiona. Obok mojego napisane jest wielkimi, okrągłymi literami "Peter". Otwieram szeroko oczy i podchodzę bliżej tablicy.
-Co ty tu robisz? -odzywa się Eric nawet na mnie nie patrząc.
-Zastanawiam się, jak można być takim idiotą, żeby napisać Christina przez "H". -rzucam mu znaczące spojrzenie, na co on zaciska szczękę.
Biorę kredę i dopisuję brakującą literę.
- Ładny tatuaż, ale nie sądzisz że to trochę egoistyczne mieć na nadgarstku swoje imię? -mówi z kpiną.
-To nie moje imię. To nadzieja. -mówię patrząc mu w oczy.
-Głębokie. -mruknął pod nosem, a ja parskam śmiechem.
Biorę łyk wody i jeszcze raz spoglądam na imię obok mojego, przebiega mnie dreszcz. Będę z nim walczyć. Głośno przełykam ślinę.
Po chwili wszyscy wchodzą do sali, a za nimi wkracza Cztery lekko zdezorientowany obecnością naszej dwójki. Widzę jakby... Odrazę w jego oczach. Podeszłam do reszty Transferów.
-Walczę z czołgiem... Ale tobie się trafiła góra lodowa... -szepnęła Christina.
On nie wie czego się po mnie spodziewać, tak jak reszta. Rzuciłam się na niego na treningu, ale tu pomógł element zaskoczenia. Biorę głęboki wdech, a Cztery staje obok ringu i mówi:
-Pierwsza walka, Molly i Christina! - przygryzłam dolną wargę i kładę dziewczynie rękę na ramieniu.
-Dasz sobie radę. -szepczę i puszczam ją.
Wymieniamy się uśmiechami i Chris wkracza na ring. Stają na przeciwko siebie i zaczynają krążyć z pięściami przy twarzy. Serce bije mi coraz szybciej, a gorąco uderza mnie w twarz. Molly wymierza cios i trafia Christinie w twarz. Moją przyjaciółkę odrzuca lekko do tyłu, ale oddaje uderzenie celując w bok. Dzielna dziewczynka. "Czołg" po chwili pada na ziemię ciągnąc za sobą Chris. Przetaczają się kawałek, a potem pięści znów wirują w powietrzu. Odwracam wzrok i natrafiam na spojrzenie Petera.
On bezgłośnie mówi: "Załatwię cię księżniczko". Rozchylam lekko usta i szybko przenoszę wzrok na Ala.
-Spokojnie, obie sobie poradzicie, nie przejmuj się. -szepnął.
Po chwili obie znów leżały na ziemi. Wreszcie Molly straciła przytomność. Chris uśmiechnęła się patrząc na mnie, a ja odwzajemniłam jej gest, pokazując białe zęby. Eric zakreslił imię mojej przyjaciółki w kółko.
Byłam z niej taka dumna.
Najważniejsze że żyła i miała się dobrze...
-Druga walka: Hope i Peter! -krzyknął Cztery, a ja ruszyłam automatycznie w stronę ringu.
Przebiegł mnie dreszcz. Stanęłam na przeciw niego, on natomiast warknął:
-Dawaj Sztywniaczko. -wtedy poniosły mnie nerwy.
-----------------------
Jest! Kolejny rozdzialik. Miłego czytania i komentujcie!!
Pozdrawiam
Little_Kittyxx
CZYTASZ
Niezgodna Nadzieja • 📝 EDYCJA
FanfictionHISTORIA JEST NA ETAPIE DIAMETRALNEJ KOREKTY!!! (czytasz na własną odpowiedzialność!) NASZE WYBORY NIGDY NAS NIE ZMIENIĄ... A może jednak? Wyobraźcie sobie, że Beatrice się nie urodziła, że Tris w ogóle nie istniała. Co by się stało, gdyby ktoś inn...