"Strach daje nam odwagę, ale nadzieja podarowywuje nam siłę" ~by meCZYTASZ=KOMENTUJESZ ♥♡♥
Szłam powoli w stronę stołówki, a moje policzki przypruszone były czerwienią. Co mi przyszło do głowy żeby do niego iść... Uzna mnie za słabą. Kiedy dotarłam do celu wzięłam głęboki wdech, a policzki przestały mnie piec. "Bedzie dobrze." -Wmawiałam sobie. Otworzyłam drzwi i weszłam do stołówki, niektórzy posyłali mi krótkie uśmiechy inni szeptali pomiędzy sobą, a Will, Al i Chris bili brawo i krzyczeli. A jakbym się raz niczym nie przejmowała? Jakbym mogła być beztroska wśród przyjaciół? Być po prostu dziewczyną z Nieustraszoności?
Właśnie taka chciałam dzisiaj być.
Zajęłam miejsce obok Chris, choć widziałam, że lekko się spięła. Po prawej nie było Czterego. Przypomnialam sobie jego delikatny dotyk i silne ramion Erica. Chcąc o niczym nie myśleć włączyłam się w rozmowę i śmiałam z każdego żartu. Dowiedziałam się, że jutro idziemy pod płot zobaczyć wykonywaną tam pracę. Przerwa szybko minęła.Siedziałam w sypialni Transferów gadając z moją "Ekipą".
-Jak to mnie nie pamietasz!? Przecież pożyczałam od ciebie długopisy, no może bez pytania, ale to nie ma znaczenia! Chodziliśmy ze sobą na matmę. -mówiła Chris do Ala.
-I wszystko jasne, matmę przesypiałem... -powiedział, a ja zaśmiałam się z twarzy czerwonej jak burak dziewczyny.
-Ha ha ha. -przedrzeźniała mnie.- Skleroza to nie jest powód do żartów. -burknęła, a ja roześmiałam się znowu i popatrzyłam na zegarek.
-Przepraszam was, muszę iść do siostry...
-SIOSTRY!? Tutaj!? Dlaczego nic o tym nie wiem!? -oburzyła się Chris.
-Bo nie jesteś Erudytką. -powiedziałam ze śmiechem i wybiegłam z pokoju zanim rzuciła mnie butem.
Na korytarzu obok spotkałam Uriaha.
-O! Jesteś! -powiedział szczęśliwy i złapał mnie za rękę- Chodź, zaraz zaczynają!
Biegliśmy przez kręte korytarze, mijając fontanne i jame. Potem doszliśmy do przepaści. Na moich plecach pojawił się dreszcz. Kompletnie zapomniałam, że chciałam zbadać to miejsce.
W końcu dotarliśmy do celu. Był to dach, z którego skakaliśmy do
Kwatery Nieustraszonych po raz pierwszy. Na gzymsie stał Eric i popatrzył na nas, gdy wpadliśmy na miejsce zbiórki. Na szczęście Uriah nie trzymał już mojej ręki. Eric odprowadzał mnie wzrokiem, ale ja unikam sojrzeniu jego oczu.-Chodźcie za nami. - powiedział przywódca z uśmiechem i razem z Zekem ruszyli schodami, których nie zauważyłam.
Kiedy przebiegliśmy z 200 metrów zobaczyliśmy starszy budynek z czerwonej cegły. W środku była winda. Wsiedliśmy do niej tylko w 12 osób. Obok mnie stał Uriah, a za nim dziewczyna o ogolonej głowie.
-Na którę piętro? -zapytała.
-Na setne. -powiedziałam.
-Skąd wiesz? -zapytała szybko.
-Jesteśmy z grupą Nieustraszonych w budynku, który ma sto pięter, jakim cudem ty tego nie wiesz..? -rzuciłam, a ona zgromiła mnie wzrokiem.
Uriah nacisnął ten przycisk i pojechaliśmy na sam szczyt budynku. Opuściliśmy windę i weszliśmy na dach, gdzie czekał na nas Zeke i Eric. Gruba, czarna lina łączyła budowlę, na której staliśmy z inną, niższą. Nieustraszeni zaczęli się śmiać i ustawili w kolejkę, ktoś wepchnął mnie na siódme miejsce. Pierwszy był Brandon. Z radosnym okrzykiem, przypięty do specjalnej uprzęży zjechał po linie brzuchem do góry. Następna była Luna, potem Max i Rina.
CZYTASZ
Niezgodna Nadzieja • 📝 EDYCJA
FanficHISTORIA JEST NA ETAPIE DIAMETRALNEJ KOREKTY!!! (czytasz na własną odpowiedzialność!) NASZE WYBORY NIGDY NAS NIE ZMIENIĄ... A może jednak? Wyobraźcie sobie, że Beatrice się nie urodziła, że Tris w ogóle nie istniała. Co by się stało, gdyby ktoś inn...