"Śmiech to wewnętrzny bunt naszego organizmu spowodowany brakiem odpowiedniej ilości czekolady" ~ by me
CZYTASZ = KOMENTUJESZ♥♡♥
Powoli wstaję obserwowana bacznym okiem Erica. Kiedy jestem już na nogach wbijam wzrok w podłogę i zakładam ręce na piersi gotowa na burę.
-Co ty tu robisz? -mówi zaskakująco spokojnie, przechodzi mnie dreszcz.
To gorsze niż jakby na mnie nawrzeszczał.
Patrzę mu w oczy, tak bardzo mi wstyd, że mam łzy na policzkach. Pomyśli, że jestem żałosna.-Jaa... -zaczynam, ale nie mogę wydusić nic wiecej.
Eric chwilę myśli i marszczy brwi.
-Chodź. -mówi i łapie mnie delikatnie za łokieć, po czym ciągnie przez korytarz.
Zadrzałam, a Przywódca Nieustraszonych odzywa się.
-Boisz się mnie? -pyta, ale to brzmi bardziej jak sapnięcie.
-Hm, to nie powinno cię dziwić. -mruknełam, zapominając ugryść się w język.
Eric parsknął śmiechem, weszliśmy do jakiegoś pokoju.
-Usiądź. -powiedział.
-Po co tu przyszliśmy? -pytam drżącym głosem.
-Chyba nie chcesz żeby cię widzieli w takim stanie? -powiedział i poszedł do małej kuchni.
Przyniósł mi wodę. O co tu chodzi?
-Wow i nie boisz się, że ktoś cię zauważy z transferką, jeszcze z Altruizmu? -pytam niepewnie, a on znów krótko się śmieje.
-Nie z taką ładną. -powiedział, a ja lekko się zarumieniłam ze wzrokiem wbitym w szklankę. -A poza tym męczy mnie to przerażenie, które jest wokół mnie. -siada na przeciwko i bierze łyk jakiegoś napoju. - Jesteś siostrą Jeny?
-Tak. -mówię z uśmiechem i dumą.
Chłopak też się rozpogadza.
-Powinnaś ją odwiedzić, pracuje z Tori w salonie tatuażu. Możesz iść teraz, chyba już wszystko w porządku. -mówi.
-Dzięki, za wszystko. -mówię niepewnie i idę w stronę drzwi.
-Nie ma sprawy, tylko nastepnym się nie maż. -mówi z drwiącym uśmieszkiem.
Przewracam oczami i otwieram drzwi. Koniec tego dobrego. Wychodzę na korytarz i orientuję się, że byłam w jego mieszkaniu. Byłam w takim szoku, że nawet się nie rozejrzałam. To wszystko było takie dziwne, najpierw jest wkurzony, potem mówi, że jestem ładna, a na koniec rzuca kąśliwe uwagi.
Szybko poszłam w stronę jadalni. Wszyscy już tam siedzieli, kiedy przekroczyłam próg, wszystkie Transfery na mnie patrzyły. Peter siedział na końcu stołu z przeciętą wargą i brwią. Gdyby wzrok zabijał, padłabym trupem.
Usiadłam na swoim miejscu, między Christiną, a Cztery.-Gdzie byłaś? -pyta spieta.
-Wpadłam na Erica. Dosłowne. -powiedziałam i wzdrygnęłam się.
Christina aż się zachłysnęła.
-I jeszcze żyjesz!? -pyta.
-A co wierzysz w duchy? -zaśmiałam się z nią. -trochę nawrzeszczał, pogroził...
-Sztywniaczko, powinnaś wylecieć.-powiedział Cztery. -to ma być ostatnia taka akcja, zrozumiano?
-Tak. -mówię.
CZYTASZ
Niezgodna Nadzieja • 📝 EDYCJA
Fiksi PenggemarHISTORIA JEST NA ETAPIE DIAMETRALNEJ KOREKTY!!! (czytasz na własną odpowiedzialność!) NASZE WYBORY NIGDY NAS NIE ZMIENIĄ... A może jednak? Wyobraźcie sobie, że Beatrice się nie urodziła, że Tris w ogóle nie istniała. Co by się stało, gdyby ktoś inn...