"Życie jest ulotne tak jak czas, miłość jest wieczna, trwa nawet wtedy kiedy nie ma już nas." ~by me
CZYTASZ=KOMENTUJESZ ♥♡♥
Chris weszła do sypialni, gdzie siedziałam sama. Uśmiechnęła się do mnie.
-Mam pytanie. -zaczęła.
-Wal. -odpowiadam.
-Możesz być choć raz dziewczyną, a nie seksbombą która potrafi zamordować człowieka gołymi rękami? -powiedziała, a ja wybuchłam śmiechem.
-Zawsze jestem dziewczyną, a o co chodzi? -pytam.
-Bo... całowałam się z Willem. -powiedziała i zagryzła wargę.-Co?! Gdzie?! JAK!? KIEDY!? -zapytałam.
-No... jednak potrafisz. -wyszczerzyła się, a ja rzuciłam ją poduszką. -zabrał mnie na tory, spacerowaliśmy, gadaliśmy, a potem po prostu mnie pocałowal. -uśmiechnęłam się.
-To super, cieszę się, że jesteś szczęśliwa. -powiedziałam szczerze.
-Ty też musisz sobie kogoś znaleść. -powiedziała. -Będziemy mogli chodzić na podwójne randki! -pisnęła.
Uśmiechnęłam się na entuzjazm Chris. Gadalyśmy jeszcze długo, ale potem poszła do Willa.
ווווווווו×
Siedzę nad przepaścią, a moje nogi zwisają za barierką. Woda delikatnie muska koniuszki moich butów, a zimna skała chłodzi moje rozgrzane ciało. Zamykam na chwilę oczy i pławie się w ciszy i spokoju, którego niegdyś tak pragnęłam. Teraz wiem, że męczyła mnie rutyna, nie hałas i ogrom obowiązków. Pragnęłam wolności i teraz ją mam. Jestem wolna... Te słowa rozbrzmiewają w mojej głowie, a uśmiech wpełza na moją twarz. Odchyłam głowę do tyłu i wzdycham. Tak dawno nie robiłam tego czego chciałam...
"Jennifer biegała po polu Serdeczności tam, gdzie kończyły się uprawy, Stella siedziała z mamą w cieniu jabłonki, a tata zbierał pomidory z innymi. Tą jabłoń zasadził mój dziadek. To nasze drzewko. Pięcioletnia ja pobiegłam po małą, szarą piłeczkę i wróciłam do starszej siostry. Kopnęłam do niej zabawkę. Ona próbując ją odbić potknęła się i ze śmiechem upadła na pupę. Mama zaśmiała się i zamknęła oczy z uśmiechem. Tata podniósł na nas wzrok i posłał nam buziaki. Ze śmiechem zaczęłyśmy skakać i łapać niewidzialne pocałunki. Biedronka usiadła na ręce Jennifer, a ona z piskiem zaczęła uciekać. Kazda inna dziewczynka śmiałaby się z niej, tak jak Stella i mama teraz, ale nie ja. Podeszłam do niej szybko i strząsnęłam robaka. Ona uśmiechnęła się do mnie z wdzięcznością i przytuliła mnie. Obie ze śmiechem upadłyśmy na siano."
Otworzyłam oczy i uśmiechnęłam się do siebie. Jedna łza szczęścia splynęła po moim policzku. Byłam taka radosna. Nie znałam jeszcze świata i ciemnych stron osób wokół mnie. Starłam kropelkę z mojego policzka i powtórzyłam sobie cicho, co powiedziała mi mama przed śmiercią. Przed samobójstwem...
"Nie mogę tak żyć. -zaczęła. -Kiedyś się spotkamy kochanie, ale teraz muszę odejść. Nie, nie płacz. Skarbie wszystko bedzie dobrze... Kocham was. -pocałowała mnie w czolo i wyszła z pokoju"
Moje rozmyślania przerwał błysk na dole przepaści. Wstałam powoli zaintrygowana. Udając, że wracam do sypialni ruszam do tajnego przejścia na dół Przepaści. Kiedy jestem na miejscu nic nie zauważam. Zdenerwowana zaczynam chodzić i dotykać ścian w poszukiwaniu czegokolwiek. Mam wybuchnąć, kiedy coś złotego razi mnie w oczy. Z pod wielkiego koca wystaje mały pojemniczek. Moje źrenice rozszerzają się do granic możliwości, a serce zaczyna walić mi w piersi. Wybiegam z przejścia z powrotem na górę i biegnę obok barierki. Mijam różne miejsca i korytarze, aż w końcu docieram do odpowiednich drzwi zdyszana. Pukam szybko i mocno do drzwi, aż w końcu on je otwiera.
CZYTASZ
Niezgodna Nadzieja • 📝 EDYCJA
FanfictionHISTORIA JEST NA ETAPIE DIAMETRALNEJ KOREKTY!!! (czytasz na własną odpowiedzialność!) NASZE WYBORY NIGDY NAS NIE ZMIENIĄ... A może jednak? Wyobraźcie sobie, że Beatrice się nie urodziła, że Tris w ogóle nie istniała. Co by się stało, gdyby ktoś inn...