"Lęk to narzędzie w rękach śmierci, ona czeka tylko na to, aby obluzowała nam się śrubka zwana sercem" ~by me
CZYTASZ=KOMENTUJESZ!
Obudziłam się z okropnym bólem głowy. Jęknęłam, lecz mimo wszystko nikt się nie obudził. Will głośno chrapał, wszyscy mieliśmy kaca. Co się wczoraj działo!? Zakręciło mi się w głowie. Ze zdziwieniem zauważyłam, że mam na sobie sukienkę do połowy uda i z dużym dekoltem. Do tego kozaki do kolan na obcasie.
Wzdrygnęłam się na swoje odbicie w lustrze. Włosy sterczały mi na wszystkie strony, a pod oczami miałam ciemne wory. Tusz do rzęs był rozmazany, a paznokcie miałam pomalowane na krwistą czerwień. Otworzyłam szeroko usta ze zdziwienia, gdy zobaczyłam kolor swoich włosów. Czarne z fioletowymi końcówkami. Szybko wyjęłam ubrania z szafki i wzięłam długi prysznic, zmyłam makijaż, a także usunęłam paskudny lakier z paznokci. Włosy umyłam pięć razy, ale tylko pogorszyłam sytuację. Mocny fiolet wyblakł i zmienił się w coś co przypominało uschnietą różę.
Westchnęłam i założyłam czarny Tshirt i leginsy, tramki oraz zegarek z którym się nie rozstawałam. Spojrzałam w lustro i zamaskowałam cienie pod oczami. Wyszłam z sypialni i udałam się w stronę jadalni, bardzo mało jem... Nagle zamarłam w pół kroku. Dzień Wizyt. Moje serce przyspieszyło. Szybko ruszyłam w dalszą drogę, ale mijając różne osoby zauważyłam, że co drugi facet mierzy mnie wzrokiem od stóp do głowy z głupkowatym uśmiechem. Udawałam, że tego nie widzę. Ostatecznie zrezygnowałam z jedzenia. Zamiast do jadalni poszłam w stronę sypialni nowicjuszy urodzonych jako Nieustraszeni. Zapukałam, a drzwi otworzyła mi Marlee - śliczna dlugonoga blondynka, ubrana w krótkie szorty i bluzkę z dużym dekoltem. Mimo to zapytałam spokojnie z lekkim uśmiechem.
-Jest Uriah? -pytam.
-Może jest, a może go nie ma. Czego chcesz? -zapytała ze zmrużonymi oczami.
-Chcę tylko pogadać... -odparłam zaskoczona.
-Daj jej spokój Mar -odparla Lynn- Uri! -zawołała.
On natomiast zjawił się szybko znudzony, ale gdy mnie zobaczył rozpromienił się. Miał na sobie czarny podkoszulek i spodnie. Uśmiechnęłam się do niego. Wyglądał uroczo z rozczochranymi włosami... Zaraz... Co?
-Hej Hope -powiedział- dziewczyny możecie już wejść -powiedział i posłał im znaczące spojrzenie.
One przewróciły oczami i zamknęły drzwi.
-Jak się czujesz? -zapytał.
-Boli mnie głowa, ale poza tym w porządku -powiedziałam.
-No wczoraj zaszalałaś -uśmiechnął się szeroko.
-Serio? Nic nie pamietam i jeszcze te włosy... -jęknęłam i oparłam czoło o jego klatkę piersiową.
Westchnęłam, a on objął mnie ramieniem.
-No już, już wypłacz się.
-Jesteś okrutny -warknęłam- opowiesz mi co się wczoraj działo? -zapytałam z nadzieją.
-Hm. Trochę tego dużo. Najpierw biłaś się z Willem, wygrałaś. Spokojnie nie miał ci tego za złe, śmiał się mimo okropnie opuchniętej twarzy. Ogłosili wyniki rankingu z pierwszego etapu, bylaś pierwsza, ja drugi -uśmiechnął się- poszliśmy poświętować i... -zawahał się.
-I? -zapytałam i ogarnął mnie lęk.
-Wypiliśmy trochę, graliśmy w zadania, a potem wróciliśmy do kwatery i poszliśmy nad przepaść. Włączyli jakąś muzykę, tańczyliśmy, a potem wszedł Eric i zaprosił cię do tańca i on też coś wypił i pocałowałaś go przy wszystkich. -zagryzł wargę.
CZYTASZ
Niezgodna Nadzieja • 📝 EDYCJA
FanfictionHISTORIA JEST NA ETAPIE DIAMETRALNEJ KOREKTY!!! (czytasz na własną odpowiedzialność!) NASZE WYBORY NIGDY NAS NIE ZMIENIĄ... A może jednak? Wyobraźcie sobie, że Beatrice się nie urodziła, że Tris w ogóle nie istniała. Co by się stało, gdyby ktoś inn...