Dzień 15-popołudnie

124 11 3
                                    

- Mogę się ciebie o coś zapytać? - spytał Neil, patrząc się na mnie. Podziwiałem wszystko, co znajdowało się wokół nas.

- Właśnie to zrobiłeś. - odrzekłem, śmiejąc się. Chłopak uśmiechnął się do mnie, jednak on chyba mówił poważnie.

- Dlaczego tak bardzo się ucieszyłeś, kiedy cię tutaj przyprowadziłem? - spytał brunet, a ja na moment przystanąłem. Odwróciłem się przodem do Neila, po czym chwyciłem jego obie ręce. Wpatrywałem mu się w oczy. Widziałem w nich niepowtarzalne piękno i radość, którą dawał mi codziennie.

- Cieszę się, że z tobą jestem, Neil. Moja mama wielokrotnie opowiadała mi o pięknie tych ogrodów i kiedyś sobie zamarzyłem i zaplanowałem, że mimo wszystko tutaj przyjadę. Mama opowiadała mi wiele zmyślonych historii o magii tych ogrodów, a ja wtedy byłem mały, więc w to wszystko wierzyłem. Teraz jestem już dorosły, ale kiedy tak tutaj chodzimy, to czuję magię tego miejsca. Wyobrażam sobie wszystkie sceny, o których mama opowiadała mi w swoich wymyślonych historiach. To jest dla mnie piękne, Neil. Nie mogę narzekać na swoje dzieciństwo, bo było ono naprawdę piękne, choć u mnie w domu zawsze była bieda. Teraz jestem szczęśliwy, Neil. Jestem bardzo szczęśliwy. - powiedziałem, uśmiechając się z wdzięcznością do chłopaka stojącego przede mną.

- Kocham cię, Olly. - rzekł zupełnie poważnie Neil, po czym mnie przytulił.

- Wiem, Neil. Często mi to mówisz. - powiedziałem, odrywając się od niego, aby móc znów zatopić się w jego pięknych oczach.

- To chyba dobrze, prawda? - spytał brunet, uśmiechając się do mnie.

- Fantastycznie. - odparłem, po czym chwyciłem go za rękę, abyśmy mogli ruszyć dalej i cieszyć się tym jakże pięknym dniem.

- Idziemy do palmiarni? - spytał chłopak, patrząc się na mnie ze zdziwieniem. Skoro na budynku do którego właśnie wchodziliśmy był napis : PALMIARNIA, to chyba oznaczało to, że właśnie do niej wchodzimy. Jednak Neilowi to nie wystarczyło. Musiał uzyskać odpowiedź ode mnie.

- Tak, Neil. Przynajmniej nareszcie zobaczysz istoty tak wysokie, jak ty. - zaśmiałem się. Chłopak nie mógł być na mnie zły za ten żart i też taki nie był. Również zareagował na to śmiechem, co ja z przyjemnością mogłem oglądać. Ostatnimi czasy Neil coraz częściej się uśmiechał, co było dla mnie niezwykle korzystne, gdyż ja przy nim również odczuwałem wielką radość i szczęście z życia. Neil był dla mnie wybawieniem i pojawił się w moim życiu w chwili, w której najbardziej go potrzebowałem.

Po chwili byliśmy już w budynku palmiarni. W środku było nadzwyczaj duszno. Czułem się jak w dżungli, ale taki chyba miał być efekt.

- Co ci się tak podoba w tych roślinkach? - spytał Neil.

- Bez roślin nie byłoby na ziemi życia. Poza tym, gdyby nie opowieści mojej mamy o tym miejscu, z pewnością bym się tym wszystkim tak nie ekscytował. - wyjaśniłem mu.

- To dobrze. Bałbym się, że wkrótce zakochasz się w tych wszystkich kwiatkach i drzewkach i zostaniesz ich miłośnikiem i przestaniesz lubić chłopców. - zażartował brunet.

- Nie bój się. Póki mam ciebie przy sobie, nic takiego mi nie grozi. - zapewniłem Neila, uśmiechając się do niego. Byłem taki dumny, kiedy trzymałem jego dłoń w swojej ręce. Miesiąc temu nie pomyślałbym, że niedługo będę mieć chłopaka i to takiego chłopaka, któremu będę mógł bezgranicznie ufać i będę mógł na nim polegać.

- W dalszym ciągu nie mogę uwierzyć w tą całą sytuację związaną z Troye'm. - powiedział Neil, przypominając sobie historię z wczoraj. Chłopak się zaśmiał, a ja również nie mogłem się przed tym powstrzymać.

- Jego mina kiedy powiedziałem mu, że nie pójdę z nim na randkę, a on zaproponował wtedy to tobie, była zabójcza. Myślałem, że tam padnę. - wyznałem, śmiejąc się do łez.

- To było dobre! Ale jak go potem tam zostawiliśmy samego to było coś. - rzekł.

- Myśli, że jest gwiazdą i każdy padnie mu w ramiona. Mylił się chłopak.

Po jakimś czasie oglądania wysokich jak Neil palm i rozmowie o wczorajszym koncercie, wyszliśmy z budynku i poszliśmy dalej. Pogoda byłą idealna na zwiedzanie tego miejsca. Słońce rozświetlało cały park z ogrodami, a na niebie co minutę przelatywał samolot. Nie mogłem się temu dziwić. Kilka mil od Kew Gardens znajdowało się największe brytyjskie lotnisko czyli Heathrow. Te nieprzerwane dźwięki silników samolotów mogły irytować, ale po jakimś czasie przestałem zwyczajnie zwracać na to uwagę i po prostu cieszyłem się tym pięknym słonecznym dniem spędzonym w miłym towarzystwie. Na początku naszego związku miałem obawy co do tego, czy wkrótce się sobą nie znudzimy, ale w tak szybkim tempie życia i ciągłych pomysłach na coraz to nowsze przygody, nuda nam nie groziła.

- Te ogrody są naprawdę wielkie. Ile mają hektarów? - spytał chłopak, kiedy szliśmy w kierunku Alpinarium.

- Tego nie wiem, ale za to wiem, że hodują tutaj ponad 30 tysięcy gatunków roślin. Dziwię się, że królowa udostępniła ten obiekt zwiedzającym, ale to dobrze z jej strony. Przynajmniej możemy pooglądać te piękne widoki i podziwiać rośliny, które zazwyczaj widzimy tylko na artystycznych zdjęciach.

Po zwiedzeniu Alpinarium i Cieplarni Nasha, przeszliśmy obok Pałacu Kew, czyli najmniejszego spośród wszystkich Królewskich pałaców Brytyjskich. Ogrody miały wiele atrakcji, ale nie udało nam się zwiedzić ich wszystkich. Na koniec dnia udaliśmy się na most Sackler Crossing, znajdujący się na terenie parku. Pod drewnianym mostem płynęła rzeka, a my mogliśmy podziwiać ptaki i kaczki, które znajdowały się wokół źródła wody.

- To był wspaniały dzień, Neil. Bardzo ci za wszystko dziękuję. - powiedziałem, patrząc na chłopaka z uśmiechem. Chwyciłem go za rękę.

- To ja ci za wszystko dziękuję. Uwielbiam spędzać z tobą czas. - wyznał brunet, na co ja się zaśmiałem. Ten chłopak czasami, a nawet za często, mnie onieśmielał, ale starałem się do tego przyzwyczaić, choć z trudem mogłem traktować go normalnie. Nie mogłem tego ukryć, kochałem go.

Po wyjściu z ogrodów udaliśmy się do metra, którym podjechaliśmy do dzielnicy, w której mieszkał Neil. Tak naprawdę, ja też tam mieszkałem, ale w dalszym ciągu trudno mi było przyzwyczaić się do nowego miejsca. Byłem tutaj dopiero od kilku dni, więc nie mogłem się za nic obwiniać.

Po kolacji obejrzeliśmy razem w salonie jakąś komedię, którą wybrał Neil, a potem poszliśmy spać do swoich pokoi. Nie mogłem się doczekać następnego dnia, choć nie wiedziałem, co dokładnie będziemy robić. Wiedziałem za to, że ten dzień będzie niesamowity, ponieważ spędzę go z Neilem. Zasnąłem z uśmiechem na twarzy i ekscytacją na nadchodzący dzień.




Immortal Mind (KIK) ➳ Olly, NeilOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz