Dzień 20 - wieczór

64 5 0
                                    

Pojechałem metrem do rezydencji Dave'a, która aktualnie pełniła rolę mojego domu. Gdybym nie podpisał z Capital FM tego kontraktu, teraz swobodnie mógłbym wyjechać z Londynu i wrócić do Yorkshire. Od czasu rozstania z Neilem nie dzwoniłem do mamy. Nie chciałem, aby się o mnie martwiła, choć wiedziałem, że rozmowa z nią jest nieunikniona. Póki co, musiałem jednak skupić się na sobie i na uporządkowaniu swoich problemów, których jak na tę chwilę miałem całkiem sporo.

Wszedłem do domu, po czym skierowałem się do salonu. Najciekawsze było to, że wcale nie obawiałem się rozmowy z Dave'm. W głębi serca miałem nadzieję, że dziś zerwie ze mną umowę i odeśle mnie do domu przez wybryk, jaki popełniłem wczoraj w klubie. Mój umysł jednak nie chciał, aby Dave rozerwał ze mną umowę. Chciałem być szczęśliwy, a sława z pewnością równała się dla mnie ze sławą, ale nie chciałem dzielić jej z Neilem. Chciałem o nim zapomnieć, ale niestety byliśmy związani umową. Jeśli on odstąpiłby od umowy, byłbym zadowolony. Spróbowałbym zdobyć nowego menadżera albo nawet Dave by nim został, ale byłbym artystą solowym. W tej chwili niestety, ale tworzyłem z Neilem zespół. Zespół, czyli dwójka ludzi lub więcej. Nie samodzielny artysta.

Ujrzałem Dave'a, który siedział w jednym z  foteli, których było tutaj wiele. Wciąż zastanawiałem się, skąd on ma tyle pieniędzy jak na pracownika radiowego. Fakt, Capital FM było najpopularniejszą stacją radiową w kraju, ale czy można z tego mieć aż takie pieniądze?

- Usiądź, Olly. - powiedział Berry. Najciekawsze było to, że on mnie nie widział. Przecież siedział odwrócony do mnie plecami. Skąd w takim razie wiedział o mojej obecności w salonie? Wszedłem tutaj po cichu.

Posłusznie usiadłem na fotelu przed nim.

Dave patrzył się na swoje dłonie, jednak po chwili skierował swój wzrok na mnie. Nie był on złowrogi, ale nie był też przyjazny. Berry stawiał na naturalność.

- Chcę żebyś wiedział, że nie jestem na ciebie zły. - zaczął, a moje oczy rozszerzyły się ze zdziwienia. Chyba nie tego się spodziewałem. - Oczywiście, nie powinieneś całować się z nowo poznanym chłopakiem, ani w ogóle z żadnym chłopakiem w miejscu publicznym, ale masz nauczkę. Zrozum jedno, Olly. Stałeś się sławny. Jesteś osobą publiczną. To prawda, że ludzie jeszcze cię nie znają, ale jesteś sławny. Jutro będziesz bardziej sławny, a pojutrze być może będziesz już gwiazdą. - kontynuował. - Mam do ciebie i do Neila żal, że nie powiedzieliście mi o swojej orientacji. Nie traktowałbym was wtedy inaczej, ale teraz czuję się oszukany. Wiem, że nie zrobiliście tego specjalnie, ale czasu nie cofniemy.

- Niestety. - wtrąciłem się.

- Niestety co?

- Niestety nie cofniemy czasu. Gdybym mógł cofnąć czas i przenieść się do przeszłości z wiedzą, którą posiadam dzisiaj, nie zostałbym chłopakiem Neila. Gdybym wiedział, że jest kłamcą, nie zostałbym miłością jego życia na kilka dni. - odparłem.

Dave westchnął, posyłając mi współczujące spojrzenie.

- Ja też nie mam dobrego doświadczenia w miłości, ale każde przeżycie czyni nas silniejszymi. Uwierz mi, da ci to naukę na przyszłość i wyjdziesz na tym dobrze. - rzekł. - Teraz muszę podjąć decyzję, co z wami dalej robić.

A jednak. Dave chce rozwiązać z nami umowę.

- Ty masz świetny głos i nie chcę ciebie tracić, ale uważam, że do osiągnięcia sukcesu Neil nie jest ci potrzebny. - oznajmił, a moje oczy ponownie miały chęć wypadnięcia z ich naturalnego miejsca. - Poza tym, sytuacja między wami nie jest najlepsza i wierzę, że byłbyś lepszym solowym artystą niż występując w duecie z Neilem. To prawda, że on gra na skrzypcach dobrze, ale ty jesteś lepszy. Masz oryginalny głos i jestem pewien, że jeśli dobrze cię wypromujemy, wszystko się powiedzie, a ty w krótkim czasie staniesz się gwiazdą, na której koncerty będą chcieli przyjeżdżać ludzie z Chin!

Nie myślałem, że Dave to powie. Nie wiedziałem, że zechce zrobić ze mnie solowego artystę.

Gdybym myślał o sobie i o swoim szczęściu, bez chwili zastanowienia przyjąłbym jego propozycję bycia solowym artystą. Niestety zawsze musiałem być dla ludzi za dobry i tak było również tym razem.

Mimo tego, że Neil mnie bardzo skrzywdził, nie chciałem, aby chłopak tracił swoją prawdopodobnie jedynie tak wielką szansę w życiu, aby spełnić swoje marzenia. Nie mogłem mu tego odbierać. Gdyby nie on, nie siedziałbym dzisiaj przed Dave'm Berry'm, którego w dzieciństwie i w trakcie bycia nastolatkiem podziwiałem. Byłem wdzięczny Neilowi tylko za to.

Musiałem sobie jednak odpowiedzieć na podstawowe pytanie, od którego zależały moje dalsze plany.

Czy chciałem zostać solowym artystą?

Oczywiście, że tak!

Co mnie w takim razie przed tym powstrzymywało?

Ataki paniki przed ludźmi. Tylko to.

Tylko z tym sobie nie radziłem. Byłem odważny i mogłem śpiewać przed ludźmi, ale coś mnie blokowało i bałem się tego.

Nie obawiałem się krytyki. Nie, bałem się siebie. Bałem się swojego zachowania. Bałem się, że nie podołam. Bałem się, że nie wytrzymam presji.

Powiadają, że bycie w zespole jest lepsze niż występowanie samemu. Fakt, jeśli przyjaźnisz się z ludźmi z zespołu, wtedy wszystko wydaje się być łatwiejsze, bo masz wsparcie. Gdy jesteś sam, nie masz go.

Gdybym występował z Neilem, czułbym się fatalnie. Myślałbym o nim przy każdej piosence. Musiałbym na niego patrzeć. Musiałbym z nim rozmawiać. A tego nie chciałem.

- Olly, masz czas do jutra. Rano musisz mi powiedzieć, jaka jest twoja decyzja. Nie mogę dłużej czekać. - oznajmił Dave, wyrywając mnie z moich myśli.

- W porządku. - odparłem, po czym nie mówiąc nic więcej, poszedłem na górę, do swojego tymczasowego pokoju.

Chciałem położyć się spać, ale wiedziałem, że nie zasnę. Nie mogłem spać. Musiałem przecież podjąć ważną decyzję. Decyzję, od której zależała moja najbliższa przyszłość.

Wziąłem do ręki swój telefon komórkowy, aby zadzwonić do mamy, jednak nie zrobiłem tego. Nie dziś. Jeszcze nie teraz.

W zamian za to, zadzwoniłem do Neila. Wiedziałem, że to największa głupota, jaką mogłem w tej chwili zrobić, ale czułem, że jestem mu to winien i muszę to zrobić.

- Nie, Olly. Wybacz, ale nie wrócę do ciebie. Mam nowego chłopaka.

Cudownie mnie przywitał. Wystarczyło zwykłe "cześć".

- Nie mam zamiaru do ciebie wracać, nie musisz się o to martwić. - zacząłem. - Chciałem cię tylko o coś zapytać.

- Słucham w takim razie. - wtrącił mi się w zdanie Neil. Nie wierzyłem, że taki się stał. Jak długo mógł udawać, że mnie kocha, prawda? Chyba dłużej nie umiał wytrzymać.

- Chcesz jeszcze być sławny czy już przestało ci na tym zależeć? - spytałem. Miałem nadzieję, że chłopak nie będzie chciał być ze mną w zespole i zrobi wszystko, aby nigdy więcej mnie nie zobaczyć.

- Chcę być sławny. I taki będę. - odpowiedział, po czym się rozłączył.

W tej chwili nie miałem pojęcia, co zrobić.

Wiedziałem tylko, że nienawidzę Neila i w tej chwili przestałem być dobrym człowiekiem, który chciał dobra wszystkich innych. Teraz chciałem się na nim zemścić i dlatego podjąłem decyzję, że nie rezygnuję z Neila w zespole. Mam plan i mam nadzieję, że wypali. Nie ma innego wyboru.

Musi się udać...



Immortal Mind (KIK) ➳ Olly, NeilOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz