Tej nocy nie zmrużyłam oka. Byłam zbyt przerażona. Obawiałam się, że ktoś może bez problemu wejść do mojego domu i po prostu zabić mnie we śnie.
Dlatego rano wyglądałam fatalnie. Blada skóra, przekrwione oczy, nie wspominając o moim całym samopoczuciu.
Niechętnie podniosłam się z kanapy, na której przesiedziałam całą noc, oglądając różne seriale. W większości były beznadziejne, ale mimo to dzielnie kibicowałam bohaterom zawiłych fabuł. Odrzuciłam koc na bok i skierowałam się w stronę łazienki. Potrzebowałam pobudzającego prysznicu. Inaczej niczego nie zdziałam.
Nie zapominając o mocnej, czarnej kawie.
*
Wykąpana, a także ubrana w świeże rzeczy ponownie zajęłam miejsce przed telewizorem. Calum dzwonił do mnie kilkukrotnie, jednak nie odebrałam. Napisałam mu jedynie sms'a, że nie zamierzałam wracać do kawiarni. Liczyłam, że dzięki temu nieznajomy da mi spokój. Oskarżał mnie o jakieś kontakty z Hemmings'em, a Luke wczoraj wyglądał na kogoś, kto świetnie zna mojego prześladowcę. Dlatego uznałam, że to będzie najlepsze rozwiązanie. Obym się nie myliła, ponieważ przez to ponownie muszę poszukać pracy.
Z tego powodu, zmusiłam się do wyjścia z mieszkania. Liczyłam, że uda mi się znaleźć jakąś korzystną ofertę. Nie chciałam wracać do Bradford, naprawdę.
*
Po wielu godzinach błagań, pani Johnson postanowiła dać mi szansę. Dostałam zatrudnienie w sklepie z ubraniami. Miałam po prostu sprzedawać i uśmiechać się do klientów. Kobieta z początku nie była przychylna, ale postanowiła zaryzykować, ponieważ powiedziałam, że na razie mogła mi płacić za pół etatu, a jeżeli jej się spodobam podpiszemy normalną umowę.
Nie było mi to całkiem na rękę, ale przynajmniej mogłam liczyć na jakieś dodatkowe środki na koncie.
W trakcie powrotu do domu, postanowiłam zajrzeć do jednej ze sklepów, ponieważ Lou miał przyjechać jutro rano, a w mojej lodówce świeciło pustkami.
Szerokim łukiem omijałam super-market, w którym dopadł mnie tamten nieznajomy. Wolałam wejść do mniejszego, choć droższego sklepu. Miał dosyć dziwną/zabawną nazwę, minimonkey, nigdy nie będę próbowała zrozumieć Australijczyków.
Wzięłam srebrny koszyk i ruszyłam pomiędzy półki. Wrzucałam wszystkie potrzebne produkty, które uprzednio spisałam na kartce, aby ułatwić sobie pracę.
Kiedy skręcałam na produkty zbożowe przed oczami mignęła mi znajoma sylwetka. Zmarszczyłam czoło, idąc za blondynem. Zauważyłam, że obok niego kroczył ktoś jeszcze... To ten chłopak z przedwczoraj!
Schowałam się za regałem tak, aby mnie nie zauważyli, ale żebym mogła usłyszeć o czym rozmawiają.
- Słuchaj, nie możesz dłużej przed nim uciekać, on wrócił. - mruknął brunet, szukając czegoś w kieszeni spodni.
- Wiem, Styles. Ale jeżeli do tego wrócę, będzie jeszcze gorzej. - aha, czyli mój "oprawca" miał tak na nazwisko.
Chwilka, czyli Hemmings go doskonale zna!
Chciałam się wycofać, jednak zahaczyłam nogą o butelki z colą, przez co zwróciłam na siebie uwagę Luke'a i nieznajomego.
- Rea? - rzucił blondyn. Przełknęłam ślinę, ponieważ w oczach chłopaka dostrzegłam przerażenie.
*
CZYTASZ
black coffee / l.h. ✔
Romance- Nazywam się Rea Carter. Pochodzę z Anglii, dokładnie z Bradford. Przeprowadziłam się do Sydney zaledwie dwa miesiące temu. Luke'a poznałam... * - Brawo Hemmings, najbardziej szczera osoba, jaką znam właśnie skłamała. I zrobiła to dla takiego dupka...