W ciągu pierwszych czterech godzin w kawiarni był niewielki ruch. Dopiero, kiedy Ashton oznajmił, że właśnie skończył swoją zmianę pojawiło się mnóstwo klientów.
Ledwo nadążałam ze zbieraniem zamówień, a Mikey i Bai z ich realizacją. Niebiesko-włosy wciąż przeklinał pod nosem, w kółko powtarzał także imię swojego kolegi Luke'a, który miał się pojawić już dwie godziny temu w pracy.
- Nie mogę już. - westchnęłam, gdy do lokalu zaczęło schodzić się jeszcze więcej spragnionych osób. Bailey zerknęła na tłum, wyglądała, jakby chciała urwać komuś głowę, dlatego podążyłam za jej wzrokiem. Jeżeli dobrze spojrzałam, to właśnie zerkała na bardzo wysokiego blondyna. Miał na sobie zwykły, czarny t-shirt oraz spodnie w tym samym kolorze.
- Och, kogo ja tu widzę. - rzuciła sarkastycznie dziewczyna, krzyżując ręce na piersi. Clifford podniósł głowę.
- Poważnie, Hemmings? Czy ty możesz kiedyś przyjść na czas? - jęknął Mike.
- Nie. - odparł tamten, jak gdyby nigdy nic. Zmarszczyłam czoło, powoli kręcąc głową w niedowierzaniu. Postanowiłam nie ingerować w zachowanie blondyna, dlatego bez słowa zabrałam przygotowane przez Bai mrożone napoje i skierowałam się z nimi w stronę odpowiedniego stolika. Nie zwróciłam uwagi na Luke'a, kiedy w końcu zauważył moją obecność. Słyszałam za sobą jego chamskie komentarze, odnośnie mojej ignorancji, ale niespecjalnie się nimi przejęłam.
Do końca zmiany skutecznie unikałam blondyna, który na szczęście także zabrał się za pracę. Dzięki temu po dwóch godzinach, w końcu mogłam spokojnie usiąść przy blacie.
*
- Mam naprawdę dość. - jęknęła Bailey, opadając na miejsce obok mnie. Uśmiechnęłam się, widząc wyraz jej twarzy. - Dlaczego nie wyglądasz na tak samo zmęczoną, jak ja? - dziewczyna wydęła wargi, na co się zaśmiałam.
- Pracowałam w restauracji rodziców. Musiałam działać przez 12 godzin, bez przerwy. - odparłam, wzruszając ramionami.
- To, co Ty tam robiłaś? - blondynka spojrzała na mnie zdziwiona. Prychnęłam.
- Wszystko.
- Okej, wszystko już posprzątane. - do rozmowy wtrącił się Mike, który wyszedł z zaplecza. - Możemy w końcu stąd iść. - dodał zadowolony, podchodząc do blatu, na którym oparł łokcie, pochylając się do przodu.
- Dobra, to będę się zbierać. - rzuciłam, pocierając dłońmi o fartuch.
- Może Cię odwieźć? Calum mówił, że wczoraj miałaś nieprzyjemną sytuację podczas powrotu. - skrzywiłam się na samo wspomnienie. Kiedy chciałam odpowiedzieć, do rozmowy wtrącił się Hemmings. Wydawało mi się, że już dawno poszedł.
- Ja ją odwiozę. Mamy do pogadania. - przełknęłam ślinę.
Nie czułam się za dobrze z myślą, że będzie wiedział, gdzie mieszkam.
*
od autorki: no, no, ciekawe, czy ktoś w końcu odpowie na pytania Rea. może Luke chce jej to wyjaśnić? a może, jednak nie jest do końca dobry? w końcu piszę coś, co mi się naprawdę podoba, bo akcja nie dzieje się zbyt szybko! przeczytałam dzisiaj kilka opowiadań i byłam naprawdę rozczarowana, gdy w drugim rozdziale bohaterka kochała chłopaka, który ją prześladował oraz poniżał :o
to na tyle ode mnie. będę bardzo wdzięczna za komentarze i gwiazdki, chciałabym wiedzieć, co myślicie o dodanych do tej pory rozdziałach.
do następnego, misie x

CZYTASZ
black coffee / l.h. ✔
Romantizm- Nazywam się Rea Carter. Pochodzę z Anglii, dokładnie z Bradford. Przeprowadziłam się do Sydney zaledwie dwa miesiące temu. Luke'a poznałam... * - Brawo Hemmings, najbardziej szczera osoba, jaką znam właśnie skłamała. I zrobiła to dla takiego dupka...