Przeczytajcie proszę notatkę pod rozdziałem. Wiem, że może Was to nudzić, też czasem sama przewijam, ale proszę przeczytać. A teraz zapraszam na rozdział:
Do sali niespodziewanie wbiegła mama. Była bardzo zdenerwowana, tylko dlaczego? Od kiedy ona się o mnie martwi? I dlaczego nie jest w delegacji? Co się dzieje?
- Mamo! Co ty tu robisz?!- wykrzyczalam z niemałym zaskoczeniem i oburzeniem. Byłam na nią zła, kurewsko zła. Zostawiła mnie tak jakby samą. Miałam tylko ją a ona sobie pojechała.
- Nie można mi córki odwiedzić? Masz, przywiazlam Ci walizkę. Spakuj się i zawioze Cię do Jack'a.- powiedziała obojętnie.
Co do chuja?!
- Co, jak to?!- wstałam na równe nogi.
- Tak to. Nasz cudowny lekarz pomylił wyniki badań. Nie masz białaczki, tylko jesteś nie dozywiona i masz bulimie. Czemu nie mówiłaś, że nie jesz?! Że wymiotujesz?! Do cholery jasnej! Jestem twoja matką pomoglabym Ci! Ale nie ty wolisz sie do mnie nie odzywać!- zaczęła krzyczeć jeszcze bardziej. W jej Oczach ujzalam błysk, ktorego nie gdy wcześniej nie widziałam. Byla wściekła.
Spusciłam wzrok, a po moich policzkach mimowolnie spłynęła dwie wielkie zły.
- Nie krzycz na mnie! Dobrze wiesz, że byłam i jestem gruba... nic ci nie mówiłam bo wiedziałam, ze mnie nie zrozumiesz. Ciągle Cię nie ma, a jak już jesteś to przyprowadzasz jakiegoś gacha i masz mnie w dupie! Wiesz jak to cholernie boli?! Wiesz?! Ph! Ah tak, nie wiesz!- krzyczalam nie przestając plakac. Nie poznawalam samej siebie, zawsze udawało mi się ukryć emocje, ale tym razem było inaczej. Kipiala we mnie złość połączona z rozzaleniem.
Nie mogłam patrzeć na matkę. Wybieglam z sali, nie miałam pojęcia gdzie mogę się schować przed tymi wszystkimi parami oczu, skierowanych na moją osobę. Pobiegłam prosto do lazienek, które znajdowały się na końcu długiego korytarza. Bieglam i bieglam, ale coś mnie zatrzymało. Było to coś twardego, była to czyjaś kladka piersiowa. Nie wiedząc nawet do kogo należał ten umięśniony brzuch, wtulałam się w nigo. Po nie calej sekundzie nieznajomy oddał uścism. Staliśmy tak wtuleni w siebie przez kilka dobrych minut, kiedy nieznajomy poluzował objęcie, zadarłam głowę do góry, gdyż nie byłam zbyt wysoka. Popatrzyłam na twarz chłopaka, był szatynem, niezbyt duże, malinowe usta podkreślały jego dobrze zarysowane kości policzkowe. Oczy miał koloru zielonego.
- Co się stało?- uśmiechnął się zielonooki ocierając łzę spływającą, po moim zimnym policzku.
Cholera! Stoję przed nim w spodenkach i staniku sportowym! Brawo Ana!
- Zimno ci?- pytał przejęty tą sytuacją chłopak, którego imienia nie znałam.
- Nie, przepraszam...- odskoczylam od chłopaka, wyminelam go i pobieglam do łazienki.
Co to było?! Dlaczego go przytulalam?!
Wbieglam do jednej z pięciu kabin łazienki, usiadłam na niezbyt czystych kafelkach i płakałam, najzyczajniej w świecie płakałam. W mojej głowie krazylo tyle pytań na które nie znałam odpowiedzi. "Dlaczego ciagle kłócę się z matką?" "Dlaczego Tom wyjechał?" "Jak to możliwe, że mam bulinię?". Nie spodziewanie do toalety wszedł ktoś okropnie zdenerwowany. Wstałam z kafelek i spojrzalam przez dziurkę na klucz. To co zobaczyłam zaskoczyło mnie okropnie. Zaraz za tą osobą wbiegł jakiś niemniej zdenerwowany mężczyzna.
- Miałaś nie dopuścić do tego, aby się spotkali! Czemu nie posluchalas?! On jest niebezpieczny!- krzyczał chyba... Jack?! What?!
- Tak wiem... Ale nic jej przecież nie zrobił...- odpowiedziała przestraszona reakcją brata Clo.
- No kurwa! Ale mógł zrobić! Typowa blondynka... Nie potrafisz...- nie dokończył wypowiedzi.
Szlag!
Niechcący ruszlam nogą kosz stojący obok muszli.
- Ktoś tam jest!- krzyknął wskazując palcem na drzwi kabiny w ktorej sie znajdowalam.
Cdn...
Hej miesiaczki. Jak mam nazwać tajemniczego nieznajomego? Jak myślicie o kim mówi Jack? Piszcie w komentarzach. Następny rozdział jutro. Będzie dedykowany tym którzy to czytają. Pozdrawiam, całuję i życzę miłego wieczorku :*
CZYTASZ
Another||Inna
Teen FictionGłówną bohaterką tego opowiadania jest 16-letnia, szarooka i czarnowłosa Ana Rose. W poprzedniej szkole miala miano "bad girl" z której ja wyrzucili za jej naganne wybryki.Była taka od kąd pamiętała. Nie wiedziała kim i nie chciala wiedzieć kim jes...