~ Rozdział 29 ~

141 13 1
                                    

PAPLANINKA POD ROZDZIAŁEM :**

Nagle moje nogi nie wytrzymały, lecz na całe szczęście nie poczulam pod sobą zimnego oraz twardego betonu, ale ciepłe i silne ramiona Nick'a. Następnie widziałam tylko ciemność najprawdopodobniej zemdlałam, tylko dlaczego. Cios ze strony Tom'a był silny, owszem, ale czy aż tak? Ten cios bardziej bolał mnie emocjonalnie, niż fizycznie...

Ocknelam się leżąc na twardym jak kamień, łóżku szpitalnym.

Ugh. Jak ja nienawidzę szpitali...

Obok mnie biegalo kilka pielęgniarek, jak to w szpitalu. Podłączona byłam do wielu urządzeń, które po odzyskaniu przytomności odpięto od mojego ciała. Ku mojemu NIE zdziwieniu był ze mną Nick.

Kim jest ten człowiek i czego ode mnie chce?

... Który rozmawiał z (chyba) z moim lekarzem. Podsluchalam fragment tej rozmowy.-

- Może mi Pan łaskawie powiedzieć dlaczego An zemdlała?- mówił dobrze znany mi męski głos.

- Pańska dziewczyna...

Łoooot?! Jaka dziewczyna do kurwy nędzy?!

- Przyjaciółka.- poprawił go Nick.

-... Przyjaciółka.- powtórzył.- Straciła przytomność na skutek silnego uderzenia.

- To coś poważnego?

- Nie, na szczęście nie. Miała sporo szczęścia, ponieważ gdyby upadła na beton, mogłoby sie to dla niej źle skończyć.

Nie słuchałam dalej, gdyż podeszła do łóżka na którym leżałam, pielęgniarka.

- Jak się czujemy?- zapytała rudowłosa, młoda kobieta.

- Dobrze, tylko trochę boli mnie głowa.- przerwałam na chwilę, lecz po sekundzie kontynuowałam.- kiedy będę mogła iść do domu?- zapytałam.

- Twój stan nie jest poważny, w zasadzie możesz poprosić doktora o wypis.- uśmiechnęła się kobieta.

- To swietnie- powiedziałam z entuzjazmem. Nie cierpię szpitali, nie mam zbyt miłych wspomnień z tego typu miejsc. Wstalam z lozka i poszłam w stronę nadal rozmawiajacych ze sobą dwóch mężczyzn.

- Jezu, An, ale mnie wystraszyłaś.- odezwał się Nick.

Nie zwróciłam uwagi na niego.

- Ta miła Pani powiedziała, że mogę iść do domu.- powiedziałam w stronę lekarza.

- Oh tak, oczywiście. Nie mam powodu, aby dalej Cię tu trzymać. Zaraz napiszę wypis.- uśmiechnął się starszy mężczyzna. Na sto procent był po pięćdziesiątce. Świadczyła o tym jego siwa czupryna.

Po dziesięciu minutach wypis był już gotowy, więc mogłam spokojnie wrócić do domu.

Wyszłam ze szpitala razem z Nick'em. Po dziesięciu minutach byliśmy na miejscu. Pożegnałam się, podziękowałam chłopakowi i udałam się na górę. Nie miałam na nic ochoty, marzyłam tylko o śnie i świętym spokoju, ale to nie było mi pisane, gdy byłam już przy drzwiach pokoju ktoś złapał mnie za ramię. Tym kimś okazał się Zach. A któż by inny... nie miałam zamiaru z nim rozmawiac, dlatego odepchnęłam chłopaka od siebie, lecz to nie poskutkowało.

- Gdzie byłaś?! I kim był ten chłopak z którym wróciłaś?!- zaczął krzyczeć. W jego oczach widziałam oczywiście złość, ale też troskę i miłość.

- Nie powinno Cię to interesować!- wrzasnęłam krótko i weszłam do pokoju.

Jak mogłam przewidzieć Zach poszedł za mną.

Another||InnaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz