2

83 13 5
                                    

Przyszłam do domu i rzuciłam się na swoje czarno-czerwone łóżko. Potrzebowałam snu. Długiego, przyjemnego snu, któremu nie mogę się oprzeć. Tak, tego mi było trzeba...

Wtedy, dostałam SMS-a od Homera:

Hej, kociaku. Słyszałem, że ktoś tu MNIE potrzebuje . Czekam na ciebie przed domem.

Wybiegłam tak szybko jak mogłam, nie zabierając ze sobą nic.
Homer wziął mnie za rękę i mocno pocałował.
Szliśmy w stronę jego domu, który był bardzo mały, ale za to cudowny.
Weszliśmy do kuchni i usiadłam na drewnianym krześle. Homer przygotował nam romantyczną kolację. Na stole zagościło czerwone wino, świece, śliczny obrus...

Zjedliśmy i poszłam do jego pokoju. Homer poszedł za mną, niosąc do pokoju niespodziankę dla mnie. Była zapakowana w czerwone pudełko zawinięte białą kokardą.

- To dla ciebie Ella - powiedział namiętnie Homer, kładąc pudełeczko na moje dłonie. - ale na razie to ja zajmę się tobą - powiedział to i powoli położył mnie na łóżku. Pochylił się nade mną i namiętnie pocałował moje naturalne, czerwono-różowe usta. Odwzajemniłam pocałunek. Nie wiadomo kiedy, automatycznie rozpięłam mu koszulę.
Homer zaczął zdejmować mi bluzkę...

- Elka! Ubieraj się, bo za godzinę jedziemy do cioci Hanny! - krzyknęła moja mama. Musiała teraz?! Jeszcze nie dowiedziałam się co było tą niespodzianką!

- Osz... - burknęłam pod nosem, uświadamiając sobie, że moja matka zlikwidowała, naruszyła, rozmazała mój najpiękniekszy sen w moim życiu...

Zeszłam do łazienki. Otworzyłam drzwi trzymając w lewej ręce moje ulubiome rurki i bokserkę w serduszka.

Położyłam ubrania na półce i spojrzałam w lustro.
Widzę piegowatą dziewczynę w naturalnych rudych włosach. Ma lekko zaczerwienione policzki i jasną skórę. Jej oczy są cudownie błękitne.

Wzięłam tusz do rzęs i lekko pomalowałam sobie oczy. Nic więcej.
Lubię wyglądać naturalnie. Przez moją naturę jestem wyjątkowa, jedyna w swoim rodzaju.

Ubrałam się i zeszłam do kuchni. Na dole czekała mama.

- No pośpiesz się Ella! - krzyknęła mama, ubierająca buty - Wiesz, że będzię Angela z Michaelem?

- To super, mamo - powiedziałam udając zainteresowaną - a po co tam jedziemy?

- Ciocia Hanna ma 50-te urodziny! Zrobiłam tort... O właśnie, wyciągnij go, jest w lodówce! Musimy go zabrać! - moja mama pracuje w cukierni. Ma własną firmę i bardzo ją lubi. To właśnie w cukierni, tej cukierni poznała tatę. On też tam pracuje. Spędzają ze sobą tyle czasu... Są razem ZAWSZE... Tylko dzisiaj tato musiał pojechać na wystawę tortów. Jest w jury.

Wsiadłam do samochodu i ruszszyłyśmy do sąsiedniego miasta.
Jechałyśmy przez centrum, potem skręciłyśmy na obwodnicę. Za parę minut wjechaliśmy na drogę prowadzącą przez las.

Podróż trwała 15 minut.

Zaparkowałyśmy przez domem ciotki Hanny. Wzięłam tort a mama kwiaty. Zadzwoniłam.

Ciocia otworzyła drzwi a na mojej twarzy pojawił się wymuszony uśmiech.

- Wszystkiego najlepszego ciociu! - złożyłam życzenia całującej mnie cioci.

- Wchodźcie i nie zdejmujcie butów! - powiedziała jak zawsze.

Weszliśmy do środka. Przy stole siedzieli Angela i Michael. Przywitałam się i usiadłam.

Nie było dużo osób, ciocia nie lubi tłumów. Dużo rozmawialiśmy, ale potem odłączyłam się od tej konferencji.

Zaczęłam grzebać w telefonie, gdy dostałam SMS-a od Lotty:

Hejka! Chciałabym cię zaprosić na moją 18- tkę! Wpadniesz? To będzie w piątek. Mam nadzieję, że tak! Odpisz a potem zgadamy się z godziną.

Oczywiście!
Xoxo

Po kolacji u cioci Hanny pojechaliśmy do domu.
Gdy wróciliśmy, padłam na łóżko i marzyłam aby sen o Homerze się powtórzył...

On Czy On? | H.S. ~zawieszoneOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz