11

41 11 7
                                    

- Wiesz, może jednak wezmę tą czerwoną sukienkę? - Zapytałam niezdecydowana Lotty.

Miałam na sobie czarną krótką sukienkę z koronką na biuście. Jest to moja ulubiona sukienka. Do tego miałam ciemne baletki na lekkim obcasie. Nigdy nie ubieram szpilek czy koturn. Może, jak są niskie. Bardzo nie lubię chodzić na wysokich obcasach. Czuję się wtedy niekomfortowo.

- Nic ze sobą nie zmieniaj. Wyglądasz cudownie, kochana. Tylko... Zrób coś z tymi włosami.

- Wiesz... Chyba zostawię je rozpuszczone. Troszkę je tylko nakręcę lokówką. A właśnie, mogę pożyczyć Twoją?

- Jasne - odpowiedziała Lotta wpinając szpilki do swojego idealnego koka.

Wygrzebałam z torby Lotty lokówkę i podłączyłam ją do prądu. Wtedy przypomniałam sobie o tych dziewczynach, które siedziały na lotnisku. Czy to co mówiły, jest powiązane z dzisiejszym koncertem? Nie wiem nawet o czym dokładnie rozmawiały. Dobra, nie będę tyle rozmyślać.

Po nakręceniu loków usiałam przy minibarku w naszej kuchni. Zostało tylko 35 minut do wyjścia.

- Już jesteś gotowa? Może już chodźmy? - zapytałam zniecierpliwiona.

- Już, już - odpowiedziała i ubrała swoje jasne koturny.

Po paru minutach w końcu wyszłyśmy. Zamknęłam drzwi i poszłyśmy wzdłuż długiego korytarza. Zjechałyśmy windą na parter i oddałyśmy klucz do recepcji.
Wyszłyśmy z budynku i skierowałyśmy się w stronę słynnej areny O2. Podobno jest bardzo duża. O Jezu... Nie mogę się doczekać! To już za parę minut!

***

- Dziękuję, życzymy miłej zabawy - uśmiechnął się bileciarz i otworzył nam drzwi do wejścia. Ja poszłam przodem.

- O mój Boże! - zapiszczałam głośno jak tylko mogłam. Ta sala była ogromna! A na scenie... Yh, na razie nie było nikogo. Usiadłyśmy z Lottą na naszym miejscu w 5 rzędzie. To bardzo blisko.

- Nie jesteśmy za wcześnie? - zapytałam, czując się skrępowana, bo na sali siedzimy tulko my i jakieś dwie dziew... To te same dziewczyny co na lotnisku.

- Nie, o patrz już idzie więcej dziewczyn.

No tak, teraz do sali zaczęły pchać się psychofanki i na ogół zwykłe dziewczyny.

- Patrz, coś się dzieje! - Krzyknęła do mnie Lotta. Na scenie pojawił się Louis i Niall. Zaczęli coś mówić, ale nic nie było słychać, bo za nami, przed nami i obok nas każda z dziewczyn piszczała.

Kiedy wszyscy się uspokoili Louis znów zaczął mówić:

- Dobra, wszystke utalentowane dziewczyny, oczywiście te śpiewające, zapraszamy na casting do naszego nowego teledysku w którym trzeba będzie też trochę pośpiewać. Planujemy też z dziewczynami z teledysku wystąpić na koncerie w Berlinie. Casting odbędzie się po koncercie w auli pod sceną. Zapraszamy! - powiedział i zszedł ze sceny. O Boże, co mnie dzisiaj jeszcze spotka?

- Słyszałaś? Lotta? Idziemy? - zapytałam, bo nie wiem jakie ma zamiary. Przecież to dzięki niej i jej rodzicom tu jestem.

- I ty się jeszcze pytasz? No drugiej takiej okazji nie będzie! - powiedziała a ja głęboko się uśmiechnęłam. W tym momencie na scenę weszli już zaczynając śpiewać ,, Best Song Ever". Harry, Liam, Louis, Niall, Zayn... Dookoła mnie słyszę tylko pisk i w przeciwieństwie cudowne głosy chłopaków.

- Nieźle co? - krzyczała mi do ucha Lotta, ale ja nie odpowiadałam tylko kiwałam głową, bo wolałam słuchać śpiewającego właśnie Harry'ego. To jest najbardziej niesamowite przeżycie jakiegokolwiek momentu.

To jest... To jest odlot...

On Czy On? | H.S. ~zawieszoneOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz