Untitled Part 21

8K 352 36
                                    


Cały dzień byłem przy niej. Trzymałem jej małą rączkę. Lekarze ciągle chcieli jej książeczkę zdrowia, ale nie miałem. Mieli jej rodzice, z którymi nie mamy kontaktu. Nie znałem numeru, nawet nigdy ich nie widziałem. Czułem się taki bezradny. Koło godziny 19:00 zacząłem chodzić od sali do sali. Raz u kumpla, raz u Weronisi. Oboje byli dla mnie bardzo ważni. Dopiero od 22:00 siedziałem tylko u Weroniki. Tak słodko wyglądała z zamkniętymi oczkami. Choć bardzo chciałem, żeby je otworzyła. Chodziłem do sklepu, przynosiłem wodę i serki. Nie wiedziałem, co z sobą robić. Nie mogłem na nią patrzeć, czułem wtedy, że leży tu tylko wyłącznie z mojej winy.
Miałem głowę na jej ręcę, kiedy właśnie poczułem, że ją poruszyła. Zerwałem się i stanąłem jak wryty. Miałem iskierki w oczach. Zbliżyłem się do niej.
W tej samej chwili otworzyła oczy i zacisnęła wargę.
-Adam, boli. - Jęknęła.
Trzymała się za brzuch, który nie wyglądał za dobrze. Nie wiem, co ona musiała czuć, wiem tylko, że bardzo cierpiała. Chciałem ją przytulić i nie puścić, ale bałem się, że za mocno ją ścisnę. Wtedy by za bardzo cierpiała. Jeszcze troszkę zahipnotyzowany siedziałem przy jej łóżku, gdy w pewnej chwili nie mogłem patrzeć na jej ból. Poszedłem do pielęgniarek, żeby dały jej coś znieczulającego. Nie chciałem, żeby się męczyła. Czekałem przed salą, bo nie chcieli mnie wpuścić. Ku mojemu zdziwieniu sala obok była otwarta, a wszystkie inne zamknięte. Co jeszcze bardziej mnie zdziwiło, że to była sala mojego kumpla. Szedłem powoli i po cichu. Nie chciałem, żeby ktoś mnie zauważył.
Podszedłem do uchylonych drzwi. Było słychać jakieś szmery. Najwidoczniej ktoś z kimś rozmawiał. Podchodziłem bliżej, a słowa osób zaczynały być wyraźniejsze. Nabierały sensu. Zorientowałem się, że mój kumpel z kimś rozmawia. Co mnie bardziej zaciekawiło. Już bliżej nie mogłem podejść. Nasłuchiwałem.
-Ej stary ! Co to miało być ? Nie taki był plan ! - Zaczął krzyczeć mój kumpel.
- Nic nie mogłem zrobić ! Dostałem cynka, że ustawka szybko się skończyła i musiałem uciekać. - Powiedziała obcy głos.
- Mogłeś wziąć ze sobą, a nie zostawiać ! Teraz wszystko może się wydać ! Co Ty człowieku najlepszego zrobiłeś !? - Jego głos zaczynał być coraz głośniejszy. Złość gotowała się w nim.
-Spokojnie. Nic się nie wyda. Będzie dobrze ! Ona nic nie pamięta ! - Obcy uspokajał mojego kolegę.
Gdy powiedział „Ona nic nie pamięta! „ Od razu pomyślałem o Weronice. Jeżeli to oni jej to zrobili ? Boże ! Nie chciałem nawet tak myśleć. Wytężyłem słuch.
-Adam coś podejrzewa ! To widać po nim ! Musimy uciekać, bo nas zabiję. - Mówił mój kolega.
-On jest za głupi na to ! Przecież pewnie nie raz w snach widział, jak jego loszka tańczy w klubie GoGo. Jeszcze go do tego pomysłu przekonamy. Ona ma takie ciało, że zarobimy fortunę. - Zaczął tłumaczyć nieznajomy.
Złość wrzała we mnie. Miałem ochotę wpaść do sali i ich zabić. Teraz wiem, że oni to zrobili. Nigdy nie pozwolę, żeby Weronika była dziwką ! Moje oczy zaczęły puchnąć ze złości. Chciałem już wejść do sali, kiedy pielęgniarka wyszła od Weroniki, a ten obcy w tej samej chwili chwycił za klamkę. Szybko stanąłem na nogi i pobiegłem do mojej kochanej.
Na szczęście wyglądała coraz lepiej. Siedziałem z nią jakieś dwie godzinki. Czekałem, żeby usnęła. Wychodząc z sali, przykryłem ją kołderką. Udałem się do stołówki szpitalnej, która zawsze była otwarta. Wszedłem niepostrzeżenie. Zabrałem to, co chciałem i ruszyłem w stronę znienawidzonej sali, gdzie leżał mój „kolega". Zanim wszedłem tam, rozejrzałem się. Nikogo w pobliżu nie było. Najciszej jak umiałem, wszedłem do sali. Leżał wygodnie w łóżku. Zamknąłem drzwi i odłączyłem mu kroplówki. Uderzyłem go z całej siły w gips, który miał na udzie. Z jękiem obudził się.
-O witaj, witaj. Jak się masz ? Nie boli cię coś przypadkiem ? - Zacząłem z ironią.
-Co Ty robisz !? Cholernie boli ! Co Ty w ogóle odwalasz? - Zaczął się buntować.
- Ładnie się twój kolega bawił z moją Weronisią ?! Co ? Teraz ja, pobawię się z Tobą ! - Wrzasnąłem i szybko ręką zatkałem sobie usta.
-O czym Ty do mnie mówisz ?! Adam ogarnij się ! -Zaczął podnosić głos.
Bardzo mi się to nie spodobało. Wziąłem kołdrę i wcisnąłem mu do ust. Zatkałem nos. Zacząłem go dusić. Po dwóch minutach zabawy stracił przytomność. Wtedy wyjąłem ze spodni nóż, który zawinąłem ze stołówki.
Szybkim i zdecydowanym ruchem wbiłem go w jego prawe płuco. Później dostał cios w środek głowy. Widząc, że jeszcze oddycha, wbiłem teraz narzędzie w lewe płuco. Obok stała jego torba z rzeczami. Wziąłem kilka z nich. Zacząłem zatykać krew, by nie plamiła prześcieradła. Gdy skończyłem, odłożyłem torbę i wyrzuciłem nóż za okno. Jego przykryłem delikatnie kołdrą i wyszedłem.
Poszedłem do łazienki umyć ręce. Spokojny i pełny uśmiechu poszedłem do Weronisi. Spokojnie spała. Wtuliłem się ponownie w jej dłoń i usnąłem.

Najpiękniejsza ŚMIERĆOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz