Untitled Part 23

6.8K 329 53
                                    


Gdy pistolet wystrzelił w moją stronę, widziałem niepewność w jej oczach. Miała skubana cel. Kula wyleciała z broni jak petarda i przeszyła mój brzuch na wylot. Upadłem na ziemie i nie wiedziałem, co wokół mnie się dzieje. Widziałem na przemian czarne i białe plamy. Trzymałem kurczowo brzuch, który niemiłosiernie bolał. Ból przeszywał mnie na wylot. Czułem, że umieram. Na moich rękach było pełno krwi. Gdy probowałem ucisnąć moją ranę, to krew wychodziła otworem na plecach. Leżałem w bezduchu. Nie mogłem wstać ani nic powiedzieć. Byłem spanikowany. Wzrokiem szukałem Weroniki, aby uzyskać od niej pomoc. Niestety ona zajęła się przeładowaniem amunicji. Nawet nie patrzyła na mnie. Panicznie szukałem telefonu, aby zadzwonić na pogotowanie i policje. Nie było go ! Cholerny nie fart ! Chciałem prosić Weronikę o pomoc, ale bałem się kolejnego strzału. Myślałem, że zaraz dostanę kulkę w głowę. Nie poznawałem jej, kim ona w tej chwili była !? Jej oczy były czarne, jakby się przeobrażała w jakiegoś potwora. Brzmi to bardzo absurdalnie, ale to tak wszystko wyglądało. Myślałem świadomie, pomimo tego cholernego bólu. Miałem dość tego, wolałem umrzeć niż tak się męczyć. Nagle bestia (Weronika) odwróciła się w moją stronę. Zatopiła spojrzenie w moją ranę. Wiedziałem, że to mój koniec. Przyklękła nad moim ciałem. Z jej ust leciała piana. Dyszała jak nie ludzkie stworzenie. Była żądna krwi. Skąd to wiedziałem ? To wszystko widać w oczach, które nie wyglądały normalnie. Złapała mnie gwałtownie za nadgarstki. Na szczęście miałem trochę siły w nich, ponieważ ból jeszcze tam nie dotarł. Odepchnąłem ją z całej siły. Uderzyła głową w kant stołu i była lekko otumaniona. Złość była wypisana na jej twarzy. Gdybym tego nie zrobił, to może by sobie mnie odpuściła. Tak to, teraz musi się za to zemścić. Podbiegła w moją stronę i wbiła swoje zęby w mój lewy nadgarstek. Drugą ręką starałem się odepchnąć ją, ale na marne. Jedną ręką za dużo nie mogłem zdziałać. Właśnie poczułem, jak przegryzła skórę. Teraz miała przewagę. Nie mogłem nic zrobić, byłem za słaby. W jej oczach zobaczyłem małe białe plamki niczym iskierki cieszące się na widok krwi. Parę minut siedziała przy mnie w bezruchu. Bałem się wykonać jakikolwiek ruch. Nie chciałem, żeby znowu coś mi się stało. Czekałem spokojnie, jeżeli tak można to nazwać. Z każdą chwilą oddychało mi się ciężej. Rana była nie do wytrzymania. Chciałem zemdleć, żeby jej już nie czuć. Rzuciłem wzrokiem na Weronikę. Na jej twarzy pojawił się złowieszczy uśmiech. Miałem ciarki na całych plecach. Nie chciałem nic mówić, żeby jej nie drażnić. Złapała mnie delikatnie za brzuch. Jej ręce zbliżały się do miejsca rany. Czułem się bardzo nie pewnie. Nie widziałem, co zrobi. Prawa ręka przykrywałem otwór, który wyrządziła kula. Ona delikatnie chciała mi ją zabrać. Nie sprzeciwiałem się. Podwinęła moją niebieską koszulkę, aby zobaczyć ranę dokładniej. Swoim rękawem wytarła częściowo krew. Z jej ust poleciało kilka kropel śliny, które idealnie wpadły w moją ranę. Poczułem pieczenie. Patrzyła na otwór jak na coś niesamowitego. Przejeżdżała palcem dookoła. W pewnej chwili poczułem ból nie do zniesienia. Włożyła jeden z palcy w ranę. Zaczęła wymachiwać nim w prawo i lewo dotykając moich narządów wewnętrznych. Krew zmieniła bieg, chciała wydostać się jamą ustną. Co nie pozwalało mi na normalne oddychanie. Jej uśmiech z kolejnymi sekundami się zwiększał. Bawiła się dobrze. Po krótkiej chwili poczułem jej drugi palec. Z następnymi sekundami zaczęła rozszerzać ranę. To było na pewno gorsze niż poród, chociaż go nie przeżyłem. Ból rozrywał mnie, zacząłem panicznie do niej krzyczeć, aby przestała. Jej palce zesztywniały, a wzrok skierowała na mnie. Widziała moją mękę wypisaną w wyrazie twarzy. Wyjęła palce z rany. Ja zacząłem się krztusić krwią, której było coraz więcej. Patrzyła na mnie zaciekawiona, jakby czekała na jakiś spektakularny moment. Ja męczyłem się z każdą chwilą. Złapałem ją za rękę mając nadzieje, że ma jakieś ludzkie bodźce i mi pomoże. Była dość zdezorientowana moim ruchem. W chwili później chwyciła moją dłoń i odrzuciła od siebie uderzając drugą ręką w mój brzuch. Potem już tylko siedziała i patrzyła, jak się wykańczam. To chyba było dla niej ciekawsze niż oglądanie telewizji.
Zacząłem tracić przytomność. Wiedziałem, że długo na tym świecie nie pobędę. Zamykałem oczy. Czułem, że odpływam. Niestety poczułem także na twarzy siarczyste uderzenie. Weronika nie chciała pozwolić mi na tak szybkie odejście.
Zdałem sobie sprawę z kim się zadaję. To nie była żadna mała dziewczyna i moja królewna, dla której zrobiłbym wszystko, tylko wredna żmija. To maszyna do zabijania! Teraz domyślam się za co siedziała w więzieniu. Dlaczego policja jej nie szukała, skoro była taką psychiczną osobą ? Bali się?
Nie wiedziałem, co się dzieje, bo w pewnej chwili uniosłem się. Weronika wzięła mnie za ręce i zaczęła, gdzieś mnie czołgać. Bałem się cholernie, wiedziałem, że to nie koniec mojej męki. Będzie się mną bawiła, póki nie zdechnę.

Najpiękniejsza ŚMIERĆOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz