A N D Y
Sobota. Dzień festiwalu, na którym ma wystąpić Black Veil Brides i na którym ma zjawić się "moja dziewczyna". Po tym koncercie mam miesiąc wolnego. Już od godziny przygotowujemy się z chłopakami do pracy. Uzgodniłem z Benem, że mogę im powiedzieć o ustawce i Raven. Oczywiście nie obyło się bez pogadanek pod tytułem "jesteś pewien, na co się godzisz?". Nie powiedziełem im tylko, dlaczego się zgodziłem i że miałem wybór; zgadzam się albo wylatujemy. Wtedy zasypaliby mnie słowami typu "nie musiałeś tego robić, znaleźlibyśmy nową wytwórnię", a tego nie chciałem. Nie chciałem ściagąć na nich poczucia winy, czy czegoś w tym stylu. Co do mnie, po trzech dniach już trochę przyzwyczaiłem i przekonałem się do myśli o posiadaniu dziewczyny na niby.
- CC, Ash, Andy, Jake, Jinxx, za dwie minuty wchodzicie na scenę! - krzyknął ktoś.
Przeczesałem włosy dłonią, wypiłem trochę wody i podszedłem blisko sceny, tymczasem Ashley, Jake i Jinxx chwycili swoje gitary. Trzy, dwa, jeden. Wbiegamy na scenę, zaczynając koncert od The Legacy. Fani szaleją, a ja po refrenie przestaję na chwilę śpiewać i zwracam mikrofon w ich stronę. Tradycyjnie przekręcam słowa na "we'll kick your asses with this guitars". Po zakończeniu piosenki szukam w tłumie Raven. W końcu po kilkudziesięciu sekundach znalazłem ją i puściłem jej oko, którego prawdopodobnie nie zauważyła. Wygląda podobnie jak ostatnio, kiedy się widzieliśmy. Jej włosy są takie jak ostatnio, makijaż też podobny, a ubrana jest w różowy top i czarne szorty z frędzlami.
- Tę piosenkę chciałbym zadedykować osobie, która w ostatnim czasie stała się dla mnie ważna. Rebel Love Song! - zawołałem do mikrofonu, a zaraz później rozbrzmiały pierwsze dźwięki tej piosenki.
###
- Dziękujemy wszystkim, miłego dnia! - krzyknąłem kilka piosenek później i razem z chłopakami zbiegliśmy ze sceny.
- Dobra robota! - pochwalił nas Ben i zwrócił się do mnie. - Andy, jak idzie?
- W porządku, podobała ci się dedykacja? Co mamy zrobić dalej? - zapytałem.
- Była okej, teraz pójdziecie na spacer po mieście. Pamiętaj, musisz być szczęśliwy i tak dalej. Skup się na tym co jest teraz i podtrzymuj rozmowę. Jasne? - nakazał, a ja skinąłem głową, chociaż miałem ochotę przewrócić oczami. - Ona tu zaraz przyjdzie.
I na słowa Bena Raven zjawiła się obok nas.
- Hej. - przywitała się ze mną.
- No cześć. Skoczymy na chwilę do mnie, a potem na jakiś spacer albo kolację, może być? - zapytałem. Wciąż byłem naładowany pozytywną energią po występie, ale też lekko zmęczony i przede wszystkim spocony, potrzebowałem prysznica. Raven przytaknęła mi i kiedy już zebrałem wszystkie swoje rzeczy oraz pożegnałem się z zespołem i resztą ekipy, poszliśmy do mojego Jeepa Commandera. Każde z nas zajęło swoje miejsce i zapięło się pasami. Zaraz po odpaleniu auta odezwałem się:
- I jak z przeprowadzką? Zaaklimatyzowałaś się już?
- Coraz lepiej, dom mam już prawie gotowy. Gorzej jest z orientacją w mieście. - odpowiedziała, bawiąc się swoimi dłońmi.
- Świetnie. To znaczy, mogę dzisiaj pokazać ci kilka ciekawych miejsc. - rzuciłem. To byłby dobry pomysł, bo wtedy zobaczyłoby nas dużo osób i moglibyśmy spędzić czas w ciekawy sposób.
- Naprawdę? Byłoby wspaniale! - odparła i spojrzawszy na mnie, posłała mi uśmiech. - Ale to nie będzie nic w stylu "hej, idziemy na wzgórze, które odwiedzam, kiedy czuję się zły i samotny. Jesteś pierwszą, którą tu przyprowadziłem!", prawda?
CZYTASZ
Faking it! [2016] | Andy Biersack
FanfictionRaven Blackley kilka miesięcy temu wygrała kolejną edycję amerykańskiego programu X-Factor. Teraz nagrywa swoją pierwszą płytę, a jak wiadomo - dla dobrej sprzedaży potrzeba promocji. Co może wypromować debiutantkę lepiej, niż sławny chłopak? Andy...