A N D Y
- Jesteś w domu? - usłyszałem stłumiony krzyk z dołu.
- Nie, zostawiam otwarte drzwi i wychodzę, bo czemu nie! - odkrzyknąłem i przewróciłem oczami. Kiedy usłyszałem kroki po schodach, szybko odrzuciłem na bok kołdrę, wstałem z łóżka i podbiegłem do szafy, by ubrać na siebie chociażby bokserki. Cóż, kiedy jestem sam w domu, lubię chodzić w samych skarpetkach. Tak jest wygodnie. Niestety, w tym samym momencie, w którym chwyciłem upragnioną część garderoby, mój gość nacisnął klamkę, otworzył drzwi i wsadził swoją głowę do mojej sypialni. - CC, kretynie! - jak szybko się pojawił i mnie zauważył (na szczęście udało mi się jakoś zakryć moją goliznę pierwszą lepszą koszulką), tak szybko wystawił głowę na zewnątrz, a ja w ekspresowym tempie się ubrałem. - Możesz wejść. Błagam, powiedz, że masz jakieś jedzenie. - jak na zawołanie zaburczało mi w brzuchu.
- Mam! - dość głośno powiedział Coma i wparował mi do pokoju z dużą reklamówką. - Moja mama u mnie była, przywiozła jedzenie specjalnie dla ciebie - och, tak. Ta kobieta kocha mnie jak własnego syna. - ale zapomniałem wziąć tego ze sobą. - jęknąłem przeciągle i zacząłem oczami wiercić dziurę w siatce przyjaciela, aż wreszcie postanowił mi odpowiedzieć, co w niej jest. - Aa, to? Kupiłem nam kurczaka na mieście.
- CC, przyjacielu, mówiłem już kiedyś, jak bardzo cię kocham? - poczochrałem jego czarne włosy i lekko poklepałem go po twarzy. - Więc od dzisiaj kocham cię jeszcze dziesięć razy mocniej!
- Gdybyś mnie kochał, nie skazywałbyś mnie na ten okrutny widok, czyli twoją bladą dupę. - burknął.
- Doceń to, że się zakryłem i nie marudź. - pociągnąłem go za ramię do kuchni. Kurczaku, nadchodzę! - Poza tym mogłeś mnie uprzedzić, wtedy byłbym przygotowany i nie chodził nago. Dobra, nieważne - machnąłem ręką. - lepiej bierzmy się za to żarcie!
- Chyba właśnie wpadłeś na jedyny dobry pomysł przez całe twoje życie, jestem z ciebie dumny, frajerze. - CC poklepał mnie po ramieniu i zaczął odpakowywać nasze śniadanie z folii aluminiowej, następnie wyjął z szafki nad zlewem dwa talerze i nałożył nam obu odpowiednie porcje.
- Smacznego. - rzucił mi widelec, po czym usiadł i zabrał się za jedzenie.
- Dzięki, a ty się udław. - przewróciłem oczami i zawtórowałem mu.
- Ta, też cię kocham, młody. - rzucił z buzią pełną kurczaka.
- Jak pies je, to nie szczeka, Coma. - odpowiedziałem mu i skupiłem się już całkowicie na jedzeniu.
- No więc - zaczął, odkładając widelec na stół, kiedy już skończył konsumowanie posiłku. - jak się ma twój związek?
- Uhm... - pokiwałem głową, bo jeszcze kończyłem jedzenie. - świetnie, wszystko idzie po mojemu. - dokończyłem, kiedy ostatni kęs kurczaka powędrował do mojego żołądka.
- Cieszę się. - zaśmiał się Chris. - Okej, jedzenie zaliczone, a żeby tradycji stało się zadość, idziemy grać w jakieś gry?
- Jeszcze pytasz? - prawie pisnąłem. - Kto pierwszy na kanapie, ten wybiera grę! - rzuciłem się do biegu. Z kuchni do salonu nie było daleko, a ja miałem sporą przewagę nad kumplem. Już miałem przymierzać się do skoku na narożnik, ale CC pociągnął mnie za rękę i odepchnął na bok, a w następnej chwili był na mecie i wygrał wyścig. - Ty chuju, oszukiwałeś!
- No i? Ja byłem pierwszy, ja wybieram grę, piesku. Gramy w Fifę.
- Nie ma mowy, nie znoszę tej gry. Dzwonię do Jake'a! - zapowiedziałem i wyjąłem z kieszeni komórkę, a następnie wybrałem numer kumpla. Po kilku sygnałach odebrał, a ja podziękowałem mu za to w duchu. - Halo? Pitts, co robisz?
CZYTASZ
Faking it! [2016] | Andy Biersack
FanfictionRaven Blackley kilka miesięcy temu wygrała kolejną edycję amerykańskiego programu X-Factor. Teraz nagrywa swoją pierwszą płytę, a jak wiadomo - dla dobrej sprzedaży potrzeba promocji. Co może wypromować debiutantkę lepiej, niż sławny chłopak? Andy...