21

2K 134 48
                                    

R A V E N

- Dokąd teraz jedziemy? - zapytałam, patrząc na Andy'ego.

- Niespodzianka. - odpowiedział i zdjął rękę ze skrzyni biegów, by umieścić ją na moim kolanie.

Westchnęłam cicho i skupiłam się na muzyce lecącej w radiu oraz obserwowaniu drogi, którą jedziemy. Nawet nie było na co patrzeć, bo przed nami widniała jezdnia, wąskie pobocze i las po obu stronach ulicy. Mimo wszystko nie nudziłam się - Andy, nasza wycieczka i kilka innych rzeczy zajmowały moje myśli.

- A teraz na naszej stacji... Raven Blackley z nowym hitem Sirens! - niski męski głos pochodzący z głośników wyrwał mnie z zamyślenia. Po kilku sekundach usłyszałam pierwsze dźwięki mojej niedawno wydanej piosenki.

- Kogo moje uszy słyszą. - rozpromienił się Andrew. - Widzisz, już podbijasz stacje radiowe, a martwiłaś się, że twoja nowa muzyka nie przejdzie.

- Nie podbijam, pierwszy raz to gdziekolwiek słyszę. - powiedziałam i złączyłam nasze dłonie.

- Ciekawe, bo ja słyszałem tę piosenkę co najmniej siedem razy w tym tygodniu, a jest dopiero wtorek. Mówię ci, twoja płyta zostanie przyjęta cholernie dobrze. A tak swoją drogą, jak się czujesz z tym, że za półtora tygodnia wydajesz swój pierwszy album? - spojrzał na mnie.

- Hm... dziwnie. To wszystko wydaje się być takie nierealne, zbyt piękne, by było prawdziwe. Wiesz, o co mi chodzi?

- Wiem, miałem podobnie przed wydaniem We Stitch These Wounds. - powiedział i skręcił dość gwałtownie w lewo. - Dwie minuty i będziemy na miejscu. - poinformował mnie Biersack.

- Co będziemy robić w lesie?

- Jak to co? Przecież przedstawiłem ci mój plan rano. Mam zamiar cię zgwałcić, zabić i zakopać, pamiętasz?

- Faktycznie, wypadło mi z głowy. To będzie świetny wieczór! - pisnęłam entuzjastycznie.

- Masz rację! Możesz się już zacząć rozglądać za drzewem, pod którym chcesz być zakopana, a ja w tym czasie wezmę z auta potrzebne rzeczy. - skinęłam głową i wysiadłam z samochodu. Andy zrobił to samo, a następnie podszedł do bagażnika i zaczął tam czegoś szukać. - Mam wszystko, chodźmy! - powiedział z radością w głosie i podszedł do mnie z dużym plecakiem.

- A daleko jeszcze? - zapytałam, złączając nasze dłonie.

- Maksymalnie dziesięć minut drogi, która w sumie nie jest zbyt przyjemna, ale będzie warto, mówię ci.

- Okej, wierzę ci na słowo. - powiedziałam i uśmiechnęłam się pod nosem.

Jestem szczęśliwa.



- No więc ja to widzę tak: wydam jeszcze kilka płyt z zespołem, ale na tyle dobrych, żeby nasz zespół stał się legendą, ty wydasz kilka płyt i osiągniesz równie wielki sukces, a później, może jak już osiągniemy to, co chcemy osiągnąć i będziemy koło trzydziestki, po prostu rzucimy to wszytko w cholerę, wyjedziemy na długie wakacje, później weźmiemy ślub i dorobimy się bardzo fajnych, zapewne utalentowanych muzycznie i piekielnie gorących dzieci, co o tym myślisz? - zapytał Andy leżący na moich kolanach.

Od kilkudziesięciu minut siedzimy na małej polance w środku lasu i robimy coś na wzór pikniku, ale jednak to nie do końca jest piknik. Dlaczego? Bo wybitnie mądry Andrew Biersack zapomniał wziąć ze sobą jedzenia.

- Jesteś dobry w robieniu planów... - zaczęłam, ale mi przerwał.

- Nie tylko w tym jestem dobry. - uśmiechnął się łobuzersko.

Faking it! [2016] | Andy BiersackOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz