25

1.5K 109 43
                                    

R A V E N

Nadeszła sobota, a wraz z nią impreza z okazji wydania mojej debiutanckiej płyty. Phil zadbał o wszystko, a moją rolą jest tylko naszykowanie się do tego (co mają zrobić za mnie zatrudnione do tego specjalistki), pójście tam, udawanie tego, jaka to ja szczęśliwa jestem i pozowanie reporterom do zdjęć. Wydawałoby się to zadaniem całkiem nietrudnym, jednak moja aktualna sytuacja wciąż mnie dobija i wciąż czuję się jak wrak.

Miałam około półtora tygodnia, by oswoić się z myślą, że to koniec pomiędzy mną a Andym. Dziesięć dni to względnie dużo czasu, ale nie, jeśli spędzasz z kimś całe dnie przez prawie pięć miesięcy, a później tak nagle to się kończy. Za bardzo przyzwyczaiłam się do jego codziennej obecności przy mnie, do jego głosu, śmiechu, głupich żartów, strzelania fochów, kiedy nazywałam go uroczym, ciągłego dotykania mnie i nawyku przeczesywania palcami grzywki co pięć sekund. I za bardzo to pokochałam.
Dobrze, Raven, daj już spokój.

Mylisz się, nie jestem zakochany w Raven.

Słowa Biersacka odbiły się w mojej głowie jak echo. To te słowa, które sprawiły, że moje serce się rozpadło i te same, które najbardziej mnie zabolały. Tyle razy powtarzał mi swoje fałszywe "kocham cię", a ja głupia w wierzyłam w każde jego kłamstwo. Jak mogłam nie zauważyć? Trzeba przyznać, że idealnie odegrał swoją rolę. Szkoda, że nie mogę się z tym pogodzić i żyć dalej.

Dochodziła godzina czternasta, co mnie zdziwiło, bo kiedy ostatni raz sprawdzałam godzinę, była dziewiąta. Kolejne godziny spędzone na myśleniu o Andym i "co byłoby, gdyby...", pomińmy to, jak bardzo bezsensowne to jest.  Ale co ja mogę poradzić na to, jak bardzo tęsknię?

To wszystko miało skończyć się inaczej. Teraz powinnam przygotowywać się do przyjęcia, a obok powinien siedzieć marudzący Andy i mówić o tym, że kocha moje łóżko. Mieliśmy być szczęśliwi, zakochani i zadowoleni.  Dzisiejszy wieczór miał być takim wyjątkowym dla nas dniem, a my mieliśmy idealnie spędzać ostatnie dni razem. Później miały się zacząć nieidealne tygodnie, pełne komplikacji i utrudnień, bo trasa koncertowa i nagrywanie płyty, ale wciąż bylibyśmy ze sobą szczęśliwi. Mieliśmy też mieć super fajne i gorące dzieci, tymczasem co? Od prawie dwóch tygodni nie mogę spać, jeść, normalnie funkcjonować ani skupić się na czymś, co nie jest Biersackiem. I staram się pozbierać wszystkie kawałki mojego serca do kupy, ale robię to bezskutecznie.

Gdybym miała porównać Andy'ego, a może raczej nasz związek, do czegoś, byłby to ogień. Niby taki piękny, daje ciepło i coś w rodzaju poczucia bezpieczeństwa, ale kiedy straci się nad nim kontrolę - pozostawia po sobie wielkie zniszczenia. To głupie porównanie, ale ma w sobie dużo prawdy. I jest też z tym związane to, że w wieku przedszkolnym uwielbiałam patrzeć na płomyki, aż w końcu się oparzyłam. Prawie tak, jak to było z niebieskookim.

Dobrym pomysłem byłoby zostawić te myśli w domu i udać się do umówionej wcześniej kosmetyczki oraz fryzjera, ale chyba wszyscy wiemy, że nie dam rady tego zrobić. Może chociaż spróbuję udawać, że wszystko jest w porządku? Najpewniej nikt mi w to nie uwierzy. Czemu? Mój wygląd mówi sam za siebie; przez stanowczo zbyt małe ilości snu moje oczy są podkrążone, a przez brak apetytu i żywienie się niemal samymi lodami przez ostatnie półtora tygodnia obojczyki zrobiły się bardziej wystające, to samo kości biodrowe. Nie można tego nie zauważyć, a co gorsza nie mogę tego ukryć.

Cóż, bez względu na to, jak się czuję, nie mogę pozostać w domu do końca życia - co najchętniej bym zrobiła - i muszę stawić czoła dzisiejszemu wieczorowi, ludziom, reporterom i życiu.



Równo o osiemnastej czterdzieści wsiadłam do samochodu Phila. Wcześniej umówiliśmy się, że pojedziemy tam razem, bo w końcu to on mnie reprezentuje i takie tam.

Faking it! [2016] | Andy BiersackOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz