Blurryface nie był tylko wymyśloną przeze mnie postacią. Blurryface siedział we mnie i mną rządził. Miał swoje prawa, a ja nigdy nie mogłem się mu sprzeciwić tylko mu ulegałem. Miał chyba za dużą władzę nade mną, ale i tak nigdy go z siebie nie wyrzucę. Blurryface jest częścią mnie. Nie jest mną, ale jest częścią mnie. Częścią, która niszczy Tylera. Tylera, który zamienia się w Blurryface'a. - z pamiętnika Tylera
~Josh~
- Kim on był? - spytała dziewczyna, nie tracąc ze mną ani na chwilę kontaktu wzrokowego. Wydawało mi się, jakby Lisa w ogóle nie mrugała. Patrzyła się na mnie tak, jakby chciała swoim wzrokiem wywiercić dziurę w moim ciele. To było dziwne.
- O czym ty mówisz? - odpowiedziałem pytaniem, próbując udawać, że nie wiem, o czym mówi. Wiedziałem doskonale, o czym mówiła Lisa, ale nie chciałem jej powiedzieć nic o Blurryfacie. Byłem pewien, że Tyler nie byłby z tego zadowolony. Tylko ja wiedziałem, kim była istota siedząca w jego umyśle. Blurryface był kimś więcej dla Tylera. Znaczył dla niego wiele, bo był jego częścią. Tylko ja miałem wstęp do jego "umysłu". Znałem Tylera, ale znałem też Blurryface'a. Niebezpiecznego, uwielbiającego kontrolę człowieka, siedzącego w ciele Tylera. Czasami odnosiłem nawet wrażenie, jakbym nie rozmawiał z Tylerem, tylko z Blurryface'm. Potrafiłem ich odróżnić, ale nigdy nie zrozumiałem tego fenomenu, jakim został obdarzony mój najlepszy przyjaciel.
- Kim on był? Blurryface. Kim był Blurryface? - spytała ponownie. Spuściłem wzrok. Zacząłem nerwowo splatać ze sobą palce rąk, unikając kontaktu wzrokowego z Lisą. Walczyłem sam ze sobą. Powiedzieć jej czy raczej tego nie robić? Tak naprawdę, nie miałem już nic do stracenia. Tyler nie żyje, więc Blurryface'a też już nie ma. Lisa to siostra Tylera. Ma prawo wiedzieć, jaki sekret skrywał jej brat.
- To jest długa historia. - zacząłem, wpatrując się w swoje dłonie.
- Chętnie jej posłucham, Josh. Mam dużo czasu. Chcę wiedzieć, o co chodziło mojemu bratu. Czy on miał jakieś problemy psychiczne? Szukał pomocy? Dlaczego ja o niczym nie wiedziałam?
Dziewczyna bombardowała mnie setkami pytań, ale na żadne nie byłem w stanie odpowiedzieć, a może po prostu nie chciałem tego robić. Musiałem opowiedzieć jej historię Tylera, ale chciałem to zrobić w taki sposób, jaki będę uważał za stosowny.
- Blurryface był postacią, która siedziała w Tylerze. Nie zrozumiesz tego, ale postaram ci się przynajmniej trochę z tego wyjaśnić. - zacząłem. - Tyler był Blurryface'm, ale Blurryface nie był Tylerem.
Opowiedziałem Lisie o tym, co działo się w życiu Tylera. Dziewczyna była zszokowana, ale rozumiałem to. Przez tyle lat nie miała pojęcia, kim tak naprawdę był Tyler. To prawda, że chłopak próbował się kontrolować przy rodzinie, aby Blurryface nie przejął całkowicie nad nim kontroli, ale ciężko mu to przychodziło. Podobno nigdy nie zdarzył mu się wybuch Blurryface'a przy nikim z rodziny, ale za to ja bardzo często mogłem obserwować to zjawisko. Sam uważałem, że Tyler nie malował swojej szyi i dłoni na czarno z własnej woli, ale wtedy właśnie Blurryface przejmował nam nim kontrolę i go do tego w pewnym stopniu zmuszał. Nigdy nie powiedziałem o swoich przypuszczeniach Tylerowi, bo nie chciałem, aby Blurryface to usłyszał i przejął nad nim kontrolę w stu procentach. Bałem się Blurryface'a. Był nieobliczalny. Tyler często mówił różne nieprzemyślane rzeczy, a ja wtedy wiedziałem, że nie panuje nad sobą. Słuchałem go, ale nie przywiązywałem za bardzo uwagi do wypowiadanych przez niego słów. Często Tyler mi mówił, że nie pamięta, co działo się dziesięć minut temu. Było to bardzo, ale to bardzo dziwne lecz z czasem do tego przywykłem i zrozumiałem to, że mój przyjaciel jest kimś więcej.
Lisa patrzyła się na mnie, kiedy jej o wszystkim mówiłem, a jej twarz wyrażała tysiąc emocji naraz. Czasem była zdziwiona, czasem zszokowana, a czasem przerażona. Rozumiałem, że naraz powiedziałem jej za dużo, ale skoro chciała znać prawdę, teraz już ją zna.
- Nie wierzę w to, co mówisz. - wyznała, kiedy skończyłem swoją dosyć długą przemowę.
- W takim razie lepiej w to uwierz. Sama wiesz, że nigdy bym cię nie okłamał. W szczególności, jeśli chodzi o osobę, którą oboje bardzo kochaliśmy.
Lisa wstała i zaczęła chodzić w kółko. Denerwowała się. Nie rozumiała niczego. Bała się.
- Czy Tyler cierpiał? - spytała, stając przede mną. Nie rozumiałem jej pytania. Dlaczego on miał cierpieć?
- Przez Blurryface'a?
- Tak. Chodzi mi właśnie o niego. - powiedziała.
Spojrzałem się w oczy Lisy. Wydawało mi się, jakby za chwilę dziewczyna miała się rozpłakać. Ona naprawdę bardzo mocno kochała Tylera. Nie wiedziałem, czy kochała go tak bardzo jak ja go kochałem, ale byłem pewien, że Tyler był dla niej całym światem, a nie tylko starszym bratem.
- Tyler walczył z Blurryface'm, ale ten nigdy nie dał mu wygrać. On był siłą nadprzyrodzoną. Wiem, że wydaje ci się to nienormalne, ale takie właśnie były realia Tylera. Mimo wszystko, Tyler pozostał sobą. Aż do końca. - powiedziałem, po czym głos mi się załamał. Nie chciałem płakać. Musiałem być silny. Trudno jednak było mi być silnym, kiedy straciłem osobę, na której najbardziej mi zależało. Nasza przyjaźń była czymś, czego nie da się opisać słowami. Cieszę cię, że poznałem tak wspaniałego człowieka, jakim był Tyler. Bez niego nie wiedziałbym, czy jest prawdziwe piękne życia, a on mi to wszystko właśnie pokazał. Czasami miałem wrażenie, że w naszej przyjaźni była jeszcze trzecia osoba, którą był Blurryface, ale mimo to nie miałem oporów, aby mówić Tylerowi o wszystkim.
- Dlaczego ja o tym nie wiedziałam? - spytała dziewczyna. Lisa płakała. - Mogłam mu pomóc. On potrzebował pomocy, Josh! Dlaczego ty mu nie pomogłeś? Może to właśnie Blurryface zabił Tylera? - spytała.
Nie, to było wykluczone. Blurryface żył dzięki ciele Tylera, więc zabijanie go wydawało mi się być bezsensowne.
- On nie chciał pomocy, Lisa. Zrozum to, proszę. Tyler chciał to ukryć przed tobą, ale mi to powiedział. Wiele razy widziałem na własne oczy Blurryface'a, ale nigdy nie były to normalne spotkania. Nie chciałabyś tego doświadczyć, uwierz mi. Tyler żył normalnie, a Blurryface był tylko jego częścią. I tak ta rozmowa już niczego nie zmieni. - odparłem, odwracając od niej wzrok. Walczyłem z tym, aby się nie rozpłakać, choć przychodziło mi to z trudem.
- Nie wierzę w to, że on mi nic nie powiedział. Myślałam, że on mnie kocha. - powiedziała.
Lisa usiadła na fotelu. Dziewczyna schowała twarz w dłonie, kryjąc przede mną łzy.
Podszedłem do niej i kucnąłem przed nią. Złapałem ją za rękę, chcąc, aby spojrzała mi się w oczy. Kiedy już mi się to udało, chwyciłem obie dłonie Lisy i je pocałowałem. Wiedziałam, że ona tak samo jak ja walczyła z tym, aby się nie zabić. Dobrze, że mieliśmy siebie nawzajem, bo przynajmniej trzymaliśmy się przy życiu. Nie miałem pojęcia, jak długo to potrwa, ale i tak byłem pewien tego, że już niedługo dołączymy do Tylera, gdziekolwiek ten jest.
- Tyler bardzo cię kochał, Liso. Nie możesz myśleć inaczej. Byłaś dla niego całym światem. - zapewniałem ją.
- Nie wiem, co mam myśleć, Josh. Zgubiłam się. - wyznała, patrząc mi się w oczy.
Nie miałem pojęcia, jak ją pocieszyć. Sam też nie byłem w najlepszym stanie, więc pocieszanie jej wydawało mi się być kompletnie bezsensowne.
- Musimy się z tym pogodzić. Nie przywrócimy życia Tylerowi. - odparłem. Było mi trudno to powiedzieć, ale przecież właśnie taka była prawda.
- Nie! On nie umarł! On żyje! To Blurryface umarł! Nie Tyler! - krzyknęła, po czym gwałtownie wstała i wybiegła z mojego domu, zatrzaskując za sobą drzwi. Chciałem za nią pobiec, ale nie mogłem tego zrobić, ponieważ miałem chorą nogę. Pozostało mi tylko wierzyć w to, że Lisa nie zrobi nic głupiego, bo wtedy miałbym podwójne poczucie winy, a póki co, nie umiałem uporać się z jedną stratą. Drugiej z pewnością bym nie zniósł.
CZYTASZ
Stressed Out ~ twenty øne piløts
FanfictionŚmierć Tylera wstrząsnęła jego najbliższymi, ale najbardziej odczuła to jego siostra, która kochała go ponad życie. Dziewczyna traci wiarę w siebie i chce iść w kroki swojego brata, chcąc odebrać sobie życie. Szczęście w nieszczęściu, obok dziewczy...