Muszę się upewnić, że On mnie dzisiaj nie zaatakuje

520 70 9
                                    

Może dziwnie to zabrzmi, ale od zawsze bałem się spać w nocy. Nie ważne, czy w nocy. W dzień też bałem się zasnąć.

Może w dzieciństwie oglądałem za dużo bajek, ale wątpię, aby to był powód, dla którego mój umysł oszalał. Myślałem, że pod moim łóżkiem kryją się demony, które tylko czekają na to, aż ja zasną, a one wtedy będą mogły zaatakować.

Często przegrywałem ze sobą i zasypiałem. Chyba dlatego dzisiaj mój umysł jest opętany, a ja codziennie muszę spać z niepokojem, aby się upewnić, że Blurryface dziś w nocy nie zrobi ze mnie jeszcze większego potwora, choć chyba jest już na to za późno. - z pamiętnika Tylera

~Josh~

Wróciłem do domu. Nie chciałem dzisiaj kontaktować się z Lisą. Pragnąłem zostać sam ze swoimi myślami dotyczącymi sensu życia (a raczej jego braku) i Tylera.

Każdego dnia tęskniłem za nim coraz bardziej, co potwornie bolało. Moje serca płakało non stop, a ja stawałem się wrakiem człowieka. Bez niego byłem nikim, a bycie nikim, uwierzcie mi na słowo, było gorsze niż cokolwiek. Gorsze niż śmierć Tylera.

W nocy chciałem spać, ale zazwyczaj przegrywałem ze swoją wolą i przez całą noc chodziłem po domu i śladów po Tylerze. Jakichkolwiek znaków. Czegokolwiek.

 Dziwiłem się sobie, że jeszcze się nie zabiłem. Gdyby nie Lisa, z pewnością bym umarł już dawno. Niestety, ale ona mnie trzymała przy życiu. Tylko ona.

Dzisiaj wyjątkowo udało mi się zasnąć. Może ta rozmowa z Tylerem na cmentarzu mi trochę pomogła? Być może mój umysł chociaż w pewnym stopniu się uspokoił, a serce przestało krwawić jak szalone?

Szczerze mówiąc, wolałbym dziś nie zasnąć. Dlaczego?

Dlatego, że śniło mi się coś potwornego.

Pamiętacie piosenkę "Heathens", którą Tyler dla mnie zostawił po swojej śmierci?

Śnił mi się dokładny scenariusz tej piosenki. Widziałem wszystko oczami wyobraźni, a najgorsze jest to, że czułem się w tym śnie jakbym walczył o jego życie. Życie Tylera, ale i Blurryface'a. Walczyłem, ale przegrałem. Przegrałem. Znów przegrałem.

Więzienie. Tak właśnie zaczął się ten sen.

Pilnie strzeżone więzienie, nie mam pojęcia gdzie. Wielkie więzienie, w którym byli ludzie chorzy umysłowo. W tym Tyler Joseph.

Tylera skazano za zabicie. Najciekawsze i najbardziej niezrozumiałe było dla mnie to, że skazano go na dożywocie za zabicie mnie. Josha Duna.

Oboje byliśmy za kratami. Tyler siedział w innej celi, oddalonej od mojej o kilka. Może pięć cel, w których siedzieli sami psychopaci. Obawiałem się najgorszego, ale występowałem tam tylko jako duch. Tyler nie mógł mnie dotknąć, nie mógł ze mną porozmawiać. Nie mógł zrobić nic.

Tyler w pewnej chwili wyszedł ze swojej celi. Kraty same się otworzyły, nie mam pojęcia jakim cudem to się stało, ale magia znów na zawsze pozostanie tajemnicą.

Tyler patrzył mi się w oczy, a ja patrzyłem się w jego oczy. Grałem na perkusji, która znajdowała się w mojej celi. Tak, to dopiero magia snów.

Nagle zniknąłem, a Tyler został sam. Nie dowierzał w to, co widział, a ja nie dowierzałem w to, co się dzieje.

Chłopak wrócił do celi, ale nie siedział tam długo. Znów pojawiłem się ja.

Stressed Out ~ twenty øne piløtsOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz