Rozdział 7

1.7K 124 11
                                    

Nie powiem, ale dziwne uczucie czułam w brzuchu patrząc na to, jak mój dziadek wspaniałe dogaduje się z Danielem. Byłam zazdrosna? Pytanie o kogo. Wzięłam swój kubek herbaty z zamiarem pójścia do swojego pokoju, jednak ktoś mi to uniemożliwił.
- Diana? Może chciałabyś udać się z nami na spacer? - zapytał mój kochany dziadek.
- Nie, dziękuje - odpowiedziałem.
- No nie. Rusz się w końcu, jest taka piękna pogoda - poprosił. Nie mogłam odmówić, ale myśl o spędzeniu godziny z chłopakiem przyprawiała mnie o ciarki. Spojrzałam na blondyna, patrzył na mnie z obojętnością. Aż mnie kuło w sercu. Chciałabym aby patrzył na mnie tak jak kiedyś, tymi swoimi niebieskimi oczami. Ups! Przyłapał mnie, jak intensywnie wpatrywałam się w jego każdy ruch. Lekko się uśmiechnął. Ja też musiałam.
- A jednak ktoś tu umie się uśmiechać - zaśmiał się, a ja trąciłam jego ramie. - To boli - zaczął udawać poszkodowanego.
- Chodź, bo dziadek już czeka -powiedziałam i wyszliśmy z domu. Na dworze padał śnieg i było strasznie zimno. Poprawiłam szalik, szliśmy w ciszy. Szedł tak blisko, aż czułam jego oddech na mojej szyi. Było to przyjemne uczucie, ale musiałam się odsunąć. Chłopak zawrócił mi w głowie, ale to musiało się skończyć. ON MA DZIEWCZYNĘ! HALO! Chciałam spojrzeć na niego ukradkiem, jednak dziadek mi to uniemożliwił. 

- No Daniel, to następny konkurs wygrany, co? 
- Oczywiście, nie ma innej opcji - zaśmiał się i spojrzał na mnie. 
Nasze spojrzenia się skrzyżowały. Zadrżałam. 
- Zimno ci? - zapytał z taką czułością.... Miałam ochotę się popłakać. 

- Nie - uśmiechnęłam się blado. 
Blondyn ściągnął kurtkę i nałożył na moje ramiona. 
- Tobie będzie zimno - zwróciłam uwagę. 

- Nie, jestem przyzwyczajony - uśmiechnął się. 
Po tych słowach zapadła cisza. Zachowywaliśmy się, jak jakieś małe dzieciaczki. Nastolatkowie, którzy raz się odpychają, a raz ciągną do siebie. Wiedziałam jedno. Potrzebuję go, ale niestety nie mogę go mieć. 

- A kiedy ślub? - zapytał dziadek. A ja zaskoczona, przeniosłam wzrok ze swoich butów na starszego mężczyznę. 
- Jeszcze nie wiemy... - powiedział blondyn, wyraźnie zmieszany. 

- Żenisz się?! - zapytałam, wyraźnie zaniepokojona. 
- To nie jest tak do końca pewne... 
- Aha. To gratulację! - powiedziałam i wróciłam do obserwowania butów. 

OH! Ta wiadomość, jeszcze bardziej utwierdziła mnie w przekonaniu, że nie mogę go mieć. 

Drogę powrotną przeszliśmy w ciszy. Wiem, że powinnam być silna, ale w tej chwili chciałam zniknąć. Jak najszybciej. Dziadek pożegnał się z Danielem, a ja jeszcze stałam na werandzie. Chłopak przyglądał mi się wyraźnie, sama nie wiem co chciałam w tym momencie zrobić. 

- Słuchaj Diana, wiem, że ostatnio nie było między nami dobrze, ale chciałem wszystko wyjaśnić, porozmawiać... 

- Rozmawialiśmy ostatnio - uśmiechnęłam się. - Wyjaśniliśmy sobie coś, tak? Łączą nas związki zawodowe i nie ma co poprawić. 

- Tak? Widzę przecież, że jesteś zazdrosna. 

- O kogo?! - udałam zaskoczoną. Mam cichą nadzieję, że mi się udało. 

- Przestań pieprzyć! 
- Daniel - uśmiechnęłam się. - Chyba już czas na ciebie. 

- Diana... 
Spojrzałam jeszcze na niego, chciałam już iść, ale niestety uniemożliwił mi to. Złapał mocno za nadgarstek i przyciągnął do siebie. Nasze twarze dzieliły milimetry. Miałam wrażenie, że zaraz się poddam i go pocałuję, ale na szczęście tak się nie stało. Wyrwałam się z jego uścisku. 

- Do widzenia Daniel - powiedziałam i weszłam do domu. 
Stał jeszcze chwilę i wpatrywał się w drzwi. 

Długo analizowałam to co zaszło dzisiaj między mną, a skoczkiem. Do tego NIGDY więcej nie dojdzie. 

NIGDY NIE MÓW NIGDY

Spójrz w górę, zobaczysz... MnieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz