Rozdział 4

1.9K 135 2
                                    

Dzień jak codzień. Postanowiłam, że zostanę w Norwegi, żeby pomóc mamie zajmować się dziadkiem. Wyszłam z domu, musiałam poszukać jakiejś nowej pracy, na razie dorywczej w jakiejś restauracji czy coś.
O nie! Znowu on. Wyszedł z domu. Czy ja zawsze muszę go spotykać. Coraz bardziej mnie to wkurza. Może mnie nie zauważy. Założyłam kaptur na głowę i spuściłam wzrok. Na nic.
- Cześć Diana! - krzyknął z drugiej strony.
Ja tylko pomachałam, nawet nie spojrzałam w jego stronę. Chciałam dać mu do zrozumienia, że nie mam ochoty na rozmowę. Dla niego pewnie byłam nikim, ale on dla mnie był naprawdę ważny, mimo że minęło tyle lat. To czułam to samo. To samo co kiedyś, kiedy mnie obejmował. Czułam to ciepło, ten zapach jego perfum, które mu kupowałam. Diana ogarnij się ok? Dogonił mnie. Ugh... Udałam, że nie słyszę jego oddechu. Złapał mnie za nadgarstek.
- Hej, unikasz mnie? - zapytał. Tak.
- Nie, po prostu się spieszę.
- A dokąd?
- A co cię to obchodzi? - wyswobodziłam się z jego uścisku.
Nie czekając na jego reakcję, odwróciłam się na pięcie i pośpieszyłam w stronę miasta. Zostawiłam go w małym osłupieniu.
Pierwsza restauracja przede mną. Weszłam do lokalu. Za barem stała drobna dziewczyna z blond kucykiem na głowie.
- Dzień dobry - przywitałam się. - Jest może kierownik?
- Chodź za mną - powiedziała. Posłusznie szłam za dziewczyną. Weszłyśmy do dużego gabinetu.
- Tutaj pani przyszła - powiedziała do również blond włosej kobiety. Pewnie kierowniczki.
- Dziękuję Sandra.
Dziewczyna wyszła z pomieszczenia.
- Pani w jakiej sprawie? - zapytała. Stwarzała wrażenie miłej kobiety po czterdziestce.
- Szukam pracy - podałam jej swoje CV.
Zerknęła szybko.
- Studiujesz psychologie?
- Tak - uśmiechnęłam się promiennie.
- Myślę, że komuś innemu będziesz bardziej potrzebna - sięgnęła za telefon i wybrała numer.
- Cześć Alex, szukacie jeszcze psychologa? - zapytała. - Bo mam tutaj panią, która była stażystką w kadrze polski - dodała. Czekała chwile na odpowiedz. - To co przyjedziesz? Czy ją przywieźć? Dobra, dzięki.
Zakończyła połączenie.
- Mam dla ciebie posadę w kadrze Norwegii zobaczymy czy się sprawdzisz. Zawiozę cie pod skocznie, bo mają teraz trening.
Wstała i wyszła zanim zdążyłam cokolwiek powiedzieć. Siedziałam obok niej w samochodzie. Na skocznie nie było tak daleko. Widziałam pełno skoczków. Miałam nadzieje, że nie spotkam tego jednego. Po raz kolejny zarzuciłam kaptur na siebie. Dostrzegłam trenera norweskiej kadry. Rozmawiał z jakimś facetem bodajże fizjoterapeutą. Dołączyłyśmy do tej dwójki.
- To właśnie Diana - przedstawiła mnie kobieta.
Podałam rękę mężczyźnie. Uśmiechnął się. Jest plus.
- Jestem Alexander.
- Miło mi - odezwałam się.
Kobieta podała mu CV. Przyglądał się mu dość długo i pokiwał głową.
- Widzę, że masz doświadczenie.
- Maleńkie.
Dalej nie odrywał wzroku od kartki. A ja patrzyłam jak się uśmiecha. Podszedł do niego, któryś ze skoczków. Przybili sobie piątkę. I wtedy spojrzałam na niego.
- Dobra robota Daniel.
Chyba nie słuchał Alexa, ciągle patrzył na mnie.
- Diana - powiedział cicho.
Trener spojrzał na nas ze zdziwieniem.
- Wy się znacie? - zapytał.
- Jesteśmy sąsiadami - powiedziałam szybko i spuściłam wzrok ze skoczka.
- To teraz będziecie partnerami w pracy - powiedział z dumą i wręczył mi CV. - Witamy w sztabie! - dodał.
Zdziwienie Daniela było bardzo zabawne. A ja? Ja sama nie wiedziałam czy mam się cieszyć, że dostałam dobrą pracę czy płakać, że na codzień będę musiała z nim przebywać...

Spójrz w górę, zobaczysz... MnieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz