Rozdział 19

1.7K 100 9
                                    




- Hej, gdzie twój narzeczony? - zapytała mama.
- Zaraz powinien być - spojrzałam na ekran swojego telefonu.

Nagle ktoś wpadł z impetem do domu. Już wiedziałam, że to był właśnie skoczek  i prawdopodobnie udało mu się namówić mamę. Złapałam się za głowę, a moja mama spojrzała na niego nic nie rozumiejąc.
- Przepraszam, ale muszę o coś panią spytać - powiedział próbując złapać oddech.
- Moja córka jest za młoda na małżeństwo - powiedziała, a teraz chłopak spojrzał na nią zdziwiony. Machnęłam ręką, żeby odpuścił.
- No więc, chciałbym zaprosić panią i pani rodzinę do nas na święta - uśmiechnął się.
- Możesz powtórzyć?
- Chciałbym abyśmy spędzili te święta wszyscy razem - odparł.
Mama chyba nie wiedziała co powiedzieć, bo spojrzała na mnie, a ja tylko wzruszyłam ramionami.
- Kogo to pomysł? - zapytała.
- Mój, ale moja mama się zgodziła i nie miała nic przeciwko - uśmiechnął się triumfalnie.
- No nie wiem Tande - spojrzała na swoje buty. - Chyba nie mam wyboru... Dziadek na pewno się ucieszy.
- Super - powiedział i przytulił moją rodzicielkę. W sumie też się bardzo ucieszyłam. Pierwsze święta spędzone z miłością mojego życia. - A, bo miałem zanieść coś mamie...
- Właśnie do niej idę, zajmijcie się sobą - kobieta uśmiechnęła się i zniknęła za drzwiami.
Podeszłam do chłopaka i uścisnęłam go mocno. Ten tylko się uśmiechnął i pocałował mnie w polik.
- Co robimy? - zapytałam.
- Johann i Celina? Poznasz w końcu jego wybrankę.
- Hmm... Czemu nie - uśmiechnęłam się, a blondyn wyciągnął telefon. Wybrał numer do swojego przyjaciela.
- Hej stary! - krzyknął, a ja zatkałam uszy. Czyżby Forfang był głuchy? - Wpadniemy do ciebie z Dianą. Co ty na to?
Chwilę czekał na odpowiedz.
- To do zobaczenia - powiedział i się rozłączył. Byłam trochę zmieszana.
- A jeśli on coś powie? - zapytałam z niepokojem.
- Ufam mu. Nikt się o nas nie dowie - uśmiechnął się triumfalnie. - Gotowa? Powiedziałem, że będziemy za piętnaście minut.
- Już, już - powiedziałam i pobiegłam po schodach na górę. Wpadłam do pokoju i od razu skierowałam się w stronę szafy. Wyciągnęłam z niej bordową bluzkę i czarne rurki z wysokim stanem. Uczesałam ciemne włosy i spięłam w luźny kucyk. Po chwili byłam gotowa. Zeszłam na dół założyłam kurtkę i buty. Daniel już czekał w samochodzie. Wsiadłam trzaskając drzwiami, na co on wywrócił oczami. Zaśmiałam się pod nosem widząc jego minę.
Po 10 minutach byliśmy już pod domem Forfanga. Daniel wszedł bez pukania i czuł się jak u siebie w domu.
- No nareszcie - powiedział drugi i przywitał się z blondynem. - Cześć Diana - zamknął mnie w swoim uścisku. - Poznaj moją dziewczynę Celinę - uśmiechnął się.
Niska brunetka, twarz miała bardzo delikatna, duże oczy, starannie wyregulowane brwi i lekki makijaż. Odetchnęłam z ulgą, na pewno nie zaliczała się do plastikowych panienek lecących tylko na pieniążki. Uśmiechnęła się, a ja odwzajemniam gest.
- To może dziewczynki wy sobie pogadacie, a my zajmiemy się bardziej męskimi sprawami - zwrócił się do nas Johann. - To co fifa? - tym razem spojrzał na Daniela. Ten tylko skinął głową.
- Chodź do kuchni. Nie będziemy szanownym panom przeszkadzać - zwróciła się do mnie Celina.
Powędrowałam za nią do kuchni. Była urządzona na biało tak jak i salon. Usiadłam na plastikowym krześle.
- Napijesz się czegoś? - zapytała. - Jakieś winko?
- Może być - zaśmiałam się pod nosem.
Dziewczyna podała mi kieliszek z trunkiem. Zamoczyłam usta w czerwonej cieczy. Rzeczywiście dziewczyna miała gust.
- Ty to masz szczęście... - odparła po chwili ciszy i usiadła naprzeciwko mnie.
- Ja? Dlaczego?
- Masz swojego Daniela na codzień, a mi serce krwawi, jak Johann wyjeżdża.
- Ale wiesz, że ja i Daniel też nie mamy łatwo... Gdyby któryś ze sztabu się dowiedział i poszedł do trenera...
- To najgorsze... A jak przygotowania do świąt? - zmieniła temat.
- Upiekłam z mamą ciasto, a tak to idziemy do rodziców Daniela.
- Oo czyli wspólne święta?
- Tak - uśmiechnęłam się pod nosem.

Reszta dnia zleciała bardzo szybko. Bardzo dobrze rozmawiało mi się z Celiną, jakbym odnalazła w niej bratnią duszę. Czułam, że naprawdę możemy zostać przyjaciółkami. Brunetka wzbudziła moją sympatie. Pierwsza dziewczyna tutaj, która mi tak zaimponowała. Nigdy nie miałam przyjaciółki w Norwegi. Zawsze był Tande, on zawsze był moim przyjacielem i nie potrzebowałam nikogo innego.
Wróciliśmy do swoich domów, a ja zaczęłam przeszukiwać szafę w poszukiwaniu sukienki na święta. Najgorsza robota...
_________________
Hejka naklejka. Przepraszam, że taki nudny dziś...
Przypominam również, o nowym opowiadaniu na moim profilu. (Anders Fannemel)
ZAPRASZAM SERDECZNIE

Spójrz w górę, zobaczysz... MnieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz