Rozdział 24

543 48 6
                                    

Obudziło mnie pukanie do drzwi. Mój budzik jeszcze nie zadzwonił. Ktokolwiek to jest - zabije!!! Zwlokłam się z łóżka i zdążyłam poprawić szybko włosy w hotelowym lustrze przy drzwiach. Złapałam za klamkę i otworzyłam wrota na korytarz.
- Forfang do cholery! Czego chcesz?
- Ej spokojnie mała - powiedział i wprosił się do pokoju jakby mnie tam w ogóle nie było. - Bez zmian? - zapytał.
- Co to znaczy?
- Że dalej nic nie wiesz na temat Daniela...
Ciężko mi było się do tego przyznać.
- Tak Forfang, dalej nic nie wiem - usiadłam bez silna na łóżko.
- Wszystko na pewno da się wyjaśnić - złapał mnie za ramię. Posłałam mu smutny uśmiech.
- Może i tak - powiedziałam. - Dobra czekaj tu na mnie, idę do łazienki się ogarnąć i zaraz zejdziemy na śniadanie.
- Luz - powiedział i położył się wygodnie na moim łóżku.
Ogarnęła włosy, ubrałam luźne dresy i zrobiłam lekki makijaż. Gdy wróciłam do pokoju Forfang już zdążył zasnąć.
- Młody wstawaj! - krzyknęłam i dostał po tyłku.
- Lol co jest pali się?
- Nie rób z siebie debila i wstawaj!
- Och, jak ładnie się denerwujesz.
- Poskarżę się na ciebie Celinie.
- Kabel!!
- Zamknę cię tu zaraz, ale najpierw ci buzie zakleje.
- Ok poddaje się, chodź już.
Gdy chłopak wstał, mogliśmy w końcu wyjść z pokoju, zamknęłam drzwi na klucz i skierowaliśmy się do jadalni. Niestety, musieliśmy spotkać go... wyglądał jakby przebiegł maraton. Ubrany w ciuchy do biegania i prawie cały w śniegu.
- Gdzieś ty był? - zapytał Forfang.
- Biegać, a ty przypadkiem nie przyzwyczajasz się za bardzo do mojej dziewczyny?
- Ty jakoś zaniedbujesz obowiązki chłopaka.
Chyba postanowił tego nie komentować, ponieważ poszedł w stronę swojego pokoju. A ja pobiegłam do jadalni, bo już umierałam z głodu. Zjadłam na spokojnie śniadanie, a wróciłam do pokoju już sama. Położyłam się na łóżku i próbowałam chodź trochę się zrelaksować, lecz nie mogłam. Ciagle po głowie chodziła mi ta dziewczyna i Daniel. Chłopcy mięli zaraz trening na siłowni, więc postanowiłam do nich dołączyć, może czegoś się dowiem. Spakowałam swoją torbę na siłownie i wyszłam z pokoju spotykając po drodze Fannemela, który ciagle gadał o nowej dziewczynie. Niestety musiałam się z nim pożegnać, ponieważ zamierzałam do hotelowego sklepu po wodę. Rozejrzałam się po holu, w którym było naprawdę niewiele ludzi, dlatego nie trudno było jej nie zauważyć... Wysoka, szczupła, blondynka... na szpilach 40 metrowych. Widocznie na kogoś czekała. Ale czekajcie państwo, nie zgadniecie kto do niej podszedł... A może, jednak zgadniecie. Schowała się szybko za regał za książkami. Ludzie patrzyli dość dziwnie, ale nie to mnie teraz podchodziło. Daniel ubrany był w sportowe ciuchy i trzymał w dłoniach ręcznik i wodę. Stanął na przeciwko blondynki, można było wyczytać z jego twarzy, że jest zły. Wyciągnął coś z kieszeni, był to pęk pieniędzy(?). Tak, to na pewno były pieniądze... Nie wiedziałam kompletnie co mam robić i co myśleć. Podał blondynce pieniądze i odszedł. Dziewczyna po chwili wyszła z hotelu. A ja? Musiałam z kimś o tym porozmawiać...
—————————————
Witam! Krótki, ale chyba wole pisać krótsze i częściej publikować niż dłuższe po miesiącu :)
Przepraszam za wszelkie błędy ;)
I Do Następnego.
PS. Zerknijcie jeszcze do Gregora i Fannemela ;)

Spójrz w górę, zobaczysz... MnieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz