Rozdział 8

1.6K 130 8
                                    




Ga-Pa - to właśnie nasz dzisiejszy przystanek. Zwlokłem się z łóżka i spojrzałem na zegarek. Dochodziła ósma. Odetchnąłem z ulgą, na samą myśl, że dziś dzień wolny i dopiero od jutra zaczynają się kwalifikację. Moje relacje z Dianą, znacznie się pogorszyły. W sumie to odkąd wróciła w ogóle nie było mowy o jakichkolwiek przyzwoitych relacjach, tylko teraz nawet "cześć" nie potrafimy powiedzieć.
Przebrałem się i zszedłem na dół. Na stołówce było już pełno ludzi. Usiadłem obok Toma, Kennetha i Forfanga. Ukradkiem spoglądałem na brunetkę siedząca przy następnym stoliku. Na moje szczęście siedziała przodem do mnie. Wiedziałem, że mnie widzi, bo nie chce jeść. Nigdy nie lubiła jeść, kiedy ktoś się jej przygląda. Pamiętam jeszcze nasze wypady na pizzę. Czasami chciałbym cofnąć czas, ale wiem, że nie mogę i muszę żyć dalej.
- Hej Daniel! - szturchnął mnie Hilde.
- Hm? - zwróciłem się do niego.
- Coś ty taki, jakiś nie swój. Pytałem czy idziesz z nami dzisiaj do klubu?
- Emm...
- Dawaj Diana też idzie - odezwał się Forfang.
Spojrzałem na niego niezrozumiale.
- I co z tego, że Diana idzie?
- OH proszę cie, Tande. Każdy widzi jak na nią patrzysz... - powiedział Gangnes.
- Kenneth, ja mam dziewczynę - zwróciłem.
- Piękna blondynkę... - rozmarzył się Tom.
- Ja tam wole brunetki - zaśmiał się Forfang.
- Wiecie co? Odechciało mi się jeść... - powiedziałem i wstałem z krzesła.
Pierwszy raz przeszedłem obok brunetki, nawet na nią nie spoglądając. Robisz postępy, Tande! Wróciłem do pokoju. Założyłem kąpielówki i szlafrok. Postanowiłem, że pójdę odetchnąć na basenie.
Weszłam do cieplej wody i od razu od płynąłem. Leżałem na tafli wody. Czułem jak rozluźniają się wszystkie mięśnie mojego ciała. Nie myślałem o dziewczynie, skupiłem się na jutrzejszym konkursie. Muszę oddać jak najlepszy skok. Rekord!
Moje rozmyślenia przerwał hałas. Ktoś wszedł do wody. Zerwałem się na równe nogi. Spojrzałem na postać, która właśnie przepłynęła obok mnie bez słowa. Tak dawno nie widziałem jej ciała... Oj Daniel, znowu to samo... Ta cisza była męcząca. Musiałem coś zrobić.
- Teraz masz zamiar się do mnie nie odzywać? - zapytałem.
- Nie rozumiem?
- To ja nie rozumiem. Dlaczego w ogóle nie rozmawiamy?
- Widocznie nie mamy o czym.
- Tak? A to z Fannemelem masz o czym rozmawiać?
Wspominałem już? Ta piękność ciągle spędzała czas z Andersem. Nie to żebym był zazdrosny, czy coś... Ale on nie odstępował jej na krok. Rozmawiali, śmiali się, wygłupiali...
- Jesteś zazdrosny?!
- Nie!
- To zajmij się swoim życiem. A tak w ogóle to co zrobiłeś ostatnio po spacerze było niegrzeczne... Zachowałeś się nie właściwie w stosunku do mnie i twojej narzeczonej.
- Teraz będziesz mnie pouczać?! Bo co? Bo dałem ci nadzieje?!
Zapadła cisza... Chyba trafiłem w jej punkt, ale nie czułem się usatysfakcjonowany.
- Żegnam - powiedziała i wyszła z pomieszczenia.
Myślałem o tym resztę dnia. Może powinnienem ugryźć się w język? Oj powinieneś...
- Idziemy? - zapytał Gangnes.
- Mhm - odpowiedziałem cicho.
- Trochę alkoholu i będziesz szczęśliwy - szturchnął mnie w ramię.
W klubie nie było zbyt dużo osób. Od razu przy barze dostrzegliśmy Hauera i Hilde. Zamówiliśmy drinki i poszliśmy na parkiet. Tańczyłem z jakaś blondynką, brunetką, i szatynką, ale to  chyba był  Hilde. Byłem chyba najtrzeźwiejszy. Rozejrzałem się po pomieszczeniu. Szukałem Diany i dosyć szybko ją odnalazłem. Stała z Fannemelem. No bo z kim innym? Podeszłem do nich i przywitałem się z przyjacielem. Spojrzałem dziewczynie w oczy. Była naprawdę "wstawiona". Anders na chwile odszedł, brunetka też chciała odejść, ale się zachwiała. Złapałem ją w samą porę. Stwierdziłem, że w jej krwi płynie już za dużo alkoholu. Założyłem ją przez głowę. Na szczęście nie stawiała oporu. Zaniosłem ją do swojego pokoju i ułożyłem na łożku. Patrzyła na mnie tymi smutnymi oczami. Usiadłem obok niej. Spojrzałem w stronę okna i zastanawiałem jakby to było, gdyby nie zniknęła. Gdybym wybrał ją zamiast skoków. Teraz byśmy mogli być razem, jeździ z nami na każde zawody, rozmawia z nami, ale jest ALE, którego tak łatwo nie da się pozbyć. Wystraszyłem się kiedy złapała za moją dłoń. Spojrzałem na nią. Lekko się uśmiechnęła, ale nic nie mówiła. Ścisnąłem jej dłoń. Choć na chwile mogę być przy niej. Ułożyła głowę na moich kolanach. Włożyłem swoją rękę w jej włosy i delikatnie masowałem. Zawsze to lubiła. Ciągle na mnie patrzyła.
- Wiesz co Tande?
- Słucham?
- Kocham cie.
Zaśmiałem się.
- Nie wiesz co mówisz...
- Właśnie wiem - zerwała się, na czym ucierpiała moja szczęka. - Ludzie po alkoholu mówią prawdę.
- Jasne... - och ile bym dał żeby tak było ...
- Ożeń się ze mną! Będziemy mięli dwójkę dzieci, chłopczyka i dziewczynkę. Będą tak samo skakać jak ty! Będziemy szczęśliwi - złapała mnie za dłonie.
- Tak, tak... A teraz idź już spać.
- Daniel... - położyła się. - Zaśpiewaj mi coś...
- Dziecko... - pokręciłem tylko głową.
- Wiesz, jak kocham twój głos... Proszę.
- Dobra, tylko leż i się nie ruszaj.
- Nie będę nawet oddychać.
- Oddychać możesz...
- Po co?!
- Żeby żyć?
- Nie chce żyć bez ciebie... Danielu...
- Kładź się, bo ci nie zaśpiewam.
- Juz już...
- Ach śpij kochanie, jeśli gwiazdkę z nieba chcesz dostaniesz, czego pragniesz daj mi znać, ja ci wszystko mogę dać, więc dlaczego nie chcesz spać? Aaa, kotki dwa, szarobure oby dwa... - ułożyłem się obok niej, a brunetka wtuliła się w mój tors. Czułem zapach jej perfum. Bym mógł tak zasypiać codziennie...

Spójrz w górę, zobaczysz... MnieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz