Rozdział 36

527 50 50
                                    

*Michael*

Przez kilka dni ani razu nie widziałem Luke'a. Nie przychodził do kawiarni, a jak byłem w domu u Lucy jego także tam nie było. Zniknął z dnia na dzień, a ja go potrzebowałem, nadal potrzebuje. Chciałem czuć ciepło jego ciała, słyszeć słowa otuchy wychodzące z jego ust. Po prostu tęskniłem i to bardzo. Trochę tę samotność przepłakałem, ale Ellie wsparła mnie na duchu.

Ostatnio dużo się maluję i pindrzy ×mowa o Ellie×, a jak pytałem dla kogo się tak stroi to zbyła mnie tekstem, że dla nikogo, tylko idzie na urodziny koleżanki. Albo na jakaś uroczystość szkolną, ale, gdy któregoś dnia zobaczyłem ją w kawiarni na końcu miasta z Calum'em i trzymali się za ręce to już wiedziałem. Moja siostra spotyka się z najlepszym przyjacielem mojego.. Właśnie. Kogo?

Luke nie jest moim chłopakiem. Ani ja ani blondyn nie pytaliśmy się o chodzenie. Może on powiedział, że jestem jego, a on jest mój, ale nie określił tego w taki sposób. Wracając. Ellie spotyka się z Calum'em, a ja 'spotykam się' z Luke'iem. Taa, spotykam. Od paru dni nie odezwał się do mnie i nie wiem czy żyje, czy ma się dobrze, czy zależy mi na mnie tak jak mi na nim. Nie wiem nic!

Westchnąłem ciężko zamiatając. Zamykam dziś sam, bo pan Lukas Znikam I Nie Szukaj Mnie Robert Hemmings nie przyszedł, zresztą jak od paru dni. Dziś miałem więcej do roboty niż zazwyczaj. Cóż to nie dziwne. Prawie dwie godziny zajęte miałem na sprzątanie, zmywanie i inne tego typu porządki.
Skończyłem już zmywać. Ubrałem się na zapleczu i miałem wychodzić, ale do kawiarni weszła jakaś dziewczyna, starsza kobieta i Luke. On i ta młoda trzymali się za ręce, a starsza szła obok nich dumnie.

-O Michael nie wiedziałem, że jeszcze tu jesteś.- Co? Co? Co?

-Ta..um..miałem..właśnie...wychodzić- Wyjąkałem cały czas patrząc w oczy Luke'a.

-Okej.- Uśmiechnął się krzywo.- To jest moja mama Liz, a to moja dziewczyna Arzaylea.

Arzaylea? Co to za imię i kto potrafi je wymówić?

Zabolało serduszko. Pękło na milion tycich kawałeczków.

-Ok.- Byłem na skraju płaczu i histerii.- To.. Cześć.

Szybkim krokiem wybiegłem z kawiarni i rzuciłem się biegiem do mieszkania Zoe. Po kilku minutach wbiegałem po schodach i pukałem do drzwi. Otworzyła mi uśmiechnięta Zoe, ale gdy zobaczyła moją twarz jej uśmiech zmalał, a po chwili zniknął z jej twarzy na dobre.

-To dlatego nie było go przez te dni tutaj, tak? Musiał jechać do swojej dziewczyny?- Nawet nie wiedziałem, że z moich oczu leci wodospad.

-Przykro mi.

----------------------------------------------------------------
Hej !
Niedługo koniec :'( ale to nic będzie druga część;D
DramaDramaDrama hihi #wiemżenielubiciedramalejajeuwielbiam hehe
Przez rekolekcje i pisząc ten rozdział wylałam hektolitry łez:')) Do you believe? Nienawidzę swojego katechety :))))))
Napiszcie czy podobało wam się i wgl.
Do następnego
Klaudia xx

[1] you're perfect for me · muke✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz