Rozdział 37

477 48 6
                                    

*Michael*

On.. Nie.. Zabawił się moim kosztem. Kosztem moich uczuć. Zniszczył mnie. Potraktował mnie nawet gorzej od Simon'a, a myślałem, że nikt nie jest w stanie go przebić. Ale nie, ja zawsze muszę wykrakać. Tak cholernie mnie to boli, że nie wiem. Miłość mojego życia zabawiło się moim kosztem i żyje jak gdyby nigdy nic.
To jest takie złe uczucie. Nikomu nie życzę tak złamanego serca, nawet największemu wrogowi. Dlaczego mnie zawsze spotyka najgorsze. Co ja im w życiu zniszczyłem, że oni niszczą mnie? Teraz pewnie wyglądam żałośnie. Stoję w przedpdokoju płacząc, poprawka rycząc, bo jestem głupio zakochany w kuzynie mojej przyjaciółki. To.. Nawet nie mam słów by opisać to uczucie. Nikt nigdy w życiu mnie tak nie upokorzył.

-Mikey? Wszystko w porządku?- Zza Zoe wyszła Lucy, Ellie oraz Calum i Jake.

-Taa, w jak najlepszym.- Mruknąłem cicho, aby nie zapłakać znowu.

-Babciu z kim Liz miała przyjechać?- Oparłem się o ścianę i zjechałem po niej.

-No z Ben'em i Arz..Azrz-chuj jak się ona nazywa, a co?-O cholera- Wykrzyknęła cicho.

-Taa.. Czemu ona ją tu zabrała?- Spytała.

-Nie wiem, Liz podobno bardzo ją lubi, a ona chce go odzyskać.- Wytłumaczyła, a ja prychnąłem głośno przez co wszyscy w pomieszczniu zwrócili na mnie uwagę.

-Już go odzyskała.- Zaśmiałem się ponuro.- 'To jest moja mama Liz, a to moja dziewczyna Azrzelaje*'- Naśladowałem głos Luke'a.

-On naprawdę tak powiedział?- Do rozmowy dołączył się Calum.

-Tak.- Prychnąłem.

Ugh, czemu zawsze mnie to spotyka?

Nikt nie zdążył ponownie zacząć te bolące i zostawiające ślady na moim sercu pytania, bo drzwi od mieszkania się otworzyły, a w nich stanął Luke i Ar..ta szmata. Gdy blondyn tylko mnie zobaczył jego oczy zaświeciły się, ale zaraz potem zszarały na widok śladów po płaczu. Ta szm..sztuczna pindzia oglądała swoje paznokcie i co jakiś czas wzdychała.

-O Michael, czemu tak szybko wybiegłeś z kawiarni?- Usiłował ukryć smutny ton w głosie.

-Spieszyłem się po Ellie.- Warknąłem.- Choć mała.

Ellie wzięła swoją jeansową kurtkę i pożegnała się z Lucy, Zoe i Jake'iem przytulasem, a z Calum'em całusem w policzek.

Ugh, ale oni są uroczy.

Wyszliśmy z mieszkania bez pożegnania z blondynem i jego laską.

Czemu to tak bardzo boli?

----------------------------------------------------------------
Hej
Mam smutasa bo zostały tylko trzy do końca:((
Jak wiecie 2 część będzie, już mam prolog i 1 rozdział hihi
Tylko mnie nie zabijecie za zakończenie.
Chciałam zrobić happy end, ale nie mogłam się tak szybko rozstać z tym opowiadaniem:))
Pozdrawiam z chemi MartynaPaweek
:)))))
Do następnego
Klaudia xx

[1] you're perfect for me · muke✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz