Rozdział 39

479 51 8
                                    

*Michael*

Kolejny beznadziejny dzień. Kolejni nic nie znaczący klienci. Kolejne nieprzespane noce. Kolejne rany na rękach. Czemu mnie to spotyka? Czym ja sobie zawiniłem? Najpierw wypadek moich rodziców, potem wypadek Ellie, nękanie Simon'a, a na koniec Luke. Czym ja sobie zasłużyłem? Zawsze byłem posłuszny, pomagałem wszystkim. Moje życie to same pasmo rozczarowań, bólu i cierpienia.
Może Luke miał mnie dosyć? Nie wiem. Przecież mówił, że mu na mnie zależy. Chciałbym mu wszystko wygarnąć, a później rozpłakać się i szlochać w jego ciepły tors. Chciałbym się spytać o co tak na prawdę chodzi. Może on wcale nie jest z tą dziewczyną, a mówi tak tylko dlatego, że jego mama nie będzie tolerować jego orientacji. A może ona szantażuje go. Wszystko może być możliwe. W każdym może być ziarenko prawdy. A ja uwierzę tylko w tą, którą powie mi Luke.

Gdy będzie patrzył mi w oczy, zobaczę prawdę. Jego błękitne oczy będą miały jednolity kolor, w nich będą 'skakać' iskierki prawdy. Będę wiedział, że mnie nie okłamuje. Chciałbym, aby to co powie zakończy moje cierpienie na zawsze. Chce być z nim szczęśliwy. On jest moim szczęściem. Życiem. Miłością. Wszystkim. Nie chcę go stracić, bo wtedy mój świat się rozpadnie, a ja sam, bez niego, nie dam sobie rady. On jest tym, przy którym chcę spędzić resztę życia. Może to brzmi tak jak w jakimś fanfiction, albo w jakiejś 'romantycznej' książce, ale tak bardzo pragnę tego życia, które jest przepełnione Luke'iem.

-Mikey?- Spytał Jake, przy którym stała Zoe.

-Tak?-Wysiliłem się na bardzo smutny i krzywy uśmiech.

-Przestań o nim myśleć. On dokonał wyboru, nie zadręczaj się tym.- Powiedziała z widocznym wyrzutem Zoe.

-Łatwo mówić.- Mruknąłem.

-Za godzinę ma samolot. Lepiej się pośpiesz.- Powiedział Jake, za co Zoe uderzyła go w ramię.- Musi się z nim pożegnać, kochanie.

-Wiem, ale..

-Nie ma 'ale'. Gdybym ja wyjeżdżał, przyjechała byś się pożegnać?- Przytaknęła.- Widzisz? Leć Mikey.

Bez namysłu wybiegłem z kawiarni i rzuciłem się biegiem do postoju taksówek. Wsiadając do pojazdu wykrzyknąłem ulicę, na której mieści się lotnisko, a kierowca ruszył w jego stronę.

Zdąże do ciebie. Luke. Muszę.

----------------------------------------------------------------
Hej hej hej
Został już tylko epilog :)))
Kocham was nawet po tym jak mnie zabijecie, pobijecie i co tam jeszcze planujecie. ❤❤
Do ostatniego
Klaudia xx

[1] you're perfect for me · muke✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz